A ja zdecydowanie wole czeskie kino od naszego. Takze ten film stawiam wyzej niz "E=mc2" czy "Sara". Ale moze to po prostu dlatego, ze nie lubie polskiego kina? Czy tylko mi wszystkie rodzime filmy wydaja sie takie same? Wszedzie ci sami aktorzy, te same grypsy, ciagle tak samo kiepskie dialogi... Ostatnim polskim filmem, ktory mi sie w pelni podobal byl "Dlug", ale kiedy to bylo? Wracajac do "Wychowania panien..." film jest calkiem OK, ale bez rewelacji.

Podobnie jak ty nie jestem fanem rodzimych produkcji, choć co pewien czas powstają filmy godne uwagi np. "Symetria", "Rozdroże Cafe", "Plac Zbawiciela" czy też "Komornik". Oczywiście w Polsce mamy problem ludzi którym wydaje się, że są gwiazdami kina, bo zagrali kiedyś w jakimś filmie jedną scenę która została doceniona przez kogoś. Przez grzeczność nie piszę o młodych pseudo gwiazdach polskich seriali TV np. "M jak miłość" (z ręką na sercu mówię, nigdy nie obejrzałem w całości odcinka tego gniota - wystarcza mi jak przeskakując pilotem po kanałach zatrzymam się na 5 min. na tej pozycji). Powracając do ?Wychowania panien w Czechach", ten film jest po prostu słaby i naiwny, słaba gra, słabe zdjęcia, dialogi takie sobie (jak dla mnie nie kleiły się), jedyny plus to ogólny pomysł na film - al należy pamiętać żeby ten jeden plus nie przysłonił nam tych wszystkich minusów.

A może w 1997, kiedy film kręcono, byliśmy, jeśli chodzi o poziom kinematografii, w tym samym punkcie i można, dzięki temu, ocenić jakie postępy od tego czasu zrobili Czesi, a jakie, jeżeli, my? I dlaczego? Bo poza tym zgadzam się z tą i następną Twoją opinią.