Ile razy jeszcze Hollywood raczyć nas będzie kiespkimi opowieściami o napalonych dziewczynach na wątpliwych sportowców? I gdyby to jeszcze zrobiono z jakąś twórczą inwencją. Parę zmiksowanych kadrów to jednak za mało aby nie zauważyć stereotypowości z jaką prowadzona jest historia. I tylko jeden morał można z tego filmu wynieść: sport plus hormony to śmiertelna mieszanka. Nasi pływacy zdecydowanie lepiej wszyliby żyjąc w celibacie albo gdyby byli gejami. Tylko co wtedy stałoby się z napaloną blondyną?