Z powodu strajku scenarzystów
Johnny Depp ma teraz trochę wolnego czasu. Zarówno
"The Rum Diaries" jak i
"Shantaram" zostały odłożone na półkę. Są jednak i dobre strony strajku.
Depp rozważa możliwość zagrania w od dawna planowanym filmie
Michaela Manna o kryminalnym świecie Ameryki lat 30-tych.
Mann już od kilku lat chce przenieść na duży ekran książkę Bryana Burrougha
"Public Enemies: America's Greatest Crime Wave and the Birth of the FBI, 1933-34", w której opisana jest działalność Johna Dillingera, Baby Face Nelsona, Pretty Boy Floyda oraz Bonnie i Clyde'a. Przed czterema laty z projektem związał się
Leonardo DiCaprio.
Depp miałby wcielić się w postać Johna Dillingera, jednego z najsłynniejszych przestępców czasów depresji, znanego z efektownych napadów na bank. Przez jednych nazywany zbrodniarzem, inni uważali go za współczesnego Robin Hooda.
Produkcję nadzoruje wytwórnia Universal. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, zdjęcia mają się rozpocząć w marcu przyszłego roku.