To Ruskie wyzwolili Oświęcim więc skąd znaleźli się w filmie amerykanie nie wiem. Taka pomyłka jest niewybaczalna!
No tak wasza historyczna (histeryzująca?) mość, armia czerwona wyzwoliła Auschwitz. Tylko, że w filmie (bardzo kiepskim btw) była mowa o Dachau.
Miałem nadzieję, że po The Departed nie może być już gorzej, A jednak... tym razem oszczędzono przynajmniej aktorów, którzy nie stali się karykaturami samych siebie tak jak wielki Jack w wyżej wymienionym tytule.
Nie mogę zrozumieć co strzeliło reżyserowi do głowy, gdy wymyślił sobie że zrobi kino w stylu Hitchcock'a w dobie XXIw. Idąc drogą psychoanalitycznych skojarzeń, jakże uzasadnionych po seansie, jedyne o czym mogę pomyśleć to:
"bełkot"
"Bardzo kiepski" to chyba trochę przesada. Zależy czy porównywac film do całokształtu twórczości Scorsese'a, czy do pozostałych wytworów z kraju kwitnącego Big Maca, które ostatnimi laty oglądamy na ekranie. Przy pierwszej skali film wypada słabo, przy drugiej nie jest już wcale tak źle. Byc może nie jest to już Taksówkarz, ale da się obejrzec bez koniecznosci trawienia jednej żenującej, przerysowanej sceny z drugą. Btw sama książka też nie była rewelacją, czego więc się spodziewac po ekranizacji? Jak dla mnie ciężko byłoby wycisnąc coś więcej mając taki pierwowzór (Inną sprawą jest branie się za akurat taki scenariusz).
Swoją drogą - Mówione było, że to Dachau, ale napis "Arbeit macht frei" był właśnie z Auschwitz. W Dachau tablica była prostokątna.