Dwójka badaczy Brett Danaher z Wellesley College i Joel Waldfogel z Uniwersytetu w Minnesocie ogłosiło wyniki swoich badań na temat wpływu piractwa internetowego na wpływy z kinowej dystrybucji filmów. Wyniki te nie są do końca po myśli tych, którzy domagają się ostrej walki z piratami.
Otóż badacze doszli do wniosku, że piractwo w żaden sposób nie wpływa na frekwencję kinową w amerykańskich kinach. Amerykanie wciąż lubią oglądać filmy na dużym ekranie.
Jednak piractwo ma duży wpływ na wyniki finansowe filmów za granicą USA. Podstawowym wskaźnikiem jest tu jednak czas, a dokładniej to jak późno film wchodzi do danego kraju. Badacze pokazują, że im większa przerwa między amerykańską a krajową premierą, tym większe straty – szczególnie w przypadku filmów akcji i SF.
Dla przykładu w okresie 2003-4, jeżeli film pojawiał się z opóźnieniem 8 tygodni, wtedy wpływy ze sprzedaży biletów spadały średnio o 22%. W okresie 2005-6 ten wskaźnik wzrósł do 40% i zwiększał się średnio o 1,3% na każdy kolejny tydzień zwłoki.