Światowe finały Intel Extreme Masters 2015

Filmweb autor: , , /
https://www.filmweb.pl/news/%C5%9Awiatowe+fina%C5%82y+Intel+Extreme+Masters+2015-110425
Już po raz trzeci katowicki Spodek zapełnił się najlepszymi światowymi graczami oraz istnymi tłumami chętnych do obejrzenia największego e-sportowego święta na świecie. Widać, że stolica Górnego Śląska dobrze wpisała się w krajobraz wirtualnych zmagań.
Obejrzyj naszą relację z IEM 2015

Każdy, kto odwiedził Spodek podczas finałów Intel Extreme Masters, nie ma co do tego cienia wątpliwości. Tysiące ludzi obserwujących rozgrywki, profesjonalnie przygotowane sceny i wyjątkowa atmosfera zrobiły swoje. Każdy z graczy, który brał udział w turnieju, powtarzał, że takiej publiczności jak w Polsce nie ma nigdzie indziej. I nie była to jedynie kurtuazja. Wystarczyło wejść na chwilę na trybuny Spodka, aby ponieść się fenomenalnemu dopingowi zgotowanemu przez żądne wrażeń tłumy.

Tłum. Towarzysz każdego dnia Intel Extreme Masters. Poczynając od obłędnie długiej kolejki do wejścia na teren wydarzenia oraz do przylegającego do hali Międzynarodowego Centrum Konferencyjnego, przez ścisk na korytarzach i stoiskach wystawienniczych, po wypełnione po brzegi trybuny Spodka. Osoby w wieku dowolnym – na oko ośmio-, dziewięcioletnie dzieci – mieszały się z całymi gromadami nastolatków. Nie brakowało także gości o wiele starszych, spotkałem nawet kilku żwawych panów dobijających siedemdziesiątki. Wbrew pozorom, nie byli to dziadkowie przybyli jako eskorta dla wnuków, tylko zapaleni gracze w “StarCrafta II” (w rozmowie okazało się, że głównie grają wspólnie ze sobą, bo niestety na zmagania w sieci “refleks już nie ten”). Całości dopełniali cosplayerzy, hostessy oraz gwiazdy współczesnego internetu, czyli wszelkiej maści “jutuberzy”. Intel Extreme Masters odwiedziły także znane osoby. Wprawne oko mogło wyłapać Krzysztofa “Diablo” Włodarczyka, a do zdjęć z cosplayerami pozował Janusz Korwin-Mikke. To wszystko budowało atmosferę naprawdę ważnego wydarzenia o randze światowej.

Wycieczka po targach towarzyszących IEM 2015

Skupmy się jednak na samych rozgrywkach. Podczas finałów Intel Extreme Masters 2015 pierwsze skrzypce grały trzy tytuły: “Counter-Strike: Global Offensive”, “StarCraft II” i “League of Legends”. Dodatkowo rozgrywane były mistrzostwa w “Hearthstone” oraz turniej drużyn kobiecych w “CSa”, w którym Polskę reprezentowały panie z ekipy Alsena. Choć wszystko odbywało się w hali MCK, to pojedynki zbierały niemałą publikę. Trochę szkoda tylko, że w międzyczasie trwały także wydarzenia główne w Spodku i rozdwoić się nie było jak.

Choć finały Intel Extreme Masters 2015 trwały od czwartku, to najważniejsze dla imprezy były dwa ostatnie dni. W sobotę w półfinale “Counter-Strike’a” wystąpili mistrzowie zeszłorocznej imprezy, czyli polski zespół Virtus.Pro. Zmierzył się on z Fnatic, którzy upatrywani byli jako faworyci finałów. Od chwili pojawienia się “Virtusów” na scenie, cały Spodek oszalał. Można rzec, że nasza drużyna miała dodatkowego, szóstego zawodnika. Doping był ogromny, każda akcja nagradzana była gromkimi brawami. Niestety, przegrana dogrywka na pierwszej mapie i porażka na drugiej pozbawiły Virtus.Pro marzeń o udziale w finale.

W temacie “StarCrafta” wiadomo było, że na samym końcu tytuł mistrzowski pojedzie do Korei Południowej. W playoffach nie było zawodnika z innego państwa. Do samego końca dotrwał Zest i Trap – to oni zasiedli w dźwiękoszczelnych kabinach podczas niedzielnego finału.

Pewnym zaskoczeniem było to, że o puchar i główną nagrodę w “League of Legends” powalczy amerykański Team SoloMid z chińskim Team WE. E-Sportowa scena “LoLa” zdominowana jest przez ekipy z Państwa Środka.

Katowice w niedzielę powitały wszystkich bardzo ładną pogodą, co było miłą odmianą po deszczowych i pochmurnych dniach wcześniejszych. Wszyscy byli bardzo podekscytowani nadchodzącymi finałowymi starciami. Trybuny Spodka zaczęły wypełniać się już od pierwszych chwil, kiedy zaczęto wpuszczać odwiedzających, co skutkowało tym, że już w południe znalezienie miejsca siedzącego graniczyło z cudem.

