Pytanie: Ciężko nie zauważyć, że napisałeś film o tym, co interesuje Cię najbardziej.
Odpowiedź: Widząc nasze programy, ludzie wariują, kompletnie szaleją. Lubię patrzeć, gdy to się dzieje. Kiedy się zestarzeję, usiądę i obejrzę moje wspaniałe filmy. Tym, co chcieliśmy osiągnąć był śmiech naszych widzów. W filmie znalazło się wszystko, co tylko przyszło nam do głowy i co wydało nam się śmieszne.
P: Czy
Wes Craven widział wasz film?
Odp: Tak, i podobał mu się. Nawet do nas parę razy zadzwonił.
P: Czy horrory zawsze was interesowały, czy też zwróciliście na nie uwagę przez to, że tak ich było wiele w ostatnich latach?
Odp: Kilka razy wcześniej do nich nawiązywaliśmy. Keenen zrobił wcześniej
"I'm Gonna Get You Sucka", który był niejako sumą filmów o wykorzystywaniu czarnych, a ja i Marlon zrobiliśmy
"Don't Be A Menace To South Central While Drinkin' Your Juice In the Hood". Za każdym razem tak samo to wygląda, jeden proces, który ostatecznie prowadzi do powstania filmu. Oglądaliśmy filmy, wyłapywaliśmy stereotypy z danego gatunku, a potem parodiowaliśmy je.
P: Ale twórcy
"Krzyku" już to zrobili. Robicie parodię parodii?
Odp: Ale to nie jest satyra! Jest o wiele bardziej subtelny. Nasz film jest zupełnie inny.
P: W Hollywood zdaje się panować nowy trend. Niektórzy nazywają to "humorem kloacznym" a dla innych to po prostu "zabawne". Czy jest jakaś granica? Bracia Farelly idą coraz dalej, wy też.
Odp: Przecież my nie siedzimy i nie kombinujemy, co by tu wstrętnego pokazać naszym widzom. W stylu: "Teraz pokażmy, jak ktoś gryzmoli sobie po penisie". My po prostu chcemy, żeby było zabawnie. Widzowie będą znali granicę. Jeśli słychać gwizdy zamiast śmiechu, to znaczy, że się zagalopowaliśmy. To dlatego komisja MPAA przyznała nam niski certyfikat, bo uznali, że nasze żarty są zabawne. Jedyną rzeczą, która wydawała się tym facetom niesmaczna, były męskie genitalia, które widać w filmie. Zgoda, to nieładne, ale z drugiej strony przecież sami pokazują je swoim paniom bez przerwy.
P: Ale to był penis w erekcji. To chyba po raz pierwszy w kinie?
Odp: Tak, pewnie tak! Ale jakie to zabawne! Na to też nam pozwolono. Scena nie ma seksualnego kontekstu.
P: Więc nie spotkaliście z protestami, ze strony na przykład rodziców walczących w obronie swych dzieci. Stany to w końcu konserwatywny kraj.
Odp: Nie, nie było żadnych protestów. Ludzie ciągle się dziwią: "Jak u diabła wam się udało to pokazać?"
P: Czy film był w jakimś stopniu cenzurowany? Musieliście coś wycinać?
Odp: Mueliśmy wyciąć parę kawałków. Parę wyrzuciliśmy we własnym interesie, jak na przykład kilka gagów, które były do siebie za bardzo podobne. Wycięliśmy parę rzeczy, by inne bardziej śmieszyły. Ale film był bardzo dobrze przyjęty w całych Stanach.
P: Co was śmieszy w życiu codziennym?
Odp: Masz na myśli życie dookoła, czy filmy, które lubię?
P: Właściwie i to, i to.
Odp: Jeśli chodzi o filmy to lubię wiele: od Richarda Pryora, Charlie Chaplina po Mela Brooksa, braci Farelly i South Park. Staramy się uczyć z komedii, jak chociażby z Monthy Pythona, i innych. Jesteśmy wielkimi fanami komedii, i wiele bardzo różnych rzeczy mnie śmieszy. A jeśli chodzi o prawdziwe wydarzenia, to kiedyś lubiłem programy Jerry Springera. Lubię oglądać prawdziwych ludzi.
P: To nie jest prawdziwe.
Odp: Na początku było prawdziwe i śmieszne, ponieważ biali w rzeczywistości popisywali się taką samą ignorancją. A teraz widzę, że moi bracia zachowują się podobnie. Albo inną rzeczą, która mnie śmieszy jest widok białych, jak tańczą nie do rytmu. To zabawne.
