Kolejna odsłona 20. WMFF

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Kolejna+ods%C5%82ona+20.+WMFF-18774
Powoli zbliżamy się już do końca warszawskiego Festiwalu. Jeszcze tylko weekend i rozpocznie się ponowne odliczanie do następnej, 21. już imprezy. Warto więc wybrać się do kina, tym bardziej, że jak zapewniają organizatorzy wciąż na większości projekcji można jeszcze kupić bilety.

Ja tymczasem obejrzałam kolejną porcję różnorodnych filmów. Czwartek rozpoczęłam od projekcji obrazu "Porządek musi być!" - tegorocznego hitu niemieckich kin. Bohaterem historii jest Mux, uważający się za myśliciela i orędownika nowego ładu społecznego. Mux ma dość kierowców przekraczających dozwoloną szybkość, złodziei, gwałcicieli, pedofilów i łatwych panienek i stawia sobie za cel naprawić zepsuty świat. Postanawia zacząć od karania drobnych, powszechnie tolerowanych przewinień, takich jak przechodzenie w niedozwolonym miejscu, wyrzucanie smieci na ulice. Z pomocą pomocnika Gerda, uwiecznia swoją misję za pomocą kamery cyfrowej. Oryginalna forma, przypominająca pseudodokument, spora dawka absurdalnego humoru a przede wszystkim niezwykły pomysł nadają filmowi niesamowitej świeżości. Ostrzegam jednak tych, którzy czytając opis fabuły nastawiają się na film lekki, łatwy i przyjemny. Sceny wręcz szokujące brutalnością to stały element tego "Porządku…". Jakkolwiek oceniać końcowy efekt, jedno jest pewne - to film, o którym będziecie rozmawiać po wyjściu z kina.

Po kolejnej odsłonie Panoramy Niemieckiej przyszedł czas na dokument rodem z Brazylii. "Więzień za żelaznymi kratami. Autoportrety." to obraz codziennego życia więźniów jednego z najcięższych i największych zakładów karnych w historii Ameryki Południowej - Carandiru. Kręcony na kilka miesięcy przed ostatecznym zamknięciem cieszącej się złą sławą placówki film przedstawia piekło więzienia - przepełnione do granic możliwości cele, brak opieki medycznej, fatalne warunki sanitarne i wszechobecne prawo dżungli. Tradycyjna forma tego typu dokumentu, opierająca się na wywiadach i narzucaniu tematu przez twórcę została tu zastąpiona subiektywizmem skazanych, którym pozwolono na samodzielne kręcenie tego, co chcieliby pokazać innym ludziom. Utyskiwania na temat samotności, okropnych warunków wcale nie zdominowały ogólnej tematyki - więźniowie tyle samo czasu poświęcili opowieściom o swoich zainteresowaniach i talentach - widzimy jak grają w piłkę, rapują, grają na instrumentach, a nawet organizują własne biznesy. Nie zmienia to jednak faktu, że nic nie jest w stanie zastąpić im utraconej wolności.

Zapomniawszy już o katuszach towarzyszących oglądaniu "Czasu żniw", czwartek zakończyłam pokazem kolejnej rosyjskiej produkcji. O filmie "Koktebel" słyszałam jednak tyle dobrego, że nie mogłam przepuścić okazji by wyrobić sobie o nim własne zdanie. Obraz śledzi losy ojca i 11-letniego syna przemierzających Rosję z Moskwy na Krym, gdzie mają zamieszkać z ciotką chłopca. W przeciwieństwie do syna, ojcu nie spieszy się z przeprowadzką, dlatego zatrzymuje się na dłuższe pogawędki z przypadkowo poznanymi ludźmi, łapie doraźne prace i wdaje się w romans. Dla chłopca Morze Czarne staje się symbolem nowego, lepszego życia, które należy rozpocząć jak najszybciej. Wolno tocząca się akcja, znikomość dialogów i nienajlepsze relacje rodzinne przywodzą na myśl "Powrót" Andrieja Zwiagincewa. Jeśli lubicie takie kino, "Koktebel" z pewnością trafi w Wasze gusta.

Przypominam, że wciąż są do kupienia bilety na festiwalowe produkcje. Specjalne info znajdziecie TUTAJ.

Czytaj również:
Ogólne informacje o Festiwalu
Filmy konkursowe
Nowe filmy nowych reżyserów poza konkursem
Panorama Niemiecka
Nowe filmy polskie na 20. WMFF
Cykl "Mistrzowskie Dotknięcie"
Odkrycia - kolejny cykl filmów 20. WMFF
Relacja z rozpoczęcia
Weekend na Festiwalu
Relacja z poniedziałku
"The Yes Men" czyli jak dobrze się bawić na 20. WMFF
"Dmuchawiec" - amerykańskie kino niezależne na 20. WMFF