Amerykanie szykują się właśnie do obchodów Labor Day (Święto Pracy), który nieoficjalnie uznaje się także za koniec letniego box office'u. Choć przed nami jeszcze jeden weekend, wytwórnie już świętuje rekordowy wynik.
Wszyscy w Hollywood oczekują, że kiedy ogłoszone zostaną oficjalne wyniki nadchodzącego długiego weekendu, przemysł filmowy radośnie otworzy butelki szampana świętując kolejny finansowy rekord. Oczywiście już wiadomo, że jeśli rekord padnie to będzie to wynikiem inflacji i wyższych niż rok temu cen biletów. Liczba widzów będzie bowiem nieznacznie mniejsza niż przed rokiem.
Są to wyniki, których wiosną jeszcze nikt się nie spodziewał. Przed rokiem rekord padł głównie dzięki silnej pozycji sequeli. Wśród 10 najbardziej kasowych przebojów lata 2007 aż 6 to kontynuacje. W tym roku mamy w pierwszej dziesiątce tylko 3 sequele plus
"Incredible Hulk", który jest 'nowym początkiem' serii.
Czemu zatem zawdzięczają amerykańscy producenci wypchane portfele? Komiksom i superbohaterom. Wśród największych przebojów tegorocznego lata aż pięć to adaptacje komiksów, a cztery to filmu o superbohaterach. Przed rokiem jedynym herosem w czołówce był Spiderman. Jednak koniec końców to pogrobowiec
Heatha Ledgera "Mroczny rycerz" sprawił, że udało się box office wyciągnąć na rekordowe wyżyny. Dzielnie wsparły go dwie majowe produkcje
"Iron Man" i
"Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki". Tylko te trzy filmu zarobiły w Północnej Ameryce ponad 300 milionów dolarów.