Nigdy nie lubiłem przygód Logana w Japonii. Przede wszystkim dlatego, że walcząc z ludźmi, ma on niesamowitą przewagę dzięki niezniszczalnemu szkieletowi i daru regeneracji więc starcie z nim to jak zderzenie fiata 126p z pędzącą lokomotywą. Owszem, można z tego wybrnąć efektowną eRką(która sama w sobie jest jedynie ozdobnikiem i nie zmienia w żaden sposób filmu), aczkolwiek nawet wersja extended(czyli prawdopodobnie najbrutalniejsza) nie daje upustu żądzom krwi Rosomaka.
Dlatego lekko się rozczarowałem po raz kolejny. Pierwszy raz za sprawą pierwszego filmu solo z Loganem - Geneza - który był nawet niezły jako typowy akcyjniak wypełniony mutantami, na którym się nie myśli tylko rozdziawia gębę na widok coraz większej ilości mutantów. Abstrahuję już od tego, że film był po prostu głupi, a wiele postaci zostało zhańbionych(Deadpool). Kolejna część przygód samotnego wilka również nie podołała. Po pierwsze, brak dobrej fabuły. Osadzenie w świecie samurajów, ninja, Yakuzy i wielkich japońskich korporacji praktycznie nic nie zmienia. Film mógł równie dobrze wydarzyć się na Alasce, w Egipcie czy w Moskwie, bo w Wolverinie tyle Japonii co w parówkach mięsa. Bardziej liczyłem na zderzenie ideałów Logana z kodeksem bushido aniżeli efektowną i efekciarską walkę z wojownikami ninja. Po drugie, przeciwnicy. Marvel od początku cierpi na brak wyrazistych villainów, wszyscy mają plany zniszczenia świata, zniszczenia głównego bohatera i lubią wykrzykiwać to między typowymi frazesami w stylu "Świat się mi pokłoni" albo "Będę niezwyciężony arghh!". Viper bym jeszcze zniósł, gdyby nie Swietłana balansująca na granicy kiczu i przerysowania, ale Srebrny Samuraj to przesada desginowska na modłę Transformersów: im więcej tym weselej. Po trzecie, te paskudne retrospekcje z Jean. Niczym nie podyktowany związek z poprzednich części, chłodny niczym pocałunek Eskimosów, nadal jest ciągnięty. Mam nadzieję,że w kolejnej części X-Menów albo utną go przy nasadzie albo w ogóle o nim nie wspomną. Film udowadnia tezę,że Wolverine sprawdza się jako drugoplanowy X Men, a w filmach solo jego osobowość traci impet. I nie prawda,że nikt nie może wykorzystać potencjału jego historii, on tego potencjału po prostu nie ma zbyt wiele.
Najbardziej ciekawi scena po napisach. Delikatne nawiązanie do Trask Industries oraz przybycie dawno niewidzianych znajomych. Mierzi jedynie fakt pozbycia się szponów z adamantium i zastąpienia ich kostnymi(skąd się niby wzięły?), liczę,że zostanie to szybko wyjaśnione w nowej odsłonie X Menów lub też zapomną o tej "wpadce".
Szpony się zregenerowały. Logan zawsze miał kościane szpony, w Genezie czy w komiksach.
A czy raczej nie było one wraz ze szkieletem, który się nie mógł regenerować tak jak skór i tkanki?
Logan mógł regenerować kości, skórę, mięśnie... Wszystko. A kości miał tylko powleczone adamantium. Więc tak na logikę biorąc...
Aby móc użyć logiki trzeba najpierw jasno udowodnić,że jego kości były powleczone adamantium, a nie zrobione z niego. Bo jeśli potrafił regenerować on kości, których nie miał to logika na nic się tu zda
Aha. No tak. Widzę, że przywołujesz Genezę ale jakoś nieuważnie oglądałeś ten film. Od początku w Genezie kościane szpony były obecne (Scena z młodym Wolverinem). Kości zostały powleczone a nie zrobione z adamantium. Czemu? Tak po prostu, twórca tej postaci tak sobie to wymyślił, poza tym w momencie odcięcia przez Silver Samuraia szponów widać ich "kościany" środek.
W swojej wypowiedzi przywołuję Genezę,ale nie ma ona związku z jego kościanym szkieletem.
Nie wiem czy Wolverine ma jakikolwiek związek z Genezą, po prostu dziwi mnie fakt iż szpony tak po prostu odrosły i nie rozumiem po cholerę to zrobiono
Na końcu widać, że to nie szpony z adamantium, tylko normalne kości :P Tak czy siak, liczyłem na trochę inny film :D
Zgadzam się z Twoim wpisem na górze, właściwie oddaje to co poczułem po seansie, jednak trochę więcej pozytywnie przyjąłem film.
Jest kilka dziwnych zwrotów akcji, nieporozumień itd. Jednak ogólnie super oglądało się film, aż do akcji zejścia Logana z motocykla kiedy "przywitał" go Harada, bardzo się zawiodłem dalszym rozwojem akcji - i ten Adamantiowy samuraj...
Ogólnie nie jestem jakimś fanem Wolverina, podoba mi się filmowa kreacja tej postaci, więc nie mogę przywołać żadnych sprawdzonych z komiksów motywów, ale odnośnie kostnych szponów - w Genezie była akcja w której brat Logana zgniata mu je bytem, potem te mu odrastają. Ciało logana regeneruje się automatycznie, czy to skóra, mięśnie czy kości.
A Wolverine to rosomak, nie wilk :)