Zachwycił mnie gdy miałem 14 lat. Kiedy po dwóch latach widziałem go po raz drugi wywoływał wybuchy śmiechu i niesmak swoją banalnością. Szkoda tylko Beatelsów...
A mnie zachwycił i zachwyca do dnia dzisiejszego. Temat filmu może i jest banalny, ale całość urocza. Fantastyczny klimat tamtych lat w scenerii małego miasteczka. Bohaterowie nie rozprawiają o Kancie, mają inne pasje i o to własnie chodzi. Liryzm i humor, a do tego jeszcze ta niesamowita obsada drugoplanowych ról - Krystyna Feldman, Majchrzak! Ten film to perełka! Całość zepsuło nieco zakończenie. Sceny w sądzie były niepotrzebne.