Poddaję pod dyskusję następującą interpretację zakończenia:
Amy chciała dać Nickowi nauczkę za zdradę. Oczywiście wszystko wcześniej zaplanowała, jest też
psychopatką. Ale moją uwagę baardzo zwróciło zachowanie Amy, gdy oglądała program TV z
Nickiem, gdy on przyznawał się do zdrady, mówił jak ją kocha i że chce by ona wróciła. Rosamund
Pike tak to zagrała, że była zahipnotyzowana i wstrząśnięta jego słowami. Jakby w jednej chwili
zdała sobie sprawę, że on już zrozumiał swoje zachowanie i ona dalej go kocha. Jednocześnie,
miała dosyć tego natarczywego kochasia i jako psychopatka postanowiła go zabić, żeby wszystko
odkręcić.
Po powrocie do domu - nie wiem, czy zwróciliście uwagę - kładzie się do łóżka z wielką ulgą -
jakby myślała: Jak dobrze, że to wszystko się już skończyło. Dała nauczkę Nickowi, a teraz chce
poukładać ich życie na nowo. Była już miła, delikatna, łagodna i w ogóle chciała to odbudować, ale
Nick jej już nie wierzył (trudno się dziwić).
Tak więc - może chodzi o to, że ona osiągnęła swój cel i dlatego potem zostali razem? Dała mu
nauczkę, on się nauczył, żeby jej nie zdradzać i tyle. A, że była przy tym psychopatką to i jej
zemsta miała taki charakter.
Nie wiem, czy sam wierzę w tą wersję. Wydała mi się jednak ciekawą alternatywą do możliwych
interpretacji. Zdaje się że nikt tego nie rozpatrywał w tym kontekście. Poddaję więc pod dyskusję.
Ja widzę to inaczej. Amy nie uwierzyła Nickowi - nie była głupia. Wiedziała, o co w tym chodzi. Nie chodziło też o żadną fascynację ani zachwyt - dlaczego miałaby czuć coś takiego? Powód jest znacznie prostszy: Amy wiedziała, co się święci. Nick wychodząc przed kamery i kajając się, przestał być zimnym draniem, który jest znienawidzony przez całą Amerykę, a zaczął być mężem, który przyznał się w skrusze do błędu. Taka bajka o odkupieniu. Tłum lubi takie historyjki. Aby skazać kogoś na karę śmierci, potrzebny jest jednogłośny werdykt ławy przysięgłych - po tym wywiadzie nie mogło być o tym mowy. Amy to doskonale wiedziała. Skoro więc nie mogła spowodować śmierci Nicka, postanowiła go uwięzić w życiu, którego on nie chce.
Kara śmierci dla Nicka od początku była bardzo mało realna. Czapę dostaje mniej niż 5% sprawców zabójstw, trzeba się czymś więcej "zasłużyć" niż jednokrotnym zabójstwem bez okrucieństwa i przestępstw towarzyszących. W momencie w którym Amy zrezygnowała (?) z samobójstwa nawet lżejszy wyrok stawał pod dużym znakiem zapytania.
Sądzę że elementem kary Nicka było zostanie "najbardziej znienawidzonym mężem Ameryki", niezależnie od ewentualnego wyroku. W momencie w którym udało mu się z tego wyplątać z perspektywy Amy cała afera szła na marne.
Ostatnia scena - montaż subiektywny - oczywiście, że chodzi o zmaksymalizowanie identyfikacji z bohaterem, ona mówi to do widza, wątpliwości nie ma. W końcu nie jest w świeżych związkach rzadkością wymawianie takich banałów jak "-Nie stańmy się jedną z tych par, które (...)".
Motyw tej postaci, "Wspaniałej Emy", wykreowanej przez własnych rodziców, jest bardzo znacząca. W jednej scenie widzimy jej niespełnione ambicje, kontrastujące z wykreowaną alternatywą autorstwa jej rodziców. Sama postanawia stworzyć taką sztuczną rzeczywistość. Strach przed przeobrażeniem w statystyczny, nudny, przewrażliwiony związek. Trafia to i jego. Na pytanie siostry nie był w stanie wymijająco skłamać. Na takich warunkach nie muszą siebie okłamywać, w przeciwieństwie do "jednych takich par, które (...)".
W ogóle motyw, że ona była pisarką; ona go wykreowała, Nick bez niej nie istnieje, bo był taki (jaki sam chciał być) tylko dla niej, żeby ją zdobyć, coby mu ona dawała złudne wyobrażenie o sobie.
mrs_robinson - "coś w rodzaju ekscytacji, z którą oglądamy żenujące, ale niesłychanie wciągające reality shows. Zresztą tak samo zachowywała się, ilekroć w tv wracano do sprawy jej "zaginięcia". Chrupała popcorn" - dokładnie. Wtedy, u Desiego, zobaczyła, że taki obraz męża podoba się jej (skruszony, czuły), nieważne, że to było aktorstwo, ważne jak to wyglądało jako fikcja, na zewnątrz (jak ta postać jej rodziców).
Motyw tych lalek bardzo mnie interesuje, ale nie mam już siły szukać o tym informacji.
moim zdaniem ona oglądając go w tv myślała sobie "kuźwa rozgryzł mnie i teraz chce mnie udupić, a z siebie zrobić skruszonego" absolutnie nie zauważyłam aby ona pomyślała " jednak kocha mnie". wróciła, bo nie miała wyjścia :)
Amy zastawiła pułapkę na swojego niewiernego męża dość skrupulatnie, nie przewidziała że będzie w sytuacji bez wyjścia (po utracie pieniędzy). Zadwoniła więc po Dessiego, ale kiedy przekroczyła próg domu swojego byłego chłopaka zorientowała się, że znalazła się w "złotej klatce" kiedy jednak zobaczyła swojego skruszonego męża w tv pomyślała " o ku.wa mam myśla jak stąd spi......ć i spaść na na cztery łapy" - tak ja to widziałem patrząc jej w oczy .
Występ Nicka w TV to był dla niej sygnał, że podjął on grę Amy, o miłości nie ma mowy. To był dla niej raczej dowód, że Nick tez potrafi udawać i grać aby zmienić swój wizerunek, czyli że jest szansa że taki sztuczny związek mogli by stworzyć w przyszłości, udawany, fałszywy, ale z zewnątrz piękny i idealny. Desi był jej szansą na powrót do Nicka, bez wsadzenia go do więzienia. Był idealną ofiarą (samotnik, milioner, wspólna dziwna przeszłość) czyli niby-porywaczem i ten plan też niby idealnie zrealizowała.