Przesadzili z "amerykańską zajebistością" głównego bohatera. Jego teksty typu "sajonara" lub
"masz 10 słów żeby...". Po co to komu? Jak na swój bardzo sędziwy wiek powinien mieć w
sobie trochę klasy i takiej fajności ale nie w stylu niezniszczalnych. Trochę błędów jak np po
wybuchu atomówki (jestem zachwycony, że pokazali spalonego do flaków logana!!!) po
regeneracji po strawieniu przez ogień nuklearny jego fryzura i broda odrosły w identyczny
sposób jak przed, jeśli w ogóle powinny odrosnąć, można przymknąć oko. Ta sama scena, po
spłonięciu, bohater dalej ma na sobie spodnie, w całości był spalony, spodnie nie ucierpiały.
Może nie znam Wolverina aż tak ale nie jest on obdarzony nadludzką siłą, ale zachowuje się
jakby był, jednak to też jest może to wytłumaczenia, bo przecież adamantowe kości, kilkaset lat
siłowni, da rade. nie zauważyłem by po jego problemach z regeneracją krwawiły mu kłykcie.
Skoro szpony rozcinają mu dłonie w środku to oprócz krwawienia z ran wylotowych ostrzy
powinien mieć poważne trudności w używaniu dłoni. Ale nie czepiając się szczegółów,
wolverinowa zajebistość w tym filmie była mało oryginalna, nie wciąga zbytnio jako całokształt,
poprzednie części lepsze, aczkolwiek ładne sceny walki, nie ma ograniczeń w pokazanej
brutalności (samooperacja serca - mistrz), fabularne smaczki, scena po napisach super (nie
mam pojęcia czemu xavier w swoim ciele go nawiedził, chyba że wszedł loganowi do głowyi
mu takie coś ukazał, kto ich tam wie).