Takie mieszane z sensacją kino drogi to jest właściwie wizytówka kina lat 80. Tzw kino klasy b.
Mnóstwo filmów. Aż nie wiem od czego zacząć.;P
Uzi Loc: mi nie chodzi o kino drogi takie samo w sobie tylko o filmy z humorem w stylu wlascie "ucieczki" :) A skoro tak duzo tych filmow to moze podasz tytul jednego? :P
Jednego nie. Mówisz humor, sensacja plus kino drogi.
Tak na szybko Wyścig szczurów, Rain Man, Autostopowicz, Francuski łącznik. Każdy z nich w mniejszym, lub większym stopniu posiada tą gamę gatunków. Najmniej komediowy jest Autostopowicz, choć można się momentami nieźle uśmiać z żałosnej gry głównego bohatera (a do kontrastu znakomity Rutger Hauer). Najbardziej gniotliwy - Wyścig szczurów, ale się przyjemnie ogląda.
Klasyczne kino drogi, to:
Znikający punkt
Thelma i Louis
a z humorem ponadto
Mistrz kierownicy ucieka
Cannonball
Konwój.
Dziekuje bardzo :)
Najbardziej spodobalo mi sie z twojej wypowiedzi "choć można się momentami nieźle uśmiać z żałosnej gry głównego bohatera" :D :D :D
Powinnaś też podziękować Maxowi, obydwa typy to strzał w 10.
Uzi, słabo, ale skoro dodałeś że pisałeś to 'tak na szybko" to można zrozumieć. To znaczy, podałeś bardzo dobre filmy, napewno warte zobaczenia, ale niezbyt pasujące do prośby Kiciaka. Przekombinowałeś z tym kinem drogi. Kino drogi polega przede wszystkim na przemyśleniach, nie wystarczy że bohater "gdzieś" sobie jedzie. Napewno po zastanowieniu się zgodzisz, bo klasycznego kina drogi podałeś idealne przykłady. Z innych filmów co wymieniłeś to oczywiście Rain Man, Konwój. Ale nie o takie filmy w temacie chodziło. Motyw podróży tutaj zastosowany to element nie kina drogi ale przygodowego. Pod tym względem "Mistrz kierownicy ucieka" to najlepszy Twój typ. "Wyścig szczurów" i "Cannonball" są bardziej w stylu zwariowanych komedii, "Francuski łącznik", "Rain Man" i "Autostopowicz" zbyt poważne. Oczywiście możesz sobie żartować jak to zrobiłeś z "Autostopowiczem", ale w ten sam sposób ja mógłbym polecić komuś chcącemu zobaczyć dobry horror "Mode na sukces" wiedząc że po jego zobaczeniu będzie przerażony poziomem gry aktorskiej... Może i będzie to bajeranckie, ale nie ułatwi nikomu wyboru...
A więc na poważnie. Kiciaczku, jeżeli prosiłaś o starsze, dobre filmy z humorem, elementami sensacji i przygody, oraz dobrymi kreacjami aktorskimi, to proszę:
- Człowiek w czerwonym bucie
- Żółtodziób
- Fletch
- Gliniarze i Robbersonowie
- Gliniarz z Beverly Hills
- Jej alibi
- Ishtar
- Jumpin' Jack Flash
- Czerwona gorączka
- K-9
- Dziennik sierżanta Fridaya
- Krokodyl Dundee
Wiesz, ja gniotów nie polecam, wolę odbiec od tematu, a polecić dobry film. Wszystkie, które wypisałem oceniam jako dobre, bardzo dobre i rewelacyjne.
Ale faktycznie jeżeli się głębiej zastanowić to masz rację.;-)
Kilka Twoich filmików to infantylne komedie, głupawki, i myślę, że o takie też nie chodziło.
O niektórych z Twojej listy wogóle nie słyszałem. Ale np taki Ishtar to chyba jeden z najsłabszych filmów wielkiego Dustina.. to nie moja opinia, ja nie widziałem.
Aha, w sprawie Autostopowicza, to ja oglądając go przez większość czasu się autentycznie śmiałęm - w ogólnym rozrachunku film dobry 7/10.
Hmm Uzi, wybacz ale niezbyt rozumiem sens Twojej wypowiedzi. Próbujesz polemizować obrażając moje typy poprzez nazywanie ich gniotami... Niezbyt to dojrzałe ani kulturalne.
Nie wiem też z czym wogóle chcesz polemizować. Przecież ja wyraźnie napisałem, że wszystkie podane przez Ciebie filmy są bardzo dobre i na pewno warte polecenia. Żadnego nie obraziłem, a tylko poprawiłem Cię, mówiąc że owszem, są dobre, ale wogóle nie pasują do danego tematu. Zgodziłeś się z tym... Ale jeżeli to, że użyłem wobec Ciebie jak najbardziej pozytywnej krytyki, do której myślę że mam prawo będąc trochę starszym i bardziej doświadczonym, uraziło Cię, to przepraszam.
