I co z tego że muzyka,klimat jak fabuła w ogóle nie wciągająca...Nie no nijak ten film mi nie podszedł,na prawdę nie wiem co wy w nim widzicie?
Ludzie niezaznajomieni z narkotykami i kultowym kinem Sci-Fi nie zczają tego klimatu. Ten film jest genialny, fabuła ma znaczenie drugorzędne. To jest zlepek pięknych obrazów z genialną muzyką, ten film trzeba chłonąć zmysłami, a nie zastanawiać się o co w nim chodzi.
O, nie. Nie zgodze sie. Fabla jest calkwicie sensowna, wrecz oparta na faktach, choc luzno zinterpretowanych. Przeciez to jest Pieko, nie w przenosni ale doslownie.
Coś mi się wydaje, że będzie podobnie z wrażeniami wśród widzów jak z Las Vegas Parano ;) Broń Boże nie porównuję tych filmów :)
SPOILERY
Tak na szybko i pewnie z bledami: Szatan jako upadly aniol (scena w "Niebie") powraca "z misji" calkowicie odmieniony, zabijajac innego aniola - kobiete. Jednak nie wszystko stracone, poniewaz mozliwosci Nieba pozwalaja niejako na "wskrzeszenie" tej istoty, pod postacia Eleny. Zostaje wiec zalozony projekt "Eden" z pieknymi ogrodami aby Elena miala idealne miesce do zycia - oczywiscie "piekne ogrody" w teorii, a praktyce to zupelnie cos innego. Glowny dowodzacy projektem Mercurio, ktory dal szanse w Niebie Szatanowi (IMHO to chyba ta sama osoba) myli prawdziwe szczescie, z jego "chemicznymi" odpowiednikami i wyswietlaniem filmow przyrodniczych tworzac zaczatki koszmaru - kolejny blad tego aniola. Gdy dodac do tego jeszcze fakt, ze jest ubezwlasnowolniony przez swojego "pracownika" powstaje funkcjonujace Pieklo - stad tam ten dziwny obiekt kontrolujacy wszystkich w ksztalcie trojkatu - Klejnot Lucyfera (czyli zrodlo jego mocy np. w/g niektorych przekazow). Mieszkancy "osrodka" to oczywiscie demony i dusze pokutujace - jedni i drudzy sa kompletnie wypruci z osobowosci. Wyjatkiem sa najblizsi wspolpracownicy Lucyfera, zreszta traktowani nie lepiej ale swiadomi sytuacji czyli pielegniarka i towarzyszka Szatana, ktora to zreszta w przyplywie litosci wyzwala (przypuszczalnie jako jedyna osobe, ktora realnie zalowala Lucyfera). Eleny ucieka, bo jest rzecza oczywista, ze Pieklo nie jest w stanie utrzymac dojrzalego aniola obdarzonego wlasna moca tak samo efektywnie jak dziecka - ostatecznymi straznikami sa zwykli ludzie, ale szczegolni: zli, podstepni, zdegenerowani (dwojka staniastow przy ognisku). Niczym dziwnym nie jest, ze jako pierwsi padaja ofiarami wscieklosci swojego wladcy, za pomoca broni zwanej, ni mniej, ni wiecej "Lzy Szatana". Koncowka jest banala: Lucyfer poza Pieklem nie ma juz takiej wladzy, jest na "terenie neutralnym" gdzie jego moc jest rowna mocy Eleny - nie ma przewagi Klejnotu. Elena, zauwaz, nie zabija go - po prostu blokuje mozliwosci dzialajania, jednak Lucyfer nie przyjmuje tego faktu do wiadomosci i konczy jak konczy: banalnie i glupio.
W filmie jest duzo wiecej nawiazan (np. poczatkowe, krotkie sceny gdzie Barry wyglada nie jak istota ludzka itd), pisalem jak wspomnialem "na szybko".
Aha, musze to dodac: ten film ma fatalny plakat, ech... az zal patrzec.
Zgadzam się co do plakatu. Szukając innych trafiłem na taki - http://s1191.beta.photobucket.com/user/posterocalypse/media/Posters%205/JayShawB eyondTheBlackRainbow.jpg.html
Zdecydowanie lepszy.
Taa, jasne, Lucyfer, Niebo, Piekło "funkcjonalne" diabły, anioły i SZtuka przez duże "SZ".
A może po prostu świrus, który naładował prochami drugiego świrusa, żeby odbył narkotyczną podróż i zabił matkę niemowlęcia, które to niemowlę przez następnych kilkanaście lat więzili, karmili prochami i poddawali praniu mózgu, trzeba przyznać, że z efektem: dziewczynka posiadła zdolności telekinetyczne. Które są jednocześnie jej słabością, bo można je zdalnie kontrolować.
Na koniec młodszy świr wykonuje eutanazję na starszym, po czym świruje już do końca, fundując nam finał w klimacie kiepskiego gore, po czym kurtyna litościwie opada, a widz oddycha z ulgą, że to już koniec.
Mimo wszystko, będę obserwował tego Cosmatosa. Może całkiem niezły film stworzyć, o ilei ktoś mu napisze dobry scenariusz.
Co za błyskotliwa polemika. Powalił mnie ciężar twoich jakże merytorycznych argumentów.
Skoro przyznajesz że jesteś ćpunem, to rozumiem dlacego w Prometeuszu dostrzegasz ARCYDZIEŁO...A swoją drogą jakie zioło wciągasz ???
Nawet sobie ograniczona istoto nie wyobrażasz jak narkotyki są w stanie otworzyć umysł na świat. Zioła się nie wciąga.
Zapraszam do ośrodka dla uzależnionych - wpływ substancji chemicznych na twój umysł jest aż nadto widoczny w formie wypowiedzi i entuzjastycznej ocenie baziewia pt. Prometeusz...
