Losy nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji są niepewne. Najprawdopodobniej nie podpisze jej prezydent, a koalicja PO-PSL będzie musiała szukać poparcia innych ugrupowań. Gdyby jednak pomysły autorów noweli weszły w życie, władza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zostałaby poważnie ograniczona. Bo to nie Rada, lecz Urząd Komunikacji Elektronicznej w myśl ustawy ma prowadzić konkursy koncesyjne i je rozstrzygać, prowadzić rejestr programów i decydować o przyznaniu statusu nadawcy społecznego czy komercyjnego. Na pięcioletnią kadencję szefa UKE ma powoływać Sejm na wniosek premiera.
Szefowa UKE Anna Streżyńska uważa nowelizacja nie będzie przełomem. Pomimo licznych przepisów i przesunięć wszystko pozostaje po staremu. Streżyńska podtrzymuje swoją opinię, że należy połączyć KRRiTV z UKE: Takie rozwiązanie, jakie wprowadza nowelizacja ustawy medialnej niczego bowiem dla obu rynków - medialnego i telekomunikacyjnego - nie zmienia. To zmiany pozorne, pozostają dwa różne reżimy regulacyjne, w tym jeden całkiem archaiczny. Nie chciałabym jednak, by nowy, połączony urząd działał tak jak Krajowa Rada, gdzie członków rady wybiera się według politycznych parytetów. Tak wybrane ciało rzadko jest przygotowane merytorycznie do pracy, jest wynikiem politycznych kompromisów. Wolałabym model istniejący dziś w UKE z niezależnym politycznie prezesem".
Streżyńska cieszy się, że w noweli zapisano kadencyjność prezesa UKE i ściśle określone podstawy odwołania: "To gwarantuje wysoki poziom niezależności".