PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=121827}

Zimne piekło

The Snow Walker
2003
7,3 3,4 tys. ocen
7,3 10 1 3425
Zimne piekło
powrót do forum filmu Zimne piekło

Film kończy się, gdy Charlie ratuje się znajdując wioskę miejscowych tubylców :)
Szkoda, że autor filmu nie zrobił kilku dodatkowych scen jak Charlie spotyka się ze swoim kolegą Carlem, swoim szefem a także dziewczyną Estelle. Liczyłem, że pokazane będzie jak spotyka się z nimi i rozpakowuje swój prezent urodzinowy od Estelle, którego nie otworzył wcześniej.

bartu1986

A mi brakuje wątku miłosnego. Młody jeszcze facet spędza kilka miesięcy z piękną dziewczyną na odludziu i mrozie i nic z tego nie wynika. Mało realne. Poza tym dziwię się, że wiedząc, że dziewczyna jest chora nie opiekował się nią i nie oszczedzał jej sił. Czy tak zachowuje się gentleman?

mipal_2

1. Charlie Halliday to postać autentyczna - film powstał na podstawie książki opisującej jego historię "Walk well, my brother" Farleya Mowata. Całe szczęście, że producentom, czy realizatorom nie przyszło do głowy podkoloryzować faktów i przerobić tego na melodramat.
2. Jak według Ciebie można się opiekować i oszczędzać siły chorej dziewczyny w środku niczego, w tak surowym klimacie, setki kilometrów od cywilizacji, bez możliwości uzyskania jakiejkolwiek pomocy aby przeżyć?
Można albo za wszelką cenę iść naprzód, albo usiąść i czekać na śmierć.
3. To był inteligentny człowiek, pilot, był na wojnie, niejedno widział, pracował na terenach wtedy będących od dziesięcioleci wylęgarnią gruźlicy, z czym władze Kanady starały się z różnym skutkiem walczyć. Wiedział, że dziewczyna jest ciężko chora i jeśli nie dotrze szybko do szpitala - umrze. Jedyne, co mógł dla niej zrobić to iść naprzód.
4. Rany, kim Ty jesteś? W jednym zdaniu ubolewasz, że do niczego między nimi nie doszło, w drugim masz żal, że On nie zachowywał się jak dżentelmen. Miał ją przelecieć kłaniając się nisko przed i po?
5. Nie przyszło Ci do głowy, że w takich okolicznościach amory to ostatnia rzecz, która przychodzi do głowy no i gruźlica jest zakaźna, wiesz?
6. A nie zauważyłeś, że między nimi powstała więź dużo ważniejsza i silniejsza niż "odruchowy" romans dwojga ludzi odseparowanych od reszty świata?

lilo61

Zwykły frajer i tyle. Może na zachodzie mężczyźni się tak zachowują. Nie wiem... Wiedział od początku, że dziewczyna jest chora to jeszcze wszystko robiła za niego. Powinien Ją nosic na rękach, ogrzewac własnym ciałem a on się zachowywał jak egocentryk. Zwykły laluś, który bez swoich zabawek czuje się bezradny i zaczyna histeryzowac. Zbyt późno się przebudził. W tym duecie to Ona była mężczyzną a on (za przeproszeniem) był zwykłą p..dą. Ocaliła mu życie- nie wstyd mu?

mipal_2

Myslę, że pochodzenie czy narodowość nie mają tu znaczenia. Ludzie wszedzie są różni - i na plus i na minus.
Dobra, masz rację - z jednej strony, ale z drugiej... no, trochę za ostro go oceniasz. To był zwykły człowiek, nie superbohater- dżentelmen na wycieczce. Zgoda - prawdziwą bohaterką okazała się Kanaalaq.
On był na starcie dupkiem i egoistą, chciał zarobić i wrócić do domu - zabrał ją tylko za te kły, nie miał zamiaru działać bezintersownie. Ale w końcu nie był ani chamem ani bydlakiem - kiedy o mało nie zginął, a ona go uratowała - zaczął się zmieniać. Na koniec był już zupełnie innym człowiekiem. Chyba warto to docenić. Po wypadku cały czas miał nadzieję, że ich znajdą i będzie po sprawie. W miarę rozwoju wypadków przestał ją postrzegać jako ciężar, a zaczęło mu zależeć na uratowaniu ich obojga. Wydaje mi się, że gdyby miał możliwość - na pewno by ją uratował, w każdym razie doholowałby ją do szpitala, potem jeszcze może nawet by się o nią troszczył. Sytuacja jednak na to nie pozwalała (odległość od cywilizacji, pora roku, pogoda) - temu nie można zaprzeczyć.
Nie wydaje mi się jednak, że ktokolwiek w takiej wytuacji powinien się "wstydzić", że ktoś komuś ocalił życie. To powód do bycia temu komuś wdzięcznym, ale nie do wstydu. Ona przecież była tam "u siebie" - znała zasady postępowania w takiej dziczy, każdą trawkę i każdą zmianę pogody. Gdyby nie była aż tak bardzo chora - to ona uratowałaby ich oboje. Tymczasem jego natura o mało nie zabiła - to nie jego wina, że pochodził z innego świata.
Gdyby nawet składał się z samych wzniosłych pozytywów - po takim wypadku tak samo nie miałby szans, żeby ją uratować.
Myślę, że przy odrobinie pozytywnego spojrzenia na tego człowieka, można się dopatrzeć w nim dużo dobrych cech i chęci przeżycia dla obojga.
Jednak wątek miłosny, który Ci się marzył w poprzednim poście zupełnie mi w tej sytuacji nie pasuje, również z uwagi na fakt, że przecież Charlie miał dziewczynę, która na niego czekała. Według mnie, im bardziej Halliday się zmieniał (pozytywnie), tym bardziej "romans" byłby nie na miejscu. Ta więź, która między nimi w miarę pogarszania się okoliczności pogłębiała się i tak wydaje mi się bardzo silna, niezwykła i wartościowa. Przynajmniej tak ja to odbieram. Pozdrawiam :)

