"Sufferrosę" reżyserowaną przez
Dawida Marcinkowskiego będzie można zobaczyć w Internecie na przełomie czerwca i lipca. Już teraz na stronie
www.sufferrosa.com dostępny jest prolog. Film opowiada o groźnej chorobie współczesności - lęku przed śmiercią i kulcie piękna - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Akcja utrzymana w mrocznej, ale i dowcipnej atmosferze toczy się w klinice profesora Carlosa von Brauna, który poddaje pacjentów tajemniczemu procesowi rejuwenalizacji. To coś więcej niż lifting czy operacja plastyczna: Braun pomaga ludziom odzyskać młodość.
Klinika składa się z kilku poziomów. Widz, podobnie jak użytkownik gry komputerowej, porusza się po niej nie tylko jako obserwator, ale także uczestnik wydarzeń. O rozwoju fabuły, kolejności i ułożeniu scen, a nawet zakończeniu decyduje ten, kto ogląda, a dokładniej - klika. Ruch myszką wystarczy, żeby oglądana postać zaczęła mówić, podeszła bliżej, wykonała jakiś gest. Kliknięcie na specjalną zakładkę pozwoli zdobyć dodatkowe informacje o bohaterach.
Marcinkowski zabiera nas do wielowymiarowego świata, który łączy film, fotografię, komiks i gry komputerowe.
"Sufferrosa" to eksperyment. Powstała za minimalną kwotę - 100 tys. zł. Ekipa i aktorzy pracowali za darmo. Prolog obejrzało już w Internecie 80 tys. osób. Twórcy szacują, że film znajdzie milion widzów na całym świecie. Wzbudził zainteresowanie na festiwalach sztuki mediów, informowały o nim międzyinnymi prasa w Rosji i hiszpański "El Pais".
Zaczyna się od zagadki. Znika młoda dziewczyna. Poszukujący jej detektyw Ivan Johnson (to z jego punktu widzenia śledzimy fabułę) dociera do pisarza, który twierdzi, że jest bratem bliźniakiem zaginionej, choć ta jest od niego młodsza o 60 lat. Wkrótce detektyw trafia do kliniki von Brauna. Zaczyna szukać dziewczyny i odpowiedzi na pytanie, czym zajmuje się Carlos. Tak spotyka jego pacjentów.
Zabiegom poddawane są głównie kobiety. - Dla pań jestem życzliwy, mężczyzn nie odmładzam - mówi odtwórca roli von Brauna
Ryszard Ronczewski. - No, chyba że zgodzą się też zmienić płeć. Innej możliwości nie ma.
W świecie von Braunasłowa "starzenie" i "śmierć" są zakazane. Obowiązuje motto z piosenki
Debbie Harry: "Umrzyj młodo, pozostań piękny". Hołduje mu wiekowa gwiazda estrady Sunday Love, którą gra
Ewa Szykulska. - Sunday, kobieta 80-letnia, chce wyglądać jak 20-latka i znów zdobyć szczyt popularności - opowiada aktorka. - Ulega światowej tendencji, która wymaga, żebyśmy wszyscy, w szczególności osoby publiczne, byli młodzi, kolorowi i papierowi.
Sunday podpisała kontrakty związane z powrotem na estradę. - Ale proces rejuwenalizacji udaje się połowicznie - tłumaczy
Ewa Szykulska. -Po zabiegu wygląda jak kobieta ponad 50-letnia, czyli jest w moim wieku. Tylko że mnie podcinanie skóry nie interesuje. Zmarszczek przybywa, ale w środku jestem tą samą Ewą. Wierzę, że można się odmłodzić psychicznie. Pomagają mi w tym takie zabawy, jak "Sufferrosa". Byłam na planie z fantastyczną, młodą ekipą, z szaleńcami. I co z tego, że bez pieniędzy?
Muzykę pisze
Michał Urbaniak. Zobaczymy go też na monitorach jako rosyjskiego Generała, którego dręczą samobójcze myśli.
Urbaniak: - On chce się zmienić, ale czy aż tak, żeby stać się kobietą...? Na razie od rana do wieczora pije.
Wszystkie sceny były fotografowane i filmowane z kilku perspektyw, potem poddane animacji. Całość ułożono tak, że obejrzenie dwóch identycznych wersji filmu jest niemożliwe. Nie ma tu typowej fabuły ani dialogów - bohaterowie zwracają się wprost do widza.
Autorką strojów jest projektantka Gosia Baczyńska. Zagrała też Dolores - przywódczynię kobiecego gangu popierającego naturalny proces starzenia, który planuje zniszczenie kliniki. Dwie ciężarne terrorystki przyjęły imiona nieżyjącej amerykańskiej seksbomby - nazywają się Ann i Nicole.
"Sufferrosa", chociaż opowiada o śmierci, jest przede wszystkim ironicznym komentarzem do popkultury. Wśród pacjentów von Brauna znalazł się prezenter TV, który chce zwiększyć oglądalność, zmieniając się w kobietę, a także Cindy Wildenstein - kobieta kot. Jej pierwowzorem jest Jocelyne Wildenstein, która poddawała się operacjom, by upodobnić swą twarz do kociej. Rejuwenalizację zafundował też żonie pewien 70-letni miliarder, ale sam czuje się w swojej skórze świetnie - w tej roli ekstrawagancko ubrany
Jacek Fedorowicz.
Czego w zamian za młodość żąda von Braun? Tego
Dawid Marcinkowski zdradzić nie chce: - Nie chodzi o pieniądze, nawet wielkie. Cena jest dużo wyższa.