P: Wszyscy biali bez wyjątku?
Odp: Nie, nie wszyscy. Starsi biali ludzie nie potrafią tańczyć. Młodsi nieźle sobie radzą. Poważnie, białe dzieciaki tańczą naprawdę dobrze. Stają się coraz czarniejsi. Czasami nie mogę się dopchać na parkiet. Czasami, mają więcej wyczucia rytmu niż ja!
P: Jakiej muzyki słuchasz, albo do jakiej tańczysz?
Odp: On jest nienormalny. Tańczy do każdej muzyki. I słucha wszystkiego od Barbary Streisand, DMX, i Steve Wondera po Natalie Cole (zamknij się!) i Nat King Cole.... wszystkiego.
(zamknij się). Dzisiaj słuchał piosenek o Bożym Narodzeniu (w samochodzie). Słucha ich przez cały rok. Większość ludzi słucha hip hopu, on słucha Nat King Cola.
P: Czy dużo czasu spędzacie razem, poza pracą?
Odp: Myślę, że im jesteśmy starsi, tym więcej mamy zrozumienia dla siebie. Nie pozwalamy, żeby jakieś nieporozumienia między nami trwały za długo. Czasami się kłócimy, bo inaczej robimy pewne rzeczy, ale i tak na tyle podobnie, że w filmie chcemy osiągnąć to samo. I to bardzo dobre, że niektóre rzeczy widzimy inaczej, bo się przez to uzupełniamy. Gdybyśmy byli identyczni, nie byłoby sensu, żebyśmy pracowali razem.
P: Razem jest czterech braci?
Odp: Pięciu!
P: I wszyscy pracują w przemyśle filmowym?
Odp: Nie! Jest nas pięć dziewcząt i pięciu chłopaków. Czterech chłopaków i jedna dziewczyna pracuje w przemyśle.
P: I ty jesteś najmłodszy z całej rodziny? Gnębią cię trochę?
Odp: Nie, wcale nie. Dostawał za to dużo rzeczy po nas. Nosiliście kiedyś stare ubrania po kimś? Wcale nie jest zepsuty. W rodzinie dziesięciu komediantów? Nie ma szans na rozpieszczanie. Stajesz się ofiarą.
P: Czy musiałeś walczyć o uwagę rodziców?
Odp: Nie, moja mama dała mi dużo miłości. To zabawne, gdy ktoś cię tak obserwuje. Na szczęście to było zabawne.
P: Jakiś czas temu widziałem wydanie Entertainment Weekly, w którym był artykuł na temat coraz częstszego epatowania złym smakiem w różnych mediach. W rapowych piosenkach, wspomnieli o jakimś raperze, ale nigdy nie pamiętam jego nazwiska, czy w waszym filmie, albo braci Farelly. Czy myślicie, że to ma miejsce?
Odp: Myślę, że to sprawa naszego pokolenia, rozdmuchana przez media. Wiecie, epatowanie śmiercią, i tak dalej. Myślę, że to sprawa naszego pokolenia, bo my, i młodsi ludzie nie postrzegamy tego jako zły smak, a raczej jako coś zabawnego.
P: Dla was zły smak to słuchanie kolęd.
Odp: Dokładnie.
P: Gdy ponownie oglądacie swój film, co wydaje się wam najbardziej obrzydliwe.
Odp: Myślę, że scena, gdy nauczycielce wylatują nagle jądra spod spódnicy. Pomysł wziął się z powietrza i myślę, że jest bardzo zabawny. Carmen powiedziała, że jądra wyglądają niesamowicie prawdziwie i to trochę ją przerażało.
P: Musicie mieć specjalną ekipę ludzi, którzy robią tego rodzaju rekwizyty i specjalizują się w genitaliach.
Odp: Cóż, te akurat były autentyczne i wzięliśmy je z tak zwanego "Kuferka Rozkoszy"
P: Zastanawiałem się nad tym, jak pracujecie. Siedzicie razem i wymyślacie te dziwne rzeczy, takie jak: "I wtedy wchodzi ta babka i ...", a ktoś to spisuje. To wydaje się proste.
Odp: Wymyślanie tych wszystkich rzeczy wcale nie jest proste. Gdy jest ciężko rozdzielamy się, a potem spotykamy i opisujemy nasze pomysły Keenenowi, a on nam mówi, to jest zabawne, a tamto nie. Pracowaliśmy w ten sposób i przez to nasze pomysły są coraz lepsze.
