Ciekawe jest to co piszesz. Jako osoba nieznająca materiału od strony oryginału, stwierdzam naprawdę pozytywną reakcję, co więcej, z tego wywiadu wynika, że i twórcy komiksu się całkiem spodobało nie licząc trzeciego aktu, który uważany jest za największą porażkę< przez większość widzów jak zauważyłem, nie tylko przez Claremonta>
http://www.vulture.com/2013/07/chris-claremont-reviews-wolverine-movie.html?mid= imdb
Z tymi wywiadami to różnie bywa. Stosunkowo rzadko się zdarza, by twórca oryginału negował adaptację, jaka zła by ona nie była. Pomijam przypadki takie jak ten z Jamesem Ellroyem, który w dodatkach dvd pieje z zachwytu nad adaptacją "Czarnej Dalii" w wykonaniu Briana De Palmy. Żart polega na tym, że wywiad nagrano po tym, po tym jak Ellroy widział oryginalną wersję filmu, nie tę przemontowaną i zmiażdżoną przez studio, która trafiła do kin.
A jeśli chodzi o "Wolverine'a", ni najbardziej podobała się środkowa część. Zarówno początek, jak i koniec (dużo szarżowania, słabe rzemiosło, itp.) aż za bardzo przypominają mi poprzedni film.
"Genezy" nawet nie oglądałem, bo źle wieje od tego filmu. "Wolverine" zaciekawił mnie już w pierwszej fazie produkcji, kiedy Mangold ujawnił swoje inspiracje filmami Wong Kar Waia, Miike czy "Czarnym Narcyzem". Myślę że tego drugiego szczególnie widać w scenach akcji( choć bardziej bym wskazywał na filmy z Hongkongu z lat 90-tych i Johna Woo). Miało wyjść połączenie człowieka zachodu z człowiekiem wschodu( dobrze to obrazuje ten fragment wywiadu z reżyserem "[..] I think of it as basically a western or a samurai picture or a noir picture. Having made all of them, they’re much more relatable in their architecture than… there’s a reason that Seven Samurai became Magnificent Seven so easily [...]"), moim zdaniem wyszło znakomicie. Btw. pamiętasz co mówił Alan Moore o adaptacjach swoich komiksów? :p