Najjaśniejszym plusem tegoz filmu jest Jet Li. Facet, mimo upływu lat, wciąż mało gada, wiele robi i to z jaką klasą. Świetne sceny walki z nim.
W przeciwieństwie do Jasona Stathama. Nie potrafie się do niego przekonac! Widziałem wiele filmów z jego udziałem i po prostu.. nie idzie. On mało mówi, a jak juz mówi to sa to zawsze jakieś sentecje z kosmosu, strasznie poważny, chyba jeszcze nidgy nie zażartował. I zawsze próbuje wmówic komuś, że to on ma racje :D heh. Wiem, że to nie jego wina, tylko scenarzystów, ale jego sposób bycia mnie nie przekonuje do niego.
Wracając do filmu. Fabuła raczej mało oryginalna, choc nie powiem ,momentami zaskakująca. Bynajmnije nie wtedy, gdy okazuje się że Statham ma wiele na sumieniu. Od początku mi się nie podobał! :)
Widziałem lepsze filmy o walce Triady z Yakuzą. Choc tten nie jest najgorszy. Ale, jak w temacie, nie jest najlepszy. Sceny walk, pościgi, bryczki, ogólny splendor, soundrack - to wszystko przemawia na korzyśc filmu. Ale (zawsze jest jakies ale) mało ciekawie zostało to przedstawione jakos tak. Nie odczuwałem wyższych emocji podczas seasnu... podobał mi sie jednak motyw, kiedy Jet Li zabijał członków obu rodów, dla którcyh pracował. W ten sposób pozbywając się ich obu naraz. Kilka porządnych scen (w większości z udziałem Jeta Li)
Ogólnie zobaczyc można oczywiście, ale wiadomo, jeśli co kilka lat, o ile nie co rok, robi się filmy akcji z gwiazdorksą obsadą i dużym budżetem, nie zawsze wychodzi rozrywka na najwyższym poziomie (najczęściej są to mało odkrywcze średniaki). A i tak założe sie że film zarobi na siebie i dla "wnuków" jeszcze starczy. :)
pzdr.