kręcono filmy islandzkie, ale teraz kręci się już amerykańskie.
Niby po co mm sięgać do filmów islandzkich skoro już i tam dotarło hollywoodzkie gówno?!
nie wiem jak potraktować Twoją wypowiedź, Boże broń, bym miał się kłócić, ale jak mam porównać hollywoodzkie filmy, czy te oskarowe, z tego czy poprzedniego roku, i tą produkcję, którą skądinąd dopiero obejrzałem, to nie widzę większego podobieństwa. Nie wiem też o jakie kino islandzkie Ci chodzi, bo nie mam wielkiego w nim rozeznania. Jak dla mnie historia była całkiem ciekawa, film trzymał w napięciu do końca, więc zasługuje na taką mocną siódemkę. Co do samego sformułowania "hoollywodzkie gówno", choć mocne, to jednak jest w nim racja. Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałem film produkcji USA, który byłby ciekawy(Clintowi przeważnie coś wychodzi jeszcze) - wiadomo, oglądam je nadal, głównie z polecenia, ale coraz częściej zwracam uwagę na kino brytyjskie, francuskie, niemieckie, czy skandynawskie właśnie.
Oglądasz kino irańskie np:, Rozstanie http://www.filmweb.pl/film/Rozstanie-2011-609587, albo produkcję bhutańską, Podróżnicy i magowie: http://www.filmweb.pl/film/Podr%C3%B3%C5%BCnicy+i+magowie-2003-143181. Chodzi mi o kino które nie małpuje hollywoodzkiej papki, i właśnie dlatego po nie sięgam.
wiem, wiem i nie omieszkam sprawdzić tych propozycji. Też staram się szukać w kinie czegoś więcej niż tylko przeskakujących obrazków. Ale aby znaleźć perełkę trzeba przewertować masę gówna niestety. Kino oskarowe jest na strasznie niskim poziomie, od dobrych kilku(nastu) lat, ale i w filmach amerykańskich można czasem, choć rzadko, znaleźć coś wartego uwagi. Poza tym lepiej mi się ogląda filmy w języku, który znam (angielski). Co do "Black's Game"- to w mojej skromnej opinii bliżej mu do "Scarface'a" niż do "Szklanej pułapki 5", stąd moja ocena.
Zgoda. Tylko mnie trochę martwi, że od 1970 roku mamy w Islandii mafię, prochy, i zabawę w policjantów i bandytów. Al Capone w wydaniu islandzkim, polskim nie interesuje mnie zupełnie. Dal mnie Weekend Cezarego Pazury to pokaz kompleksów polskich filmowców. Dlatego cenię sobie Kolskiego.
z jednym masz racje hamerykanskie ciekawe filmy już prawie nie istnieja to co wyprawiają z niektórymi produkcjami to tragedia ale masa która zwraca uwagę tylko na ilość wciąż to lyka
a z druga czescia się nie zgadzam sa europejskie filmy które wciąż nie maja klimatu prymitywnej hamerykanskiej rozrywki, i tutaj można wciąż znalezc naprawde ciekawy film, szkoda tylko ze jest tych produkcji europejskich tak mało a otacza nas hamerykanski chlam