P: Powiedzieliście, że to publiczność daje wam znać, czy przekraczacie granice. Czy to oznacza, że urządzacie dużo próbnych projekcji?
Odp: Tak, zanim film trafi do kin i do amerykańskich widzów urządzamy próbne projekcje i obserwujemy reakcje publiczności. Czy trochę się śmieją, czy pękają ze śmiechu, czy gwiżdżą.
P: Wasze filmu parodiują inne filmy i wykorzystujecie dużo scen z nich. Czy robicie to bo to jest tak zabawne, takie ekstremalne przerabianie wcześniejszych scen, czy też brak wam wyobraźni? Jaki jest powód korzystania z innych filmów?
Odp: Te inne filmy są dla nas pretekstem do żartów. To nie jest brak wyobraźni. Moglibyśmy wymyślić własną historię, ale nie osiągnęlibyśmy wtedy naszego celu. Tak więc wykorzystujemy najbardziej popularny z filmów, jakie chcemy sparodiować, i o niego opieramy naszą historię. Ale jeśli chodzi o nasz ostatni film, to było wiele różnych źródeł inspiracji. Nie dlatego, że kończą nam się pomysły, ale dlatego, że bez nich widzowie nie wiedzą, czego mogą oczekiwać, a poza tym jest tak wiele rzeczy w pop kulturze, z których można się śmiać, że po prostu nie mogliśmy przepuścić takiej okazji. Humor w
"Strasznym filmie" ma trzy główne źródła: Jest parodią filmów grozy, które są śmieszne, są tu zabawne postaci i cała masa gagów dotyczących pop kultury i innych gatunków kina. Tak więc, ciężko jest ustalić skąd wzięły się poszczególne żarty. Element zaskoczenia jest w komedii kluczowy.
P: Czy wiecie może, jaka była reakcja na film niektórych aktorów, których parodiujecie w bardzo bezpośredni sposób: Jennifer, Coutney i Davida? Czy w ogóle widzieli film? Czy myślicie, że poczuliby się obrażeni, lub nawet zranieni?
Odp: David na pewno by się śmiał. On ma poczucie humoru. Tak naprawdę to nikt z nas nie siedzi przy telefonie i czeka na rozmowę z Courtney. Mamy nadzieję, że jakoś to przełkną. Są w końcu aktorami, artystami i myślę, że zrozumieją, że my tylko się zabawiamy.
P: Co myślicie nad takim hasłem reklamowym: bez wstydu, bez litości, bez następnej części?
Odp: Już mamy hasło. To będzie do następnej części.
P: Zyskujecie pewnie coraz więcej władzy w Hollywood. Czy to miłe uczucie, na przykład gdy przez was Warner Bros likwiduje program telewizyjny i tego typu motywy?
Odp: Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że możemy się z tego ponabijać. Tak sobie radzimy z takimi problemami; mówimy o tym wszystkim, a potem nabijamy się z tego. Na koniec okazuje się, że Warner Bros na tym przegrywa. Ponieważ od chwili gdy zdjęli nasz program, cała sieć coraz gorzej sobie radzi finansowo, i jest w tym jakiś element zemsty. Wiele rzeczy, których nie pozwolili nam wykorzystać w programie, znalazło się potem w filmie. Skoncentrowaliśmy całą energię na filmie, a nie na programie, który robiliśmy w tym samym czasie. To dobry film, bardzo dobry.
P: Jacy są wasi rodzice? Jakie to uczucie dorastać z taką ilością braci i sióstr?
Odp: Nasi rodzice byli bardzo surowi, ale też bardzo kochani. Było w nas dużo miłości. Musieliśmy być jednak w łóżkach nim zapalały się latarnie na ulicy. Nie było zatrzasku, tylko mama na dole. Musieliśmy być w domu. Nie chcieli byśmy pracowali w show-businessie. A może? Jeśli nie chcesz by twoje dziecko coś robiło, mów mu, że jest dokładnie odwrotnie.
P: Myślicie, że surowe wychowanie jest dobre?
Odp: Z dziećmi nie można przesadzić z ostrożnością. Surowe wychowanie jest dobre. Te dzieciaki, które mogły do późna latać po podwórku, dzisiaj biorą narkotyki. Pamiętam swój żal, gdy byłem dzieckiem: dlaczego nie mogę wyjść na zewnątrz? Popatrz na George'a i innych mogą siedzieć na podwórku do północy. Teraz też tam siedzą żebrząc o dziesięć dolarów. Niech Bóg ich ma w opiece.
P: Kiedys powiedzieliście, że wasza matka była najlepszym komediantem. Dlaczego?