Przyjmując podobne podejście do Twojego, to jakby się dobrze zastanowić każdy film klasy B można by było nazwać gniotem, choćby i z samej przynależności gatunkowej. Nasz główny bohater, czyli „Ucieczka o północy” to ten sam typ (oglądałeś wogóle???), podobnie jak wszystkie podane przeze mnie tytuły. Nigdy nie mówiłem że to wybitne kino, a po prostu filmy o zbliżonym klimacie i na pewno się spodobają komuś, komu podobała się i wspomniana ucieczka.
Nie są to też „głupawki” choć to w końcu kwestia gustu. Ale mimo wszystko nie powinno się tak wypowiadać, jeżeli jednocześnie się przyznaje że części z nich się nie widziało i nie zna. Bo po czym niby sądzisz że „Ishtar” to słabizna? Po paru opiniach wyrażonych przez niezidentyfikowanych osobników, być może bawiących się w prowokację? Ja zawsze w ocenie filmu kieruję się własną wiedzą filmową i moimi odczuciami. Owszem, „Ishtar”to jeden z słabszych filmów Dustina Hoffmana, ale wynika to tylko z tego, że gatunek komedii stoi po prostu niżej w filmowej hierarchii od chociażby dramatu, z którego tego aktora najbardziej pamiętamy. Oczywiście w każdej zasadzie są wyjątki, tu mógłbyś na przykład podać „Tootsie”, ale to przecież też nie jest zwykła komedia. Wracając do „Ishtaru”, to co by mu nie zarzucać, ten film ma swój urok, drugiego takiego ciężko szukać. Dustin poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi, podobnie jak partnerujący mu tutaj inni bardzo dobrzy aktorzy. Jest sporo momentów szczerego śmiechu, chwil odprężenia i spokoju, przygoda i oczywiście wątek sensacyjno – szpiegowski. Z czystym sumieniem mogę polecić.
Co do „głupawki”, to bardziej takie określenie pasuje chociażby do podanego przez Ciebie „Wyścigu szczurów”. W roli głównej – Jaś Fasola... Ale zgadzam się z Tobą, jest autentycznie śmieszny i przyjemnie się ogląda, zaś samego Jasia Fasolę sam uwielbiam, ale nie zmienia to faktu, że podobieństwa do „Ucieczki o północy” trudno się dopatrywać. Innymi przykładami wspomnianej głupawki mogą być: „Strzelając śmiechem” „Naga broń” „Milczenie baranów” „Czy leci z nami pilot” „Głupi i głupszy”..., co również nie znaczy że niektórych z nich nie ogląda się z przyjemnością.
Tak więc wracając do sedna, rozumiem że podczas podawania swoich typów odbiegłeś od tematu by polecić bardzo dobre filmy, ale było to tak zwane pójście na łatwiznę. Nie to było prośbą Kiciaka i nie powinieneś obrażać kogoś, kto tę prośbę wypełnił bardzo sumiennie, podając filmy nie będące wielkimi obrazami, ale za to dokładnie spełniającymi jej kryteria. A poza tym, znasz Kiciaka. Ma ona na swoim blogu temat wolny, gdzie zawsze możesz napisać, polecić dobry film i w tedy nie będzie to nie na temat.
Mam nadzieję, że to co napisałem, choć w najmniejszym stopniu będzie Ci pomocne.
Pozdrawiam.
Jak to nie rozumiesz sensu mojej wypowiedzi? Po prostu wyraziłem swoje zdanie n/t filmów, które Ty polecasz, i mam do tego takie same prawo, jak Ty wobec filmów, które ja wypisałem.
Ponadto nie miałem zamiaru Cię obrazić, bo niby z jakiego powodu?;-)
Daj spokój!
Ishtara nie oglądałem i zaznaczyłem to, jednak znam powszechną, jak i fachową opinię na temat tego filmu, czytałem nawet biografię pana Dustina, gdzie nie pisano o tym filmie w jakiś superlatywach, a wręcz przeciwnie.
Nie zarzucaj mi, że czegoś nie widziałem, wiem co to kino klasy b, i znam z polsatu te Twoje niektóre przykłady, to też od razu wyłapałem. Kino klasy b, może być całkiem dobre, zobacz choćby taki kultowy film Carpentera - Atak na posterunek 13, który nawet doczekał się gniotliwego remake'a klasy a.
Klasa filmu (czyt budżet), jeżeli chodzi o "gniotliwość" ma naprawdę niewiele do rzeczy, ale filmy takie jak "Krokodyl Dundee", wymieniony przeze mnie "Rat Race", czy nawet kultowy "Czy leci z nami pilot?" to typowe głupawki, i po prostu chciałem swą opinię na ich temat wyrazić.
