Paweł Althamer, jeden z najciekawszych artystów współczesnej sztuki, namówił do współpracy
Petera Fondę - legendarnego harleyowca z filmu
"Easy Rider".
Amerykański gwiazdor zagrał w zaledwie kilkuminutowym filmiku Althamera, który jest zapisem banalnego zdarzenia z ulicy amerykańskiego Pittsburgha. Akcja sprowadza się do tego, że ktoś czyta gazetę, ktoś inny odbiera telefon, a sam
Peter Fonda zatrzymuje samochód. Film już jest wyświetlany w formie trailera, czyli zwiastuna w kilku kinach Pittsburgha. Dlaczego zwiastun? Bo cała "akcja" zostanie odegrana raz jeszcze na żywo na ulicach tego amerykańskiego miasta 9 października. Twórca tak wyjaśnia przesłanie swojej sztuki: wszyscy gramy w kinie, tylko nie wiemy, kto jest reżyserem.
Amerykański projekt jest kontynuacją wcześniejszych działań artysty. Polegają one na tym, że różne osoby, na życzenie artysty, wykonują banalne gesty w miejskiej scenerii, zupełnie niezauważalne dla postronnego widza. Kuratorom z Pittsburgha spodobała się ta idea i zaproponowali polskiemu artyście jej realizację. Tym razem z udziałem amerykańskiego gwiazdora. Po długotrwałych poszukiwaniach udało się ostatecznie namówić
Petera Fondę. Syn legendarnego
Henry'ego Fondy zyskał status kultowego aktora dzięki roli błędnego motocyklisty w filmie
"Easy Rider" z 1969 roku, będącego hołdem dla hippisowskich ideałów.
Fonda nic nie wie ani o Polsce, ani nie jest znawcą współczesnej sztuki. Mimo to zgodził się bezinteresownie na udział w projekcie Althamera.
- Zdecydowały jego niezwykła otwartość i poczucie humoru - wspomina Althamer. - Chociaż to mężczyzna w dojrzałym wieku, pozostał dzieckiem w swej ciekawości świata.
W Pittsburghu swoją pracę, także w formie filmowego trailera, pokaże również Katarzyna Kozyra.