- Moimi niedoścignionymi wzorcami są filmy
Stanisława Barei i
"Dzień świra" Marka Koterskiego - mówi aktor i reżyser
Abelard Giza. Pokaz przedpremierowy jego najnowszej komedii
"W stepie szerokim" odbył się w środę 11 kwietnia w gdyńskim Multikinie.
Abelard Giza znany jest przede wszystkim jak aktor i reżyser teatralny oraz kabareciarz. Występuje w grupie Muflasz, współpracuje z Wybrzeżakiem. Jest także współzałożycielem kabaretu Limo. I to właśnie z tą ostatnią grupą Giza jak na razie odnosi największe sukcesy: Limo zaczęło karierę od nagrody publiczności na gdańskim festiwalu teatrów i kabaretów studenckich
"Wyjście z cienia" w 1999 roku. Potem przyszły kolejne laury, m.in. I miejsce na krakowskim festiwalu PaKa - najważniejszym konkursie kabaretów w Polsce - w 2001, 2004 i 2006 roku.
"W stepie szerokim" jest trzecim filmem niezależnym w reżyserii
Abelarda Gizy. Przy wszystkich współpracuje z kolegami z Wybrzeżaka, Muflasza i Lima. Zaczynał komedią
"Wożonko", którą zrealizował z grupą przyjaciół. Film można było za darmo ściągnąć z internetu, przez co stał się rozpoznawalnym tytułem w całym kraju. Później Giza - wraz z doświadczonymi zdjęciowcami Marcinem Brachem i Michałem Giorewem - zrealizował film sensacyjny
"Towar".
Jest to skomplikowana historia w duchu
Quentina Tarantino.
"Towar" zdobył liczne nagrody na festiwalach filmów niezależnych w Polsce, był pokazywany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Znalazł też dystrybutora, który chciał wprowadzić ten tytuł do kin. Jednak firma Vivarto ostatecznie z tego pomysłu się wycofała, być może niedługo
"Towar" będzie można kupić na płytach DVD.
- Lubię "Wożonko", świetnie wspominam nad nim pracę, choć dziś zdaję sobie sprawę, że ten film nie był najlepszy - opowiada
Giza. - Dopiero pracując nad
"Towarem" zdałem sobie sprawę, jak ważne jest odpowiednie oświetlenie czy jakość zdjęć.
Scenariusz
"W stepie szerokim" Abelard Giza napisał w czerwcu ubiegłego roku, zdjęcia były realizowane na przełomie sierpnia i września 2006, przede wszystkim na gdańskich blokowiskach: Zaspie i Przymorzu. W pracy nad filmem brało udział w sumie ponad sto osób. Realizacja
"W stepie szerokim" kosztowała około 11 tys. zł (dla porównania budżet
"Wożonka" to 500 zł,
"Towaru" - 1 tys. zł).
Głównym bohaterem filmu jest Romek, dwudziestopięcioletni absolwent wyższej uczelni, który trudni się tymczasowo roznoszeniem ulotek w stroju wielkiej marchewki. Pewnego dnia, w wyniku niespodziewanego zamieszania, staje się świadkiem porachunków dwóch grup tajemniczych osobników. Jak by tego było mało, w trakcie ucieczki z miejsca zdarzenia ktoś robi mu zdjęcie...
-
"W stepie szerokim" to komedia, filmowi zdecydowanie bliżej do
"Wożonka" niż
"Towaru" - mówi
Giza. - Zresztą film otwiera scena z bohaterami
"Wożonka", teraz już o ładnych parę lat starszymi. Udało nam się też namówić do gry paru aktorów profesjonalnych: Krzysztofa Matuszewskiego z teatru Wybrzeże, Dariusza Siastacza z Teatru Miejskiego im. Gombrowicza i Marka Richtera. Fabuła filmu, choć nie traktujemy jej po macoszemu, jest pretekstem do przedstawienia zabawnych epizodów. Niedoścignionym mistrzem w takiej formie filmu jest Stanisław Bareja. Ale, pomimo wątków komediowych, staram się czasem coś wytknąć, wbić szpilę. Tak jak
Koterski w
"Dniu świra".