Pomysł niezły, ale wykonanie żenujące. Beznadziejna gra aktorów, efekty specjalne jak z prototypu fotoszopa. Np. dymy nad zrujnowanym Orleanem nałożone na plener tandetnie, zero wiatru, zero naturalności, satelity spadają na dom po kilka razy w to samo miejsce, za każdym razem nie jest on uszkodzony w tym miejscu. Wszystko niedopracowane, niby kataklizm, ale jakoś nie ma zamieszania, paniki, policji, nawet nie lata żaden sanitariusz z apteczką ;-) Tu płoną miasta, a zaraz obok łączka i ptaszki ćwierkają, satelita spada, ptaszek ćwierka, sielanka... Niski budżet, szkoda scenariusza. Goss jeszcze jakoś broni się w filmie, ale dwie aktorki są koszmarne, jak z łapanki, w dodatku jedna świeżo po silikonie w usta więc wargi jej się wydymają jak dętki. Strata czasu.
Te panie asystentki były straszne... pełna zgoda.
Film telewizyjny więc co do efektów nie miałem wymagań. Goss próbuje grać, ale reszta "gra" drętwo, no może jeszcze aktor wcielający się w terrorystę daje radę. Scenariusz, pomijając aspekty fizyczno-astronomiczne w które nie wnikam, nie był najgorszy, zakończenie całkiem niespotykane, na plus.