Można ten film oglądnąć tylko ze względu na Kate ale ona rozbiera się tylko raz, na początku a potem jest już ubrana od stóp do czubka głowy. Film całkiem nieźle by się zaczął gdyby nie scena z rosyjskim samolotem. Temat muzyczny wprowadzający nas w akcję jest bardzo podobny do tego z "The thing" Carpentera. Poczułem gęsią skórkę w okolicach karku. Rozbierająca się Kate przed prysznicem odwróciła trochę uwagę. Potem przez następne 30 minut akcja powoli nabierała tempa. Bardzo powoli. Zamiast dusznej atmosfery odosobnienia zaserwowano nam tour de arctica. Tajemniczy postać z czekanem miała być mocnym kontrapunktem. Niestety wyszło to mało wiarygodnie i mocno sztampowo. Dalej było już tylko gorzej. Kate robi co może, to prawda. Myślę jednak że tego filmu nie uratowałby nawet de Niro. Film przez ostatnie 45 minut nakręca spiralę znudzenia i obojętności widza. Końcówka zaś jest kompletnym nieporozumieniem. Mniej więcej w połowie filmu wiemy już kto jest antagonistą. Kiedy już dowiadujemy się co było stawką tej gry jesteśmy totalnie rozczarowani brakiem wyobraźni scenarzystów. Trailer był interesujący i zapowiadał się na horror. Dostaliśmy durny thriller. Durny i wtórny. Czekałem na ten film po obejrzeniu zajawki w kinie no i jak często bywa w takich przypadkach nie było na co czekać. Pozostaje czekać na "The thing 2"