kolejny film ze stereotypami dzieci w USA i ze wszystkim z tym związane.
nie jest wcale zabawny, a fabuła nie jest zbyt ciekawa.
główna postać nie wzbudza w sobie sympatii.
kino familijne dla dzieci na niedzielę. innym nie polecam.
'główna postać nie wzbudza w sobie sympatii' - i właśnie chociażby dlatego film jest genialny.
nie jest zabawny? a miał byc? jak tego szukasz to na pewno trafiłeś pod zły adres.
obok 'happiness' stanowczo najlepszy film Solondza.
Nie uważam aby było to kino familijne.Wręcz przeciwnie-Solondz porusza tu wiele ważnych tematów odnośnie relacji międzyludzkich związanych z dorastaniem.Solondz ma oryginalny styl,który dla niektórych nie jest prosty w odbiorze i dlatego trzeba lubić tego rodzaju kino.
Fil nie miał być zabawny - to raz. 2 - z kinem familijnym nie ma nic wspólnego. Źle podszedłeś do filmu, dlatego Cie zawiódł. Todd robi filmy "brzydkie" i odpychające. Fenomen.
Film nie mial byc zabawny? A"You get raped. Be there"? Mom zdaniem to jeden z najzabawniejszych tekstow, jakie slyszalam;]
Zreszta... Solondz:
"When part of what you’re trying to get at is the truth hidden under a taboo, or when you want to nail a hypocrisy, laughter is a very useful tool. I want to show the painful side of existence, but there is no question I also want to make people laugh."
Sama sprawa nie jest smieszna i film ma zawrocic uwage na tragedie, ale historia opowiedziana jest w sposob zabawny i trudno tego nie zauwazyc.
A co do glownej postaci, rzeczywiscie nie wzbudza sympatii i wydaje mi sie, ze po czesci osmiesza to wage jaka mala, glupiutka dziewczynka przywiazuje do wielu rzeczy nieistotnych. Ale mysle, ze rezyser chcial ja pokazac taka jaka jest, nie taka jaka chcieliby ja wiedziec inni ludzie. Szczerze, trudno go rozszyfrowac.
to zależy co rozumiesz, przez zabawne. To bardziej groteska. I wybacz ale mogę iść o zakład, że nie bawiłby 90% populacji ludzkiej. Bo to nie jest ten typ żartu, który trafia do mas.
"I also want to make people laugh."
zabawne oznacza takie, ktore nas rozsmiesza. i przeczysz sama sobie bo odpowiedzialas na argument" "film mial byc smieszny" wlasnie w znaczeniu wplywania na masy i zaprzeczylas piszac, ze nie mial byc smieszny. a teraz piszesz ze ludzie sie nie smiali. to o co w koncu chodzi, o zamiary czy reakcje? ja ci tylko udowodnilam, ze sie mylilas, mial byc zabawny. w znaczeniu... jak najzwyklejszym.
Wiesz, nie szperam w internecie tak dogłębnie i nie czytuje wypowiedzi reżyserów :) jaki mieli zamiar odnośnie filmu... ale to miło, że trafiłam na taką koneserkę i znawczynię kina jak Ty. Racja - Zamiar to jedno - to czy się udał - reakcja- to drugie. Może chciał pokazać to w zabawny sposób jeśli tak twierdzi. Więc zamiar był. Masz rację. Ale film zabawny nie był, a jedynie groteskowy. Ten humor trafia do nielicznych. dlatego ciężko wywnioskować nie czytając wypowiedzi reżysera , jaki film miał być.
yhym, wiec popelnilas szkolny blad zaczynajac wypowiedz od "rezyser chcial".
a do tego czy sie udalo, ja sie smialam wiec na pewno po czesci i temu zaprzeczyc nie mozesz. no i nie mam pojecia czemu oddzielasz groteske od komedii, komizmu, czegos zabawnego. przeciez o to w tym chodzi zeby rozsmieszyla ludzi traktujac o rzeczach, ktore normalnie nie smiesza.
