Z zapowiedzi wynikałoby, że obejrzę świetny thriller, może nawet z elementami horroru, a dostaję katolicką agitkę, w której za wykonanie zabiegu medycznego jest się straszonym piekłem xd
zabiegu medycznego - to ładne opakowanie rodem z supermarketu
wartość bezwzględna tej akcji waga i nazwa zgodnie z prawem natury - to morderstwo zarodka
Zwij, jak tylko masz ochotę. Usunięcie, przerwanie, morderstwo, aborcja, terminacja... Semantyka mi lata.
"Nie zabijaj" - to wystarczy, żeby bez nawrócenia znaleźć się w sytuacji wielce niekomfortowej, mówiąc delikatnie. A aborcja jest morderstwem. Oczywistym, brutalnym mordem na zupełnie niewinnym człowieku, dla swojej wygody. "Bo tak! Bo mogę!".
Oczywiście jeśli się nie wierzy w Boga to sporo ułatwia w kwestii okłamywania siebie i opuszczenia zasłony milczenia. Ale ułatwia tylko zasypianie, natomiast nie zmienia faktu: zabijasz -> przegrywasz. Tak to już jest, każdy wybór ma swoje konsekwencje.
Ale filmu nie uważam za wybitny. Jest prosty.
Nic nie pomoże straszenie wiecznym potępieniem i cierpieniem, skoro film z dzieckiem wysysanym rurą z łona matki i rozrywanego na strzępy, i broniącego się przed śmiercią(!), odpychającego nóżkami narzędzie - nie robi wrażenia na człowieku (podobno człowieku, należy podkreślić).