Pozytywne oceny pod tym filmem są dla mnie totalnym nieporozumieniem. Nużący, usypiający do granic możliwości, bez napięcia i jakiejkolwiek dynamiki czy choćby momentu zaskoczenia. Akcja ciągnie się w nieskończoność, a pseudofilozoficzne, odkrywcze monologi bohatera na poziomie "a gdy pada deszcz, to jest mokro" tylko jeszcze bardziej męczą. Bohater, który najpewniej miał być typem wyrachowanego, zimnego zabójcy, do tego stopnia został pozbawiony uczuć, że w efekcie był zwyczajnie ... Nijaki. Co przełożyło się z kolei na to, że moje zaangażowanie spadło do zera i było mi naprawdę wszystko jedno co się z nim stanie. Chociaż nie! W pewnym momencie, wręcz zaczęłam kibicować każdej osobie, którą spotkał na swojej drodze, w nadziei, że może ktoś go w końcu sprzątnie i zakończy moje cierpienie. Nie wiem, jak złe kino trzeba oglądać, by znaleźć w tym potworku źródło rozrywki i przyjemności.