inna sprawa, ze nie moge do tej pory rozszyfrowac dlaczego tak zrobil. ten efekt jest niesamowity i wbudza takie nowe, sprzeczne emocje ale wlasciwie jaki jest tego cel?
oddzielam bo to nie jest to samo, to chyba oczywiste ;) groteska może, ale nie musi być komiczna. A gdzie ja zaczęłam wypowiedź od reżyser chciał ? Bo jakoś czytam, czytam i nie widzę, więc żadnego szkolnego błędu nie popełniłam. To, że Ty się śmiałaś, nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Nie chce Ci ublizyć, ani nic z tych rzeczy, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jednostki rzadko się liczą, jeśli chodzi o ogół reakcji. Więc się powtórzę, pokaż film widzom - liczba przykładowo 1000, a uzna to za zabawne 1 osoba.
gdzie? hm: "Fil nie miał być zabawny" - myslalam, ze ustalilysmy juz, ze mowilas o zamiarze i przyznalas sie do bledu piszac "Racja - Zamiar to jedno - to czy się udał - reakcja- to drugie. Może chciał pokazać to w zabawny sposób jeśli tak twierdzi. Więc zamiar był. Masz rację. Ale film zabawny nie był, a jedynie groteskowy."
to wlasnie jest blad pt "rezyser chcial" bo piszesz o tym jaki film MIAL byc. nie wiem co tu jeszcze jest do wyjasniania, ale najwidoczniej sie cofasz w tej dyskusji.
a co do smiesznosci, rezyser chcial zeby byl zabawny, ja uwazam ze jest wiele scen, ktore potwierdzaja ze rzeczywiscie byl i ja sie smialam. wiec nie pisz, ze nie byl bo to tylko i wylacznie twoje odczucie i nie masz zadnych absolutnie argumentow na swoja obrone. i takze w tym artykule mozna przeczytac, ze solondz dostaje mnostwo listow od ludzi, ktorzy jego filmy biora jedynie za komedie (co zreszta jest rozczarowujace dla niego). wiec chyba jednak byl dla jakiejs wiekszej grupki byl zabawny. fakt, ze ty uwazasz, ze lepiej wiesz od rezysera czy powinien bawic czy nie, czy jest groteska, ktora akurat nie bawi (pisalam ci tylko, zebys nie rozdzielala groteski od komizmu a ty zarzucilas mi niewiedze, nie mam pojecia dlaczego), czy rzeczywiscie ludzie sie nie smieja (przeprowadzalas badania?) to... no coz, nie jest zbyt wazne.
Po pierwsze nie napisałam - reżyser chciał. DZIEWCZYNO - napisałam MOŻE chciał ! To jest moje przypuszczenie. To nie jest żaden błąd ! I do tego jest poparty rzekomo jego wypowiedzią. Po 2. nie muszę przeprowadzać badań, żeby wiedzieć, że nie trafiło by to w gusta i poczucie humoru większości społeczeństwa (na pewno Polskiego) , to oczywiste, że dostaje listy, cholera wszystko trafi na swoje małe lub większe zbiorowisko odbiorców/ fanów. To jest oczywiste. Sformułowałaś zdanie tak "nie mam pojecia czemu oddzielasz groteske od komedii, komizmu, czegos zabawnego. przeciez o to w tym chodzi zeby rozsmieszyla ludzi traktujac o rzeczach, ktore normalnie nie smiesza." nasuwa się więc wniosek, że uważasz to za jedno i to samo, może tak nie jest, ale źle ujęłaś to w wypowiedź.
bo co do 1, że nie miał być zabawny, przyznałam się do błędu, jeśli jego zamiar był inny i popierasz to wypowiedzią to ok. RACJA. ale potem wyjechałaś, z tym błędem. nie wiem po co. skoro już ustaliłyśmy, chciał, by był zabawny, Ciebie śmieszył, mnie nie, ja widziałam tylko groteskę, film uważam za świetny. I jestem pewna , że niestety ma małe grono odbiorców. Bo żyjemy w takim a nie innym świecie. Do tego, nie wiem jakim cudem za komedie odbierają jego inne filmy, o pedofilach itp
happiness? scena rozmowy ojca z synem byla przezabawna. i to byla ta groteska, ukazanie skrzywienia, choroby, brzydoty, czegos co uderza swoja nienormalnoscia w taki sposob, ze to bylo smieszne. te filmy sa oczywiscie przerazajace, ale rezyser chcial pokazac te meki glownych bohaterow w sposob inny.
