Film ten bezsprzecznie zmywa plamę na kinowym honorze Wolverine'a, którą okazał się przed paroma laty "X-Men Origins". Zaskoczył mnie niebywale, ponieważ do ostatniej minuty przed seansem spodziewałem się zwykłego gniota. Postanowiłem jednak przekonać się, czy tak będzie rzeczywiście. I się, na szczęście, pomyliłem. "Wolverine" stanowi naprawdę przyjemną mieszankę filmu, jak na historię komiksową, ambitnego oraz przepełnionego akcją. Nie spotkamy się tu z przerostem formy nad treścią - nikt nie jest zatem w stanie zarzucić tej produkcji efekciarstwa. Zadbano też o to, byśmy poczuli klimat Kraju Kwitnącej Wiśni. Dodatkowo, o czym chyba wspominać nie muszę, po raz kolejny dano nam popatrzeć na rewelacyjnego Hugh Jackmana. Jego kreacja Logana pozostanie niezapomniana. Ode mnie solidne 7/10 i przeprosiny za brak zaufania i lekceważący stosunek do filmu przez dłuższy czas produkcji. No ale to raczej zrozumiałe, skoro "Geneza" mnie tak zawiodła i odebrała nadziej na dobry film o Wolverinie. Jak widać - takowy da się zrobić. Teraz czekam tylko z niecierpliwością na wersję unrated&extended, którą Mangold ma nam zaserwować w wydaniu DVD/Bluray. ;)
Przeżyłem tyle hejtów i trollingu w swoim kierunku (na wszelkiego rodzaju portalach w internecie), że to chyba niewielki powód do współczucia. A zresztą, jak wspomniałem, to tylko internet. Jak mnie znudzą, to wyłączę powiadomienia o odpowiedziach z tego tematu i do widzenia - nie muszę czytać ich żali, że coś mi się podobało, lol. :D