Nie jestem uzależniony, nie biorę substancji na co dzień tylko wtedy gdy mam ochotę poeksperymentować. Forma moich wypowiedzi wynika z mojej wrodzonej inteligencji.
Dzięki, że dałeś wskazówkę skąd taki poziom Twoich wypowiedzi. A co do używania zbyt skomplikowanych dla Ciebie pojęć wyjaśniam za słownikiem PWN : obiektywizm - przedstawianie i ocenianie czegoś w sposób zgodny ze stanem faktycznym, niezależnie od własnych opinii, uczuć i interesów; obiektywny - odznaczający się obiektywizmem.
Ocena filmu może być wyłącznie subiektywna, gdyż zależna jest od uczuć i opinii osoby wystawiającej daną ocenę.
Ocena filmu może być jak najbardziej obiektywna, nie zamierzam dyskutować z kimś kto nie dopuszcza tego faktu do swojego umysłu.
Nie nie może być. Definicje i znaczenia słów się nie zmieniają w jezyku polskim bo ty sobie tak wymyśliłeś.
arcydzieło o czarnej mazi, robokach, zombie, bladym kulturyście, kobrze z cipą zamiast głowy i rogalu przed którym uieka się tlko do przidu, zamiast w bok - gratuluję gustu i wrodzonej inteligencji...wciągnij zioło...
Dlaczego z racji różniących się filmowych gustów ludzie mają w zwyczaju wjeżdżać na siebie w tak przedszkolny sposób? "Wciągnij zioło" jako ratunkowy argument, ot, gdyby przypadkiem rozmówca chciał podjąć polemikę, żeby go w dziecinny sposób zatkać. Gdzie tu szacunek dla cudzego gustu?
O gustach niby się nie dyskutuje, ale z tą osobą miałęm wątpliwą przyjemność wdawać się w tzw. polemikę na forach dotyczących innych filmów...Co do Prometeusza - to aż szkoda mi czasu na dalszą wymianę argumentów bo jest ona bezowocna - przykro mi to powiedzieć ale Sir Ridley albo cierpi na zaawansowaną miażdżycę, albo próbuje nabić sobie kabzę podlizując się producentom - bo aż ciężko mi uwierzyć że twórca tak genialnych filmów - ARCYDZIEŁ/kamieni milowych kinematografii jak choćby Alien, Blade runner, genialny Pojedynek, Gladiator, Black rain czy choćby Helikopter w ogniu zniżył się do takiej kloaki jaką jest Prometeusz - czysta drwina z uniwersum Obcego...Choć oczywiście zdarzały mu się wcześniej wpadki pokroju GI-Jane czy skopany Robin Hood z Joanną D'arc w tle...Skopał też drugą połowę i zakończenie Hannibala (co dla miłośnika literackiego pierwowzoru jest niewybaczalne), choć połowę florencką uwielbiam za plastyczne oddanie samego miasta....
Z Twoich ulubinych najbardziej zgadzam się z Bjutiful, Kill Billem i Pulp fiction. Od 21 gramów znacznie wyżej oceniam Amorres perros, Miasto gniewu, Magnolię czy Babel, niezle jest też 360 stopni - polecam podobne klimaty co w 21 gramach - wicej prawdopodobieństwa, mniej naciąganych motywów...
Babel i Amores Perros oceniłem na 9 i wydaje mi się to trafną oceną, chociaż Amores Perros miało u mnie przez chwilę nawet 10, co zweryfikowałem po opadnięciu emocji. Nie neguję tego, że Prometeusz jest zły czy dobry, gdyż nie widziałem go i nie mam prawa w tej kwestii się wypowiadać. Uznaję jednak, że wjazdy z ziołem są dość niesmaczne, dlatego zareagowałem. Ale skoro twierdzisz, że to wynik wcześniejszych niesnasek, nie wnikam. Pozdrawiam i cieszę się, że nie tylko ja doceniam Innaritu.
O rany, zdawało mi się, że dokładnie oglądałem, ale kobra z cipą umknęła mojej uwadze ;)
To jest nas dwóch - pomimo że miałem kupę czasu i żadnego towarzystwa, a jestem bardzo uodporniony na wszelkiego rodzaju chłam i trawię nawet filmy klasy C - to coś po prostu musiałem wyłączyć po 40 min - dzieiwę się sobie że aż tyle wytrwałem - tylko dlatego że przeczytałem sporo pochlebnych opini tutaj i IMDB...
Pozdrawiam
Nie dziwi więc twoja niska ocena dla Prometeusza. Ty po prostu nie masz pojęcia co to znaczy prawdziwe kino. Ale czego spodziewać się po kimś kto takiego gniota dla mas jak Artysta ocenia na 10.
>Nie dziwi więc twoja niska ocena dla Prometeusza. Ty po prostu nie masz pojęcia co to znaczy prawdziwe kino
Ty trollujesz w tym temacie prawda?
Jestem trzecia. Ten film był dla mnie tak zły, że jeszcze długoooo będę go pamiętać. Obejrzałam do końca tylko dlatego, że byłam ciekawa jak to coś się skończy, no i nie lubię po ciemku z sali kinowej wychodzić. Dla mnie był zlepkiem scen, które reżyser podejrzał w innych filmach i stwierdził, że fajnie będzie je dorzucić do swojej historii o ćpającym psychiatrze o skłonnościach pedofilskich. Na końcu przeradza się w pastisz tanich amerykańskich horrorów o nastolatkach, których ktoś morduje na bezludziu (tylko nastolatki jakieś nieatrakcyjne i przejrzałe :) .
Ale spory plus za ścieżkę dźwiękową i stronę wizualną.