Komedia młodzieżowa. Na sam dźwięk tych słów mam złe przeczucia i zazwyczaj tak etykietowane filmy omijam wielkim łukiem. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu "Wredne dziewczyny" okazały się filmem udanym. Szkoła staje się tutaj zminiaturyzowanym współczesnym społeczeństwem z pogonią za sukcesem, popularnością i wzajemnemu dogryzaniu sobie. Z takiego społeczeństwa reżyser wyśmiewa się niemiłosiernie scenami zabawnymi, zgryźliwymi, złośliwymi i pełnymi ironii. Mimo wielu wrednych postaci nie sposób czuć do nich antypatię. Wszyscy są zabawni, czasem żałośni, innym razem absolutnie głupi. Ogląda się to bardzo dobrze, nawet jeśli na końcu pojawia się obowiązkowy morał, nawet jeśli numer z autobusem jest trochę nadużywany.
To już druga udana młodzieżowa komedia Watersa (choć za pierwszym razem sukces należało przypisać głównie Jemie Lee Curtis). Tym filmem pokazał, że można zrobić zabawny film bez sceny wymiotów. Świetna zabawa nie tylko na lato.