Dopiero po obejrzeniu filmu dowiedziałam się, że powstał w oparciu o powieść. Domyślam się, że może być jeszcze lepsza ale nie odważę się raczej przeczytać. Mimo 34 lat nie mogłam powstrzymać łez... I długo po obejrzeniu myślałam... Jak bardzo to niesprawiedliwe, jak blisko nas (tuż obok) może być ktoś kto tak bardzo cierpi chociaż potrafi stwarzać pozory. Za dużo myśli teraz mam w głowie aby pisać więcej... Żałuję że obejrzałam ponieważ nie dam rady o nim zapomnieć i nie żałuję jednocześnie z tego samego powodu. Wiem że to nie jest logiczne ale jest kilka książek i filmów w stosunku do których mam takie emocje. Nie ukrywam że najwcześniej właśnie dlatego sięgam po lekkie rzeczy do oglądania i czytania... Tym razem było inaczej
...i jak niewielu potrafi to dostrzec i pomimo swoich problemów (a może dzięki właśnie nim), ma siłę aby pomóc drugiemu człowiekowi zapominając o własnym egoistycznym JA. Dziś proste "być" wydaje się trudne i odległe. Ale w sumie po co tu jesteśmy? Żeby być i zostawić coś po sobie czy tylko mieć i w pewnym momencie zdać sobie sprawę że tak naprawdę nie mam nic...
Dokładnie tak! Zapominamy często o tym w biegu... To o czym powiedział... Że stara się zwolnić aby pamiętać... Jestem przeogromnie ciekawa książki, ponieważ podejrzewam, że te emocje, uczucia są w niej bardziej pokazane niż w filmie (normalne przy adaptacjach) ale boję się jej. Tak samo jak boję się np Samotności w sieci, pamiętam dokładnie mimo że czytałam ją 9 lat temu. Wmurowała się do mojego umysłu (obie wersje).