i tak, to o czym rozmawiamy to pierwszy post, ktory jesli mial byc twoja opinia powinien byc poprzedzony stwierdzeniem "uwazam, ze". ale nawet jesli bylby tak skonstruowany to bylaby to bledna opinia poniewaz nie masz racji. tak samo jakbym ja nie miala racji piszac "uwazam, ze ziemia jest plaska". to jest bledem, twoje bylo bledem a napisalas to jakbys byla wyrocznia i chciala skarcic tych biednych ludzi, ktorzy w ogole sie nie znaja.
no dobrze, ja juz napisalam wszystko co chcialam, pozdrawiam.
aha, a jesli "reżyser chciał" było nawiązaniem do pierwszego posta, to wierz mi, tak tego nie ma. Napisałam tylko, że film nie miał być zabawny, o zamaiarach reżysera nie ma wzmianki, to były także moje odczucia.
i ostatnie ;P na tym forum udzieliło się 6 osób. 2 nie stwierdziły czy film jest zabawny. Ty że tak. I 3, że nie( w tym jedna negatywna opinia na temat filmu) może o niczym nie świadczy, ale jednak śmiem twierdzić, że potwierdza moje zdanie - będzie smieszyć mniejszość :)
groteska moja droga, nie ma za zadanie bawić, choć może. Groteska ma ukazywać sprzeczności, dziwność, absurd :) więc jesli Ty wytykasz mi nieistniejące błędy, tak ja ci wytknę Twój :) nieznajomość najwyraźniej słowa groteska :)
Błagam, trochę logiki. Jeśli już krytykujesz film i próbujesz używać merytorycznych argumentów, to przynajmniej używaj ich konsekwentnie. Znajdź proszę jakiś film dla dzieci, w którym główny bohater nie wzbudza sympatii. Właśnie - takie nie istnieją. Kino familijne jest na swój sposób tendencyjne; główny bohater ma być wzorem do naśladowania i autorytetem. Szczerze mówiąc martwi mnie nieco fakt, że byłbyś gotowy puścić "Welcome To The Dollhouse" w niedzielnym paśmie rodzinnym...
Główna postać nie wzbudza sympatii??? No co wy! To jedna z najwspanialszych ekranowych dziewczynek jakie widziałam - może nie licząc niezrozumiałego dla mnie przywiązania do Brandona - ale scena z ocinaniem głowy lalki Barbie piłą jest fantastyczna, mój osobisty klasyk. I pozostałe sceny, kiedy Dawn jest cała wściekła, ale stoi wbita w ziemię i w tle leci ta powtarzająca się jak refren melodia. I nie wiem czy głównym problemem Dawn jest "brzydota"... Dla mnie ma specyficzną urodę, oryginalną, czy "specjalną" - słowo, które sama używa opisując siebie - ale nie jest "paskudna". Gdyby miała prosty zgryz, nie nosiła okularów i była obiektywnie rzecz ujmując ładna, też byłaby znienawidzona. Bo dla mnie film nie mówi o brzydocie, tylko o inności, leżącej w niektórych bardzo głęboko, trudnej do zdefiniowania, ale którą takie małe sadystyczne dzieciaki wyczuwają na kilometr. Mogą swoją wrogość sprowadzać do wyzwisk ("paskuda", "lesba"), ale one nie dotykają sedna ich niechęci. Zresztą to się pojawia w filmie, brat Dawn mówi, że Steve umawiał się z mało atrakcyjnymi dziewczynami. Czyli niechęci do Dawn nie można wytłumaczyć tylko tak, że się dziwnie ubierała i nie była pięknością, skoro niepiękne dziewczyny mogą mieć powodzenie. Ona była po prostu Inna, cokolwiek to znaczy.