Odp: Śmiała się gdy musiała podcierać nam pupę. Moja mama jest bardzo zabawna, bardzo mądra i bardzo dowcipna. Myślę, że większość naszego poczucia humoru odziedziczyliśmy po niej.
P: Co robią wasz siostry?
Odp: Większość czasu zajmuje im realizowanie czeków, które im dajemy. Chodzą na zakupy.
P: Więc gdy byliście mali, czy bracia urządzali przedstawienia dla sióstr?
Odp: Nie, wcale nie. Każda z nich potrafi to samo co my. Nie chciały jednak się tym zajmować. Ale wykonują bardzo ciężką pracę. Są matkami, a dla mnie to najcięższa praca z możliwych. Jeśli tylko mogę pomagam im, by mogły spędzać jak najwięcej czasu z dzieciakami. Chciałbym mieć przy sobie mamę przez cały czas. Są bardzo utalentowane. Zawsze się dużo dzieje, gdy przyjeżdżamy do domu. Ale praca w filmie to coś więcej. Trzeba mieć grubszą skórę, umieć przyjąć odrzucenie, kombinować, to jak gra w szachy.
P: Macie własne rodziny?
Odp: Nie, nie mamy. Mamy za to rodziny naszych bliskich, ale jeszcze nie czas na własne dzieci.
P: Prawdopodobnie teraz w Hollywood możecie robić co chcecie. Jeśli macie gotowy scenariusz możecie liczyć na to, że wszędzie was przyjmą z otwartymi ramionami.
Odp: To rzeczywiście zaleta awansu w Hollywood. Nie chodzi nam o władzę, ale o to, byśmy mogli robić takie filmy jakie chcemy i tak jak chcemy. Tym jest dla nas władza. Układ wpływów zmienia się co roku, więc jeśli robisz coś tylko po to, by znaleźć się na szczycie władzy, wkrótce wylądujesz na samym dnie.
P: Często dostajecie oferty zagrania w projektach innych ludzi?
Odp: W zeszłym miesiącu miałem siedem propozycji. Jesteśmy ostatnio tak zajęci, że nie ma czasu na przeczytanie choćby jednego scenariusza, jak na przykład tego związanego z uroczystością rozdania nagród MTV. Skupiamy się na pisaniu zabawnych skeczy. Zawsze jest pełno roboty. Teraz musimy wrócić do Los Angeles, przeczytać parę scenariuszy i napisać
"Straszny film 2". To nasz następny priorytet.
P: Podoba wam się to taki tryb życia?
Odp: Tak. Ciężko pracowaliśmy, by to osiągnąć i choć trochę nas ten sukces przygniata, tak, że jeszcze nie mieliśmy wolnej chwili, by usiąść i odetchnąć, to wiemy, że przyjdzie jeszcze na to pora. Na razie dajemy się ponieść wydarzeniom.
P: Nie wiem, jak duży wpływ mieliście na wybór aktorów. Czy trudno było nakłonić Carmę Elektrę, by zagrała w waszym filmie?
Odp: Od początku chcieliśmy, by była z nami Carmen. Miramaxowi nie za bardzo podobał się ten pomysł, a my myśleliśmy, że idealnie pasuje do roli. Carmen potrafi śmiać się sama z siebie, to było potrzebne do filmu, tego typu poczucia humoru. Carmen nie bała się o sobie mówić w autoironiczny sposób. To nie byłoby to samo bez niej.
P: Czy improwizowaliście na planie?
Odp: Na przykład jego postać. Wymyśliliśmy ją na planie. Ta postać, jako ostatnia pojawiła się w filmie, i dużo zmienialiśmy wokół niej. To było trochę jak pomysł last minute. Dlatego dopisywaliśmy sceny na planie. Ale ta scena z "Widzę martwych ludzi" nie była improwizowana. Tak oni na pewno byli martwi. Zrobiliśmy to pewnego razu na planie, wdech wydech, wdech wydech. Jednak bardzo dużo materiału o mojej postaci powstało na chwilę przed zdjęciami.
P: Musieliście się nieźle bawić w czasie zdjęć.
Odp: To najlepsza część całej roboty. Po rozpoczęciu zdjęć zaczynają się wakacje. Bo wcześniej to ciężka robota. Ale gdy tylko zaczynam grać, jestem jak na haju, i to dlatego, że Shorty jest ciągle najarany.
wywiad opracowany na podstawie materiałów udostępnionych przez firmę
SPI International Polska, dystrybutora
"Strasznego filmu"