Seksizm i degradacja znaczenia kobiety.
Już na początku musi oczywiście paść stwierdzenie głównej bohaterki, że jest niezależna i wyzwolona, żeby potem udowodnić śmieszność tego stwierdzenia. Za każdym razem jej samodzielne działanie jest nieudolne i oczywiście zawsze potrzebny jest jej wybawiciel. Zwodzi dwóch oddanych jej ludzi czynu, pełnych zapału i pracowitości, kończąc z typkiem, który ma ją za nic i jest dla niego odskocznią. Ten twór (w końcu pierwowzór to Hardy) to kpina z wyzwolenia kobiety, groteska i ironia ubrane w melodramat.
Propagowanie takiego podejścia do kobiecości jest wyniszczające i złudne, wbrew pozorom kobiety były zaradne nawet w XIX wiecznej Anglii i to męska dominacja (Franków zawsze jest więcej) oblana znieważaniem (Gabriele to tylko romantyczna brednia) zawsze je poniża.
Marne dialogi to gwóźdź do trumny (każdej Funny).