Czy mi się wydaje, czy scenarzysta musiał pisać scenariusz na jakimś haju po kłótni rodzinnej. Tatuś chce zabić córkę, bo nie odziedziczy fortuny po ojcu, który jednak żyje. Wnuczka zamiast sie cieszyc, ze dziadek zyje kibicuje facetowi, ktorego zna kilka dni i ktory w koncu zabija jej dziadka.