Wywiad z dziewczynami z Alsen Team Female

Na pierwszy ogień poszedł “Counter-Strike”. Fnatic uznawania przez większość ekspertów za faworytów musieli zmierzyć się o puchar oraz 100 tys. dolarów z Ninjas in Pyjamas. Pierwsze rundy sugerowały jednostronny mecz i łatwą zdobycz dla Fnatic. NiP potrafiło się jednak zebrać i o mały włos, a doszłoby do dogrywki. Finalnie jednak de_dust2 padło łupem faworytów wynikiem 16:14. Ninjas in Pyjamas dobrze zaczęli na drugiej mapie, jednak w pewnej chwili oddali pole przeciwnikom. Kiedy wyglądało na to, że Fnatic zgarnie mistrzowski tytuł po de_cache, NiP w roli antyterrorystów ustawiło poprzeczkę na tyle wysoko, że do rozstrzygnięcia potrzebna była trzecia mapa. I znów, Fnatic mocno docisnęli, kończąc połowę zmagań z wynikiem 11:4. “Nindże w piżamach” nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Wpadli w trans i jak oszalali odrabiali straty. Pomimo desperackiej, acz świetnej technicznie, walki nie udało im się doprowadzić do dogrywki i ostatecznie z wynikiem 16:13 to zawodnicy Fnatic mogli wznieść w górę zwycięski puchar.

Na uwagę zasługuje rewelacyjna reakcja publiczności. Choć przed rozpoczęciem meczu tłumy w Spodku skandowały “Virtus.Pro!”, to po “pierwszym gwizdku” obie drużyny były regularnie zagrzewane do walki i to przez te same osoby!

Spośród dwóch zawodników niedzielnego finału w “StarCrafta II” większość obstawiała zwycięstwo Trapa. Zest nie miał w ostatnim okresie najlepszej passy, poza tym trochę brakowało mu doświadczenia w międzynarodowych turniejach. Tym większym zaskoczeniem było, że jego Protossi mocno spuścili łupnia jednostkom Trapa i całościowo Zest oddał tylko jedną mapę, a ostatnie starcie zajęło tylko około pięciu minut. Bogatszy o wazon i 68 tys. dolarów Zest mógł wrócić do domu.

Można powiedzieć, że ostatnie finałowe starcie w “League of Legends” przeszło do historii. Oto w Katowicach złamana została azjatycka dominacja. Team SoloMid ze Stanów Zjednoczonych stanął do boju z chińskim Team WE. Od samego początku wyczuwało się, że chłopaki z SoloMid są w szczytowej formie. O ile pierwsze starcie wymagało od nich niemało wysiłku, o tyle dwa pozostałe zostały wygrane przez poddanie się przeciwników. Kiedy wszystko było już jasne, cały katowicki Spodek oszalał. Team SoloMid za zwycięstwo zgarnął czek na ponad 100 tys. dolarów.

Wywiad z Juliuszem Kornaszewskim, PR Managerem Intela


Po raz kolejny Intel Extreme Masters na polskiej ziemi można uznać za imprezę bardzo udaną. Widać, że organizatorzy cały czas uczą się i wyciągają wnioski z poprzednich edycji. O ile dwa lata temu zjedzenie czegokolwiek w obiekcie było niezmiernie trudne, o tyle tym razem zadbano o to, aby w wielu miejscach pojawiły się punkty sprzedające jedzenie. Dodatkowo na zewnątrz zaparkowało kilka food trucków oferujących burgery czy frytki.

Gorzej było z kolejkami chętnych do obejrzenia całego wydarzenia. Na uwadze oczywiście trzeba mieć to, że i Spodek, i hala MCK mają ograniczone powierzchnie, ale tworzenie dwóch oddzielnych kolejek do obu miejsc nie pomagało w budowaniu dobrej atmosfery, co nie raz prowadziło do tworzenia nerwowych sytuacji.

Zbyt słabo oznaczone były także ciągi komunikacyjne, a pilnujący porządku ochroniarze niestety często nie byli w stanie wskazać odpowiedniego kierunku. Przydałoby się także więcej dobrze widocznych wolontariuszy, którzy mogliby udzielać pomocy.

Ogólnie jednak finały Intel Extreme Masters w Katowicach należy uznać za udaną imprezę. Mecze były emocjonujące, a atmosfera – pozytywna; aż prosi się o więcej tego typu wydarzeń w naszym kraju. Czy za rok znów spotkamy się w stolicy Górnego Śląska? Trudno powiedzieć. Podczas konferencji z organizatorami udzielono nam w tym temacie bardzo wymijającej odpowiedzi. Osobiście chciałbym, aby IEM na dłużej związał się z tym miejscem i rozwijał w kierunku dużych targów poświęconych elektronicznej rozrywce.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones