Ten film to po prostu doskonała przeciwwaga dla kiczowatych, rozdętych produkcji z efektami specjalnymi: mam na myśli np. infantylny "Avatar" czy totalnie przekombinowaną "Incepcję" . Jakie to szczęście, że powstają również filmy kameralne, posługujące się subtelniejszymi środkami wyrazu niż strzelanina ogniem ciągłym czy koziołkujące samochody. Bardzo wciągnęło mnie to mikrozderzenie cywilizacji na arktycznym pustkowiu, narracja pozbawiona sentymentalizmu czy patosu, a jednak trafiiająca do emocji widzów (przynajmniej części z nich). Mały wielki film.