Nie neguję tego gatunku, bo to, że sam go po prostu lekko mówiąc - nie trawię (a filmy spod tego znaku w większości nazywam gniotami), nie znaczy przecież, że innym nie będzie się podobać.;-)
Aha, "Midnight Run" z De Niro, na pewno nie zaliczyłbym do wspomnianej kategorii.;-)
To jest kulturalna rozmowa, prowadzona na forum dyskusyjnym, nikt nikogo nie obraża, a z tonu moich wypowiedzi na pewno złość wobec Twojej osoby nie płynie. Nie rozumiem Twojej postawy obronnej, ja krytykowałem filmy, nie Ciebie. A filmy krytykować będę nadal, mam swoje gusta, które uważam za dobre, wyrobione, i swojej opinii nie zamierzam skrywać, ani zmieniać.;-)
Końcowy werdykt jest taki: mało z Twojej listy widziałem, kilka wydaje się być tu naprawdę dobrych tytułów, jak choćby Gliniarz z Beverly Hills, który widziałem dawno temu w TV. Jest trochę - wg mnie - słabszych: "Krokodyl Dundee", "K-9". I jeszcze raz - nic do tej Twojej listy, ANI do Ciebie nie mam.;-)
Pozdrawiam!
No teraz dużo lepiej, nie można było tak od razu napisać? A moja wcześniejsza „postawa obronna” wynikała tylko i wyłącznie z Twojej wypowiedzi skierowanej do mnie, a zaczynającej się od słów „Wiesz ja gniotów nie polecam..”. No chyba każdy przyzna, że wyżyny uprzejmości i kultury to to nie były.
Ale już mniejsza z tym, ogólnie rozmowa z Tobą była dla mnie przyjemnością. Co do naszych gustów, może się zdziwisz, ale pokrywają się one w mniej więcej 90 procentach. Różnice wynikają głównie z podejścia do tego tematu. Szkoda mi, że odnośnie tych nielicznych przypadków w których się różnimy, jak sam piszesz nie zamierzasz zmieniać opinii bo swoje gusta uważasz już za wystarczająco dobre i wyrobione. No ale bardzo dobrze Cię rozumiem, chyba każdy odnośnie swojej osoby uważa tak samo i trudno jest mu słuchać rad starszego bądź zaakceptować jego większe doświadczenie i wiedzę. Nie będę ukrywał, że sam jeszcze parę lat temu miałem identyczne podejście, więc naprawdę nie dziwię Ci się. Ale wież mi, myślenie że już się ma gusta „wyrobione” jest błędem. Ja na przykład nigdy bym tak o sobie nie powiedział, bo wiem z doświadczenia że gust, zwłaszcza filmowy to coś co cały czas się zmienia, ukształtowuje, ewoluuje... pod wpływem nabieranego doświadczenia. Zobaczysz to za parę lat, tak jak i ja gdy stuknie mi powiedzmy 30-stka zobaczę różnicę u siebie. Tak przynajmniej powinno być, bowiem jak mówi przysłowie, kto nie idzie do przodu, ten się cofa.
To już z mojej strony na tyle.
Jeszcze raz dzięki za ciekawą wymianę zdań.
Trzym się.
Mój kuzyn Vinny
Dzień świstaka
Godziny szczytu
Poznaj mojego tatę
Gliniarz z Beverly Hills
Turner i Hooch
Ze znanych mi filmów te są najbardziej zbliżone, śmieszne ale nie głupawe i nie pozbawione treści komedie z ciekawie zarysowanymi postaciami (Godziny.. i Gliniarz.. pasują najmniej). Oglądać w podanej kolejności, choć część już pewnie widziałaś. Pozdrawiam :)
Dziekuje rowniez wam, Argento i Proti za podanie mi tylu tytulow. troche mi zajmie zanim je obejrze, ale jakos bede musiala dac rade :D
ps. dzien swistaka juz widzialam i jest po prostu swietny ;)
Najbliższe to chyba "Ptaszek na uwięzi", "K-9" oraz "Gliniarz z ..." o czym już wspominali przedmówcy. Są tam pościgi, akcja ale wszystko zo odrobiną humoru. "Fletch" ma odwrotne proporcje: humor i trochę akcji, ale także polecam (ta sama "epoka").
Film bardzo podobny do "48 godzin" chociaż widze że tylko dwóm osobom się skojarzyło.
Jeśli chodzi o komedie kryminalną z wybitnym aktorem w tle to polecam ZWARIOWANI DETEKTYWI.
Zgadzam się z Porcupine_Man: Dla mnie zarówno muzyka, elementy i tło fabuły, no i lata w których filmy powstały powodują skojarzenia z 48hrs... a ten z kolei z godzinami szczytu :)
Film w moim odczuciu świetny w swoim gatunku: lekki, rozrywkowy, nie nużący i dobrze zagrany.
Jedno jest pewne: Brakuje nieco takich filmów - masa twórców sili się na moralistykę i brakuje czasem rozrywki w rozrywce...
Ode mnie 8/10 na dzisiaj, choć względem rówieśniczych filmów chyba mógłbym dać nawet pół oczka wyżej.
Jeśli chodzi o komedie kryminalne koniecznie sprawdź "Naciągacze"
Jeśli konkretnie z motywem ucieczki koniecznie zobacz Catch Me If You Can
Z komedii sensacyjnych polecam Ci Diamentową Aferę z dobrą rolą Lawrencem i Parasol Bezpieczeństwa (może trochę głupawe ale nigdy się nie nudzą).
Różowy Cadilac z Clin Eastwoodem tez jest podobny do tego i niezły film nawet lepszy od tego, tylko ze tam jest facet i kobieta a nie jak tu dwóch facetów