Nawet niezły początek filmu..potem niestety jest już dużo gorzej.Nie czytałem książki no i
raczej nie przeczytam;P wiem że na pewno musi być dużo lepsza od tego filmu. Jak na
tamte czasy może i mógł się podobać,ale jak mówię mnie za bardzo nie poruszył:) Aktorsko
to chyba tylko Cruise dał radę, odbił się od reszty.. Brad tak średnio no powiedzmy że
momentami był ok:) a mała Kirsten jak mała Kirsten:) Film troszkę o niczym..Wampiry ta ta
ta..,śmierć,życie,brak celu w życiu,pozbawianie życia..Nie widzę żadnego przekazu,celu.
Puste zabijanie nic więcej,nie kupuję tego filmu ogólnie.:) pozdro
Ja bym powiedziała, że Titanic to nie jest więc nie dziwię się, że Ci się nie spodobał.
Zawsze słyszałam same pozytywne opinie o tym filmie, obsada wygląda nieźle, więc nadrobiłam ostatnio zaległości i obejrzałam... i również się rozczarowałam. Ani to horror, ani thriller, ani dramat psychologiczny, ani pastisz... Cały początek jak z tandetnego horroru klasy B, potem nieco lepiej - o ile o mało nie udławiłam się na widok Cruise'a z długimi włosami (ogólnie go nie trawię, jak dla mnie jest dosyć bezbarwny), to aktorsko wypadł bardzo przekonywująco. Tak samo mała Kirsten, bardzo wyrazista. Ale całość? Średnio. Nie wiem co mam sądzić o zakończeniu, takie komediowe zagranie do mnie nie przemawia w kontekście całości. Myślałam, że zrozumiem "legendę" tego filmu - jak widać, nie podołałam ;) Po książkę też raczej nie sięgnę.
To jeden z moich ukochanych filmów, ale nie będę się z Wami kłócić. Każdy ma swój gust, jeśli jednak chodzi o książkę to przeczytajcie. Książka jest troszkę inna niż film. Wiele zdarzeń w adaptacji jest pominięta lub zmieniona także przeczytajcie. Chociaż ze względu na klasykę i legendę :)
Nikt nikogo nie namawia do kłótni, przeciwnie, chętnie poznam opinię drugiej strony, bo i ja nie zdołałem pojąć fenomenu tego filmu. Również według mnie "Wywiad..." nakręcony został trochę bez polotu. Oczywiście, jest tu sporo świetnych elementów (epizodyczne w gruncie rzeczy postaci Malloya - pierwsza od czasu "Imienia róży" rola Christana Slatera, w której mogłem w ogóle na niego patrzeć - oraz Santago, muzyka, charakteryzacja itd.), ale faktem jest, że to co w tego typu horrorze najważniejsze: emocje, psychologia postaci czy kreowanie napięcia, zostało potraktowane dość pobieżnie. Pomijam już koszmarnie tanie i tandetne zakończenie, które pasowało do całości mniej więcej tak jak pięć do nosa...
A tak przy okazji: słowo "legenda" w odniesieniu do powieści A. Rice to chyba spore nadużycie...?
Ja odnośnie ost. pytania :p
Legenda raczej tak, ale nie umniejszajmy wartości tego co ta pisarka zrobiła dla postaci wampira w literaturze no i w filmie. Jako jedna z pierwszych przedstawiła wampira jako postać myślącą, z uczuciami. Wcześniej wampir kojarzony był ze zwierzęciem, które tylko chciało zabijać by przeżyć.
Nie zgadzam się aby pod wpływem filmu, skreślać takie pozycje jak "Kroniki wampirów". To tak samo jak dać kopa Sapkowskiego za ekranizację "Wiedźmina". Zupełnie to jest pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Książka trochę inna? Wg. mnie sporo inna.; Fabuła oczywiście się sporo różni, do tego postacie stają się bardziej realne.
Ja sama w sobie wielbię ten film tylko ze względu na książkę, właśnie. Dzięki postaci Lestata, wszystko stało się takie bardziej do zniesienia.
Pozdrawiam.
Anne Rice pisze książki o WAMPIRACH, nie o o chodzących w słońcu metroseksualnych ciotach, które żyją kilkaset lat, dla rozrwyki chodzą do liceum i muszą pić krew. Pani Meyer może lizać buty Rice. Rice nie zabiła Wampira. Meyer zabiła wampira i tych którzy się wychowali na jego legendzie.
Jeśli do tej pory nie widziałeś tego filmu to zapewne jesteś dzieckiem a co za tym idzie polecam Avatara, którego z kolei nie polecam nikomu więcej
Hihi, ciekawa teza z tym dzieckiem. Film obejrzałem po emisji która była jakoś niedawno w TV.
Ten film miałem obejrzeć jeszcze w czasach kiedy istniały wypożyczalnie kaset. Czyli mógł to być rok 1995.
Kaseta wypożyczona, sprzęt przynieśli kumple pewnie jakiś odtwarzacz Otake lub Orion. I po wielkich nadziejach była wielka klapa bo TV i VHS się nie dogadały i nie zaległości nadrobiłem dopiero teraz dzięki nagrywarce.
Ciekaw jestem jak bym ocenił ten film wtedy. Pewnie odrobinę wyżej.
Co do książki, to jeśli nie masz "-nastu" lat to faktycznie nie polecam. Jest dobra ale dla mniej wymagających czytelników. Dobrze jest ją przeczytać mając np. 16 lat i w życiu dorosłym wspominać ją jako bardzo dobrą książkę. Dla czytelników starszych, którzy w miarę często sięgają po literaturę wyda się banalna, mało interesująca. Jednak Rice jako jedna z pierwszych pokazała wampira jako istotę uczuciową, posiadającą charakter (nie ma tu już miejsca tylko na bezmyślne zaspokajanie głodu). I film to w pełni pokazuje. Mamy tu przetarcie drogi (na nieszczęście) takim produkcjom jak "Zmierzch"- ale nie piszmy o minusach :p Dla świadomego dojrzałego odbiorcy wydaje mi się, że to właśnie film (mimo wszystko) będzie lepszy. Pomimo negatywnych opinii odnośnie gry aktorskiej to uważam, że są bezpodstawne. Aczkolwiek jest to kwestia gustu. Myślę, że świetnie sobie poradzili z oddaniem nastroju, każdy z aktorów nadał niepowtarzalny charakter swojej postaci. Odnośnie tego, że film jest o niczym- JAK TO? Przecież mamy tu wampira który w zaspokajaniu swoich pragnień jest niepohamowany, postępuje niemoralnie, przeciwstawia się wszelkim zakazom. Mamy postać która nie radzi sobie ze swoją nieśmiertelnością, jest zagubiona. Pragnie sprzeciwu ale ten sprzeciw jest negacją jego natury. Dalej jest dziewczynka która staje się więźniem własnego ciała, nie może dorosnąć. I chociaż te postacie- zwłaszcza Lestata nie współgrają mi odrobinę z tymi w książce to i tak są fantastyczne. To wszystko można traktować jako metaforę postaw ludzi w życiu rzeczywistym. Puste zabijanie mamy w Nosferatu :)
Dla mnie książka nie jest banalna jedyny manka mętem jest związek pedofilski jaki się tam przewija nie wiem co autorka miała na myśli pisząc takie coś ale powinni ją zabrać do psychiatry ... Co do filmu nie mam zastrzeżeni trochę mi ten Banderas nie pasowała ale reszta trzyma poziom