Temat bardzo ciekawy, gra aktorska Peppera na poziomie, ale wszystko dzieje się za szybko-pije w pubie, gra w bilarda, popycha Indianina, zabawia się z barmanką, nie zdąża prawie do pracy, brudny, nienajedzony, przepity wsiada za stery samolotu.
Zabiera z sobą chora eskimoskę, rozbijając się prawie skazuje ją na śmierć, co by było gdyby jej nie wziął? wziął by ją inny samolot? inny pilot? miała by szanse przeżyć?
wtedy lecąc samemu sam nie przeżyłby w Arktyce, nie wiem ile leciał, ale nie wydaje mi się, że tak daleko zboczył od swojej trasy, podążał też sam, szedł 3 dni, samolot go poszukiwał, jednak nie natrafił ani na jego ślad ani na ślad wraku samolotu....też troche dziwne...
Eskimoska była pokazana jako twarda kobieta pólnocy, z zawansowaną chorobą spała na ziemi i wykonywała różne ciężkie dla zwykłego białego rzeczy, dopóty, dopóki nie zmogła ją choroba.....
nie wiem czy nawet jakikolwiek lekarz był w tej miejscowości gdzie zabawiał się główny bohater, jej sytuacja była ciężka i beznadziejna.....
nie widać jej śmierci, ale jej odejście wszystko na to wskazuje.....
Barry Pepper raczej nie wróci do swoich długo, mamy lata 50 XX wieku więc infranstruktura ani internet czy komputeryzacja nie są na tak wysokim poziomie jak teraz, nie mówiac o GPS-ie.
On został Eskimosem.
Zakończenie może nie satysfakcjonujące, ale chyba innego być nie może.