Katastrofa niemieckiego statku "Wilhelm Gustloff", który zatonął w styczniu 1945 roku na Bałtyku z tysiącami uciekinierów na pokładzie, będzie tematem nowego niemieckiego filmu.
Zdjęcia rozpoczną się na początku przyszłego roku w miejscach, gdzie rozegrała się tragedia - poinformował w czwartek producent - UFA Film&TV w Poczdamie-Babelsbergu.
Dodatkowym bodźcem do zajęcia się tym tematem było pozytywne przyjęcie najnowszego utworu Guentera Grassa, który opisał katastrofę statku - powiedział rzecznik UFA. Nowela Grassa "Pełzać rakiem" (Krebsgang) ukazała się w ubiegłą środę na rynku księgarskim.
Władze nazistowskie wykorzystały pasażerski statek "Wilhelm Gustloff" do ewakuacji wojskowych i cywili, uciekających z Prus Wschodnich przed Armią Czerwoną. Statek wyszedł w morze 30 stycznia 1945 roku z portu w Gdyni z 1000 wojskowych i co najmniej 5 tys. cywili, głównie kobiet i dzieci.
Niektórzy historycy twierdzą, że na statek mogło dostać się nawet 9 tys. osób.
Wkrótce po wypłynięciu z portu statek trafiony został trzema torpedami wystrzelonymi z radzieckiej łodzi podwodnej i zatonął na wysokości Słupska. Z katastrofy uratowano tylko 1200 osób. Wrak "Gustloffa" spoczywa do dziś na dnie Bałtyku.
Zdjęcia rozpoczną się na początku przyszłego roku w miejscach, gdzie rozegrała się tragedia - poinformował w czwartek producent - UFA Film&TV w Poczdamie-Babelsbergu.
Dodatkowym bodźcem do zajęcia się tym tematem było pozytywne przyjęcie najnowszego utworu Guentera Grassa, który opisał katastrofę statku - powiedział rzecznik UFA. Nowela Grassa "Pełzać rakiem" (Krebsgang) ukazała się w ubiegłą środę na rynku księgarskim.
Władze nazistowskie wykorzystały pasażerski statek "Wilhelm Gustloff" do ewakuacji wojskowych i cywili, uciekających z Prus Wschodnich przed Armią Czerwoną. Statek wyszedł w morze 30 stycznia 1945 roku z portu w Gdyni z 1000 wojskowych i co najmniej 5 tys. cywili, głównie kobiet i dzieci.
Niektórzy historycy twierdzą, że na statek mogło dostać się nawet 9 tys. osób.
Wkrótce po wypłynięciu z portu statek trafiony został trzema torpedami wystrzelonymi z radzieckiej łodzi podwodnej i zatonął na wysokości Słupska. Z katastrofy uratowano tylko 1200 osób. Wrak "Gustloffa" spoczywa do dziś na dnie Bałtyku.