Zwiastuny do filmu nie napawały mnie optymizmem, ale mimo wszystko postanowiłem wybrać
się do kina. Skoro jakimś cudem przeżyłem „Genezę” i „Ostatni bastion” to już nic
straszniejszego mnie chyba spotkać nie mogło. I w rezultacie okazało się, że film jest
zaskakująco dobry. Ogólnie ilość rzeczy, które mi się podobały była większa niż tych, które do
mnie nie trafiły.
Przede wszystkim trafił do mnie klimat filmu. Przeniesienie akcji do Japonii było strzałem w
dziesiątkę i jako fan tamtejszej kultury bardzo dobrze się bawiłem. Miło było podziwiać ładne
widoki, walki na miecze wyglądały efektownie, a pewne elementy tradycyjnej japońskiej kultury
zostały przeniesione całkiem zgrabnie. Pewnie, że zostało to wszystko przygotowane tak, żeby
amerykański czy europejski widz nie czuł się zagubiony, ale jak na tego typu film, podano to
bardzo fajne. Dobrze prezentował się również motyw z osłabieniem Logana przez większą
część filmu. I to nie tylko fizycznie, ale psychicznie. Chociaż scen z Jean mogło być trochę
mniej, ale ogólnie próba zbudowania jakiegoś profilu psychologicznego u Wolverina to duży
plus. Zawsze był ciekawym charakterem, ale z takimi motywami jeszcze mocniej intrygowała
mnie ta postać. Co do osłabienia fizycznego to jak wspomniałem, podobało mi się, że Logan
w końcu czuł ból i nie terminatorzył jak zwykle (to znaczy terminatorzył, ale mniej niż w każdym
filmie). Wciąż regeneracja jakoś działała, ale i tak trochę bliżej mu było do człowieka, niż do
mutanta. I fajnie, bo w końcu mógł wejść w skórę tych, których wcześniej próbował bronić.
Dobrze prezentowały się również postacie kobiece w filmie, a to nieczęsto się zdarza w
dzisiejszych superprodukcjach. Szkoda, że nie rozwinęli bardziej postaci Viper, bo
zdecydowanie za mało informacji o niej dostaliśmy, ale za to Mariko i Yukio dawały rade.
Mariko było ucztą dla tych, którzy szaleją za azjatycką urodą. Pod tym względem gorzej było z
Yukio, bo przynajmniej do mnie jej buzia nie trafiła, ale za to miała bardzo sympatyczną postać.
Taka koleżanka Logana, która osłania jego plecy i czasami kopie tyłki. Jak dla mnie plus. Czy
coś jeszcze? No może jeszcze wspomnę o dwóch scenach jakie mnie urzekły wizualnie.
Pierwszą jest pojedynek z ojcem Mariko i przebicie Logana dwoma mieczami. Fajnie
wyglądało jak on po odzyskaniu regeneracji zupełnie nic sobie z tego nie robi. Drugą jest
scena ze strzałami i zatrzymaniem Logana. Świetnie się to prezentowało i pokazywało siłę
Logana, który tylko w taki sposób mógł być zatrzymany przez bądź co bądź niezłych
wojowników.
Teraz przejdę do negatywów, których trochę było, ale ogólnie rzecz biorąc, mogło być ich
więcej. Przede wszystkim nie podobała mi się okropna scena z pociągiem. Nie dość, że
tragicznie wykonana to jeszcze wywoływała śmiech zamiast jakiejkolwiek ekscytacji. Kiedy
Logan leciał w powietrzu niczym Superman cała sala kinowa pękała ze śmiechu. I nie dość, że
Logan z osłabioną regeneracją jest w stanie podskakiwać i łapać się pociągu, to jeszcze
członkowie Yakuzy nie są gorsi od niego. Normalny człowiek zginąłby w sekundę, ale widać oni
musieli nieźle trenować niczym Adam Małysz na Wielkiej Krokwi. Oprócz tego nie podobało mi
się, że fabuła robiła się momentami bardzo poplątana. Nie wiem co w ten sposób chciano
osiągnąć, ale rozciąganie końcówki w której okazywało się, że stary żyje i jest tym złym było
niepotrzebne, bo każdy kto ma IQ większe od planktonu zdążył to przewidzieć. Czekali na
dosłownie ostatni moment, żeby pokazać staruszka w zbroi Srebrnego Samuraja, jakby to
miała być wielka niespodzianka i wielkie zaskoczenie. Trochę im to nie wyszło. Sam Srebrny
Samuraj średnio się prezentował i może czułbym jakąś ekscytację z jego walki z Loganem,
gdyby wcześniej zbudowano pod jego postać jakieś podłożę. Wcześniej tylko raz czy dwa
pojawiło się jego imię, ale to za mało, żebym uznał go za wiarygodnego przeciwnika.
Szczególnie, że wystarczyło się na niego rzucić, aby go powalić na ziemie. Kolejnym
minusikiem jak dla mnie jest zbyt duża liczba postaci, szczególnie, że niektórzy tak właściwie
nic ciekawego nie zrobili. Ten cały minister był zbędny dla historii, a umieszczanie jakiegoś
byłego chłopaka Mariko znaczyło tyle co nic. Fajne strzelał z łuku, ale i tak wszyscy mieli go
gdzieś z Mariko na czele. A i wracając do tego ministra to rozbawiło mnie jak Logan wygarnął
mu, że zdradza narzeczoną, kiedy chwilę wcześniej sam zabawiał się z nią w wiejskim domku.
Widać ona mogła, natomiast pan minister już nie. I ogólnie to Logan trochę sucharów sadził w
tym filmie, ale trudno. Jest stary i stetryczały, więc można mu wybaczyć.
Ode mnie 7/10, bo w sumie dobrze się bawiłem na tym filmie. W sam raz na jakiś nudny
wieczór, kiedy nie ma się co ze sobą zrobić.
PS. Zupełnie nie spodziewałem się, że jednak obetną Loganowi jego ostrza. Teraz pewnie
Magneto będzie musiał mu je jakoś odtworzyć, bo nikt nie chcę oglądać Wolverina z tymi
śmiesznie wyglądającymi kośćmi :P