lilo61

Scenariusz tego filmu jest tak na siłę poprowadzony, żeby ją wykończyc. Takie pewnie było z góry założenie, że Ona musi umrzec, więc Halliday adekwatnie do tego założenia musiał się zachowywac. Ciągnął ją po tych wertepach jakby wędrował z równie silnym mu facetem. W ogóle nie zauważał jej choroby, nie uczył się od niej sztuki przetrwania, nawet się z tego śmiał. Myślę, że w rzeczywistości większośc ludzi by postąpiła inaczej, dlatego te jego zachowanie jest dla mnie wymuszone przez scenariusz- film rządzi się swoimi prawami.
Już na początku filmu poznajemy Charliego jako lowelasa, jego szef mówi, że Charlie ma dziewczynę wszędzie. Okoliczności losu sprawiły, że jest zmuszony spędzic dłuższy okres czasu sam na sam ze śliczną, dwudziestoletnią eskimoską i to jeszcze w sytuacji która wymusza autentyczną bliskośc. I nagle Charie zachowuje się jak kłoda drewna. Może nie była w jego typie albo gardził eskimosami ale przecież ciało i dusza ma swoje potrzeby... I choroba nie ma tu nic do rzeczy, jeśli mieszkali w jednym namiocie to trudno żeby się nie zaraził. Po prostu, niemal przez cały film nie widzi w niej kobiety- jakoś to do mnie nie przemawia. Ja w każdym razie długo bym się nie opierał:)

ocenił(a) film na 7
mipal_2

ale dziwny jesteś. Lilo61 wytłumaczył ci to krok po kroczku (zgadzam się z nim całkowicie), a ty zaciąłeś sie jak stara płyta i ciągle młócisz o jednym..
A gdyby wplotli w film wątek miłosny to dopiero by sie szmira z niego zrobiła, podobna do wielu innych filmów.
Temperatura odczuwalna minus 45 stopni, kilometry od jakiejkolwiek cywilizacji i żadnej pomocy, nikła nadzieja na przetrwanie, a koleś ma se myśleć o bzykanku hahaha
Taaak, jasne a ty wiesz na pewno że inni by postąpili inaczej od bohatera - chyba ci nienormalni.
A skoro ty byś sie nie opierał, no to gratuluję i mam nadzieję, że jako "gentleman" pocałowałbyś ją po wszystkim w rączkę haha (no jeszcze trzeba zwrócić uwagę na teorię, że może ona by sie opierała..?)

Baby_Black27

Co w tym dziwnego, że normalny, młody facet miałby w takiej intymnej sytuacji erekcję? Myslisz, że oni 24 godziny na dobę walczyli o przetrwanie i o niczym innym nie mysleli, nie było czasu na sen, na odpoczynek? Takie sytuacje bardzo zbliżają ludzi.

ocenił(a) film na 8
bartu1986

Można sobie dopowiedzieć takie zakończenie o jakim piszesz, cieszę się że jednak reżyser nie poszedł tym tropem. To wpadanie sobie w ramiona, albo zdumione miny to wszystko było tyle razy, że film mógłby nawet na tym stracić.
Co do wątku miłosnego to kolejny schemat, młody facet, ładna dziewczyna muszą i tu również wpaść sobie w ramiona? Niekoniecznie, owszem w filmach dzieje się to niemal automatycznie ale w życiu nie zawsze.
Czasami mniej znaczy więcej, tak było właśnie w tym filmie.