Choć letni sezon filmowy zakończy się dopiero za tydzień, Hollywood już dziś może otworzyć szampana. W niedzielę pobity został bowiem ubiegłoroczny rekord wpływów ze sprzedaży biletów. W 2008 roku Amerykanie pozostawili ponad 4,16 miliarda dolarów, a w tym już 4,17 mld. Oznacza to, że do końca letniego sezonu (który kończy się wraz ze Świętem Pracy) tegoroczne wpływy będą o 3% wyższe.
Największymi hitami lata okazał się wielkie widowiska dla szerokiej publiczności:
"Transformers: Zemsta upadłych" (filmowi brakuje już tylko pół miliona do 400 mln dol.),
"Harry Potter i Książę Półkrwi" (294,3 mln – drugi najlepszy wynik serii) i
"Odlot" (289,6 mln – drugi najlepszy wynik Pixara).
Amerykańskie wytwórnie liczą, że ostatnie cztery miesiące będą równie udane i rok zakończy się kolejnym rekordowym zarobkiem. Póki co łączne wpływy są o 7% wyższe niż w 2008 r. W całym ubiegłym roku zanotowano 0,3-procentowy spadek wpływów w stosunku do rekordowego 2007 roku. Jednocześnie sprzedaż biletów spadła wtedy do najniższego poziomu od 1995 roku. Ilość sprzedanych biletów prawdopodobnie nie wzrośnie, na rekord w dużej mierze zapracują filmy 3D, gdzie cena biletu jest o kilka dolarów wyższa od standardowej.