W piątek rusza 55. festiwal filmowy w Mannheim-Heidelbergu. W konkursie głównym dwa filmy z Polski.
Festiwal otworzy
"Cudowny świat Schroedera" - opowieść o Niemcu, który na granicy Polski, Czech i Niemiec chce stworzyć tropikalny raj dla staruszków. Gospodarze traktują film jako wydarzenie - debiutancki obraz
Michaela Schorra sprzed trzech lat
"Schultze i blues" (pokazywany na Warszawskim Festiwalu Filmowym) zdobył nagrodę specjalną w Wenecji, nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej i okazał się kasowym sukcesem.
W konkursie głównym o główną nagrodę walczyć będzie 20 reżyserów - m.in. Brazylijczyk
Roberto Gervitz z adaptacją krótkiej powieści
Julio Cortazara (
"Jogo Subterrâneo") oraz dwie Polki:
Anna Jadowska z
"Teraz ja" oraz
Izabella Cywińska z
"Kochankami z Marony".
Festiwal w Mannheim wielokrotnie doceniał zresztą Polaków - nagrody zdobywały tu takie filmy, jak
"Na wylot" Królikiewicza,
"Iluminacja" Zanussiego czy w ostatnich latach
"Patrzę na ciebie Marysiu" Barczyka i
"Zmruż oczy" Jakimowskiego. W 1975 r. triumfował z debiutanckim
"Personelem" Krzysztof Kieślowski, traktowany przez organizatorów z niezwykłą atencją i nazywany "przyjacielem festiwalu". To jemu właśnie w tym roku - w związku z 10. rocznicą śmierci - poświęcona będzie specjalna retrospektywa. Festiwal potrwa do 25 listopada.