No proszę, nawet się postarali. Taka 'ambitna' amerykańsko-japońska siekanina. Ogromny plus za ścieżkę dźwiękową, naprawdę świetna. Ponadto brawa należą się za przyjemne sceny walki. Efekty specjalne, sceny pościgów, tutaj jest trochę gorzej. Zbyt to wszystko przesadzone. Standardowo już w tego typu produkcjach z obsadą, dialogami, jest kiepsko. Ale kto by się tym przejmował? ;) To już 18ty obejrzany przez ze mnie film ze Stathamem, w którym ten gra dokładnie tego samego gościa i chyba mam już jego dość. Za niedługo facet pobije Bonda... A może już pobił, bo wszystkich filmów z nim jeszcze nie widziałem. Pozytywnie za to zaskoczyła mnie kobieta-lalka. W końcu rola, w której jej do twarzy... I nawet murzyn się znalazł. Nie jestem tylko pewien, czy dotrwał do końca. Zgodnie z filmowa tradycją pewnie nie. Miło się oglądało. 7/10