Z jednej strony mamy strasznie spłycony dramat tych porwanych dziewcząt. Zupełnie zaprzepaszczono okazję, aby pokazać jakie emocje nimi targały w trakcie więzienia, w momencie uwolnienia i jakiś czas po nim, bo to jest równie ważne. Brakuje tu kompleksowego przedstawienia tragedii i jej wpływu na psychikę. Niby przejawia się wątek prania mózgu, ale temat zdecydowanie nie został wyczerpany, delikatnie mówiąc. Moim zdaniem lepiej nie mówić o tym wcale, niż pokazać to w tak tandetny sposób, ale to tylko moja opinia.
Z drugiej strony motyw zemsty jest bardzo naiwny i taki nijaki. Ani z tego dzieła dobry dramat, ani satysfakcjonujący thriller. Filmweb klasyfikuje go jako horror, ale nie widzę tutaj nic, co miałoby mnie wystraszyć lub choćby sprawić, że ciarki przejdą mi po plecach.
Wiem, że w takiej sytuacji ciężko oczekiwać od kogokolwiek zimnych kalkulacji i racjonalności, ale zachowanie głównej bohaterki również do mnie nie przemawia. Wydaje mi się wręcz wymuszone, takie sztuczne. Nie potrafię wczuć się emocjonalnie w to co robi. Wątek z chłopakiem także wydaje mi się naciągany, a na domiar złego przewidywalny, bo film sugeruje nam to od pierwszych minut. Liczyłbym raczej na jakiś plot-twist w stylu wkręcania bohaterki przez porywacza, ale nie doczekałem się niczego takiego. I ostatnia rzecz - utrzymanie tego całego kompleksu domków w tajemnicy i nieudolność policji w momencie masowych porwań z jednej okolicy zakrawa na absurd.
O wiele bardziej polecałbym "Pokój"/"Room" (2015) jeśli chodzi o dramat i wątek psychologiczny, oraz powiedzmy "Torturowani"/"The Tortured" (2010), jeśli chodzi o thriller i zemstę, a konkretnie samosąd.