Przypomniałam sobie dzisiaj, po kilku latach, "Zakochanego Szekspira". I - szczerze - nie rozumiem skrajnych opinii. Że totalna pomyłka, knot itd. Jednym z gatunków, których z zasady nie oglądam, są komedie romantyczne, ale jeśli już coś na kształt owych, to właśnie w takim wydaniu. Bo to urocza mieszanka humoru, wzruszeń (prostych, zgoda) i porozrzucanych aluzji do sztuk Szekspira. Choćby wtedy, gdy Will leży na kozetce u swojego... psychoastrologa ;) i mówi "słowa, słowa, słowa". :)
Świetne aktorstwo i nie mam tu na myśli Paltrow; raczej role pomniejsze - Afflecka, Rusha, Firtha, Wilkinsona (ach, to przejmowanie się epizodzikiem scenicznym! ;)), a dla mnie bonus wyjątkowy - apoteoza teatru. :) Pochwała Szekspira jako dramaturga ponadczasowego (drugim takim jest dla mnie Molier). No i wszelkie drobiazgi historyczne, pomysłowo strawestowane - śmierć Marlowe'a, Ned Alleyn i jego trupa, John Webster jako straszny dzieciak. :D Ten film jest najeżony aluzjami i odwołaniami, tylko trzeba je umieć wychwycić, a wówczas film zyskuje drugie dno i przestaje być jedynie kostiumowym błahym romansem. Zresztą takim też nie jest, głównie dzięki Fiennesowi, który swoją mimiką czyni cuda. :) Śliczny, rewelacyjnie zagrany, pogodny, dopracowany w szczegółach film, który dla miłośników teatru musi być wyjątkową ucztą. :) Ach, i jeszcze parę scen, przy których nie mogłam powstrzymać emocji - gdy jąkała staje przed publicznością jako narrator, William spodziewa się katastrofy, a nasz narrator czysto i pięknie recytuje tekst. :) Jak to możliwe? "I don't know, it's a mystery". :) Albo gdy niania, nie mogąc powstrzymać szlochu, na padające ze sceny pytanie Julii "Where is my love?", odpowiada, nie mogąc powstrzymać szlochu "Dead!". Ech, sztuka. My only true love. :D
Wedlug mnie tych 7 oskarow bylo przydzielone naprawde slusznie... Film mi sie bardzo podobal, stroje proste,
bo nie byl on filmem o dworze tylko o prostych ludziach, a oni nie nosili nie wiadomo czego. Wzruszenia,
humor, a takze pokazane w piekny sposob podejsice ludzi do Szekspira w owych czasach;) Szkoda tylko, ze
nie wiadmo tak naprawde jak to z naszym ukochanym Szekspirem bylo. Czy rzeczywiscie tak wygladalo jego
zakochanie ( w co szczerze watpie) czy bylo o corce pirata;) Milo by bylo wiedziec, a takze milo by bylo
wiedziec z jakiego zakonczenia zmienili na takie jakie jest...
Jako apoteoza teatru też;), ale przede wszystkim o tym, jak piękne mogą być związki dzięki poezji, wyobraźni i wrażliwości.
Przepięknie sfilmowany, i ta sceneria (zbudowano to wszystkie budynki, nie tylko części!), muzyyka -samo to by zachąciło do ogadania, ile jest filmów ładnych z ladną myzyką i głupich?
Ale tu jest świetna historia - z wplataniem akcentów historycznych też,- ale jest ona nieschematyczna, porywająca, niewydumana (świetne scena, kiedy Wessex się dobija do sypialni Violi, a ona mówi Szekspirowi, że to, co między nimi, to nie jest życie, tylko iluzja i że 'Wystarczająco folgujesz popędom w nocy')
Czuujemy naprawdę z ekranu namiętność, pasje do teatru (te sxceny prób,jak oni na siebvie pratrzą i poźniej pojedynku na scenie) trochę moim zdaniem mogłaby być lepsze scena Przedstawienie 'Romea.'.czegoś mi tu zabrakło..Ale tak świetny Fiennes, historia, która wciąga, bawi, wzrusza nie tylko sloganowo, i ja chcę sie w nią zagłębiać znowu, w ogóle chcę przeżyć taską przygodę w teatrze lub po prostu spotkać takiego Szekspira..
Właśnie. Urok komedii romantycznej w połączeniu z pompatycznością dzieł szekspirowskich przyniósł bardzo zjawiskowy efekt.