Do Polski na bardzo krótko przyjechał
Matthew Modine, amerykański aktor, który w naszym kraju promował jeden ze swoich ostatnich filmów pt.
"Jack i czarodziejska fasola". Artysta spotkał się z dziennikarzami w sobotę (15.12) podczas krótkiej konferencji prasowej w warszawskim hotelu Sheraton.
Modine po raz pierwszy odwiedził nasz kraj i szczerze żałował, że nie ma czasu aby spędzić w Polsce kilka dni i trochę pozwiedzać, ale ma nadzieję, że jeszcze kiedyś do Polski przyjedzie i wtedy nadrobi zaległości.
Aktor dużo opowiadał o filmie, który przyjechał promować. "To zabawne. Ale zawsze chciałem wspiąć się na taką czarodziejską fasolę. W filmie wreszcie miałem okazję to zrobić" - powiedział Modine. "Umożliwiły to oczywiście efekty specjalne. "W
'Jacku i czarodziejskiej fasoli' po raz pierwszy brałem udział w zdjęciach na zielonym ekranie. Ponieważ cała scenografia była dopiero później generowana na komputerach musiałem wyobrażać sobie otoczenie. To było naprawdę trudne" - mówił artysta.

"Przy takich rolach ważna jest wyobraźnia aktora" - powiedział aktor. "Trzeba być wtedy jak dziecko. Kiedy dziecko się bawi, obojętne w co w lekarza, policjanta, czy złodzieja, to wierzy, że to co robi jest prawdziwe. Aktor grając swoją rolę musi czuć to samo. Miałem szczęście pobierać lekcje aktorstwa u doskonałej Stelli Adler, uczennicy Konstantina Stanisławskiego, która nauczyła mnie jak osiągnąć taki stan ducha. Stella tłumaczyła nam, że siła aktora pochodzi od jego wyobraźni. Artysta nie powinien ograniczać nigdy swoich możliwości przeżywania różnych rzeczy. Powinien cały czas pracować nad rozwijaniem swojej wyobraźni, obcować ze sztuką, literaturą. I nigdy nie może zapomnieć o tym, że kiedyś był dzieckiem" - dodał
Modine.
"Stanisławski zrewolucjonizował aktorstwo" - mówił dalej aktor. "Zmiany przez niego wprowadzone wydają nam się dziś oczywiste, ale przed nim nikt nie uważał, że aktor musi 'wejść' w rolę, całkowicie się z nią utożsamić. Śmiało można powiedzieć, że aktorstwo przed i po Stanisławskim to dwie zupełnie inne epoki".
"A najlepsi aktorzy moim zdaniem to Ci, którzy potrafią przekonać nas, że są prawdziwymi twardzielami -
Steven Seagal,
Clint Eastwood,
Sylvester Stallone. To, co oni robią przypomina zabawę dziecka, z tą różnicą, że zamiast kolejki, czy samochodów bawią się bronią. Widzowie tego jednak nie dostrzegają. Oni przejmują się losami granych przez nich bohaterów, podchodzą do tego niezwykle poważnie. Wierzą, że ci twardziele są w stanie pokonać wszystkich wrogów, jacy staną im na drodze" - mówił
Modine.
Zapytany o nazwiska aktorów, z którymi Modine chciałby współpracować aktor odpowiedział. "Najbardziej chyba chciałbym zagrać w filmie wspólnie z aktorami starszego pokolenia:
Audrey Hepburn,
Jamesem Stewartem,
Gary Cooperem,
Henry Fondą. Obserwowałem ich, kiedy dorastałem i do dziś są oni dla mnie wzorem do naśladowania. Również jest bardzo wielu współczesnych aktorów, z którymi gra byłaby ogromną przyjemnością, ale najbardziej chciałbym współpracować z artystami, którzy należą już do przyszłości".
Na zakończenie
Matthew Modine powiedział kilka słów na temat swoich nowych projektów. Niebawem w telewizji Hallmark Entertainment pokazany zostanie jego ostatni obraz telewizyjny
"Redeemer" a obecnie artysta prowadzi negocjacje odnośnie udziału w najnowszym projekcie spółki Merchant-Ivory
"Le Divorce".
"Jack i czarodziejska fasola" został pokazany w ramach festiwalu filmów familijnych w telewizji Hallmark. Więcej na temat festiwalu przeczytacie
tutaj.