Aby wypożyczyć film, nie trzeba już będzie ruszać się z domu. Po wakacjach rusza Netino - pierwsza w Polsce internetowa wypożyczalnia filmów. Jednak filmy i seriale do obejrzenia o dowolnej porze zaoferują też inne firmy - informuje "Gazeta Wyborcza".
We wrześniu pod adresem
www.netino.pl będzie można znaleźć kilkadziesiąt filmów fabularnych, głównie polskich. Film będzie można ściągnąć na dysk twardy komputera, płacąc - w zależności od tytułu - od 4 do 10 zł.
Skąd pomysł na Netino? - Normalna telewizja prędzej czy później upadnie i musimy szukać klienta w nowym świecie. Trzeba się do tej konieczności przygotować - mówi Kamil Przełęcki, szef Akson-Net, firmy zajmującej się dystrybucją filmów w internecie. To właśnie Akson-Net wspólnie z platformą iTVP wprowadził do sieci w kwietniu film
"Oda do radości". Co więcej, po raz pierwszy w Polsce film miał równoczesną premierę w kinach i w internecie.
Dotąd za obejrzenie
"Ody do radości" zapłaciło nieco ponad 2 tys. osób. Trudno, aby taka liczba robiła wrażenie. Jednak - jak mówi Przełęcki - w kinach film ten miał podobną liczbę widzów. - I ciągle żyje w internecie. Po dwóch miesiącach nadal mamy kilkanaście czy kilkadziesiąt ściągnięć w ciągu dnia - dodaje szef Akson-Net. W tradycyjnym kinie nawet największe megahity nie żyją tak długo - tytuły szybko schodzą z afisza wypierane przez następne.
Przełęcki niechętnie mówi o szczegółach oferty. - Dopóki nie mam podpisanej umowy, wolę mówić w trybie przypuszczającym - mówi szef Akson-Net. Co "być może" pojawi się w Netino? Ekranizacje szkolnych lektur (
"Zemsta",
"Pan Tadeusz",
"W pustyni i w puszczy"), komedia
"Superprodukcja", filmy
Marka Koterskiego (np.
"Dzień świra"),
Piotra Trzaskalskiego (
"Edi" i
"Mistrz") czy
"Pręgi".
Zagranicznych filmów na razie będzie mniej. - Rozmawiamy z m.in. z japońskimi i francuskimi producentami. Marzy mi się
"Amelia" - mówi Przełęcki. W zamyśle ma być tak, aby nowe filmy pojawiały się Netino dwa-trzy tygodnie po kinowej premierze, albo nawet - tak jak
"Oda do radości" - w tym samym czasie.
Jednak rynek jest trudny, bo to dopiero początki i nie ma standardów przyjętych w kontraktach. - Każdy musi do tego jeża podejść jeszcze raz i się zastanowić - mówi Przełęcki.
Aby wypożyczyć film, trzeba będzie założyć konto i wpłacić dowolną kwotę. Pieniądze zostaną przeliczone na punkty: jeśli zapłacisz kartą kredytowa lub przelewem, za 10 zł dostaniesz 10 pkt, za płatność SMS-em - dwukrotnie mniej.
Ponad połowa przychodów ma trafiać do producenta, kilka procent jako tantiemy dla organizacji reprezentujących twórców (np. ZAiKS czy ZAPA). Reszta idzie na konto Netino.
Jak wytwórnie, dystrybutorzy i twórcy podchodzą do jego inicjatywy? - Co osoba, to inna reakcja - od bardzo pozytywnych do skrajnie zniechęcających - mówi.
W Netino filmy będą dostępne w streamingu (oglądanie bez pobierania pliku na dysk) lub w wersji do ściągnięcia.
Jak mówi Przełęcki, w streamingu będą krótsze formy (np. zwiastuny filmów). Jakość plików na początku będzie jednak bliższa VHS niż DVD. - To po to, aby nie komplikować klientom życia - przekonuje Przełęcki. Nie chce on, by ściągnięcie filmu czy dwóch wyczerpało miesięczny limit transferu danych, jaki często nakładają internetowi operatorzy (a tak byłoby, gdyby plik miał wyższą jakość i zajmował więcej miejsca).
Większość filmów będzie zabezpieczona mechanizmem DRM, który zdecyduje, kiedy wygaśnie nasze prawo do oglądania filmu - "Odę do radości" można było oglądać przez 90 dni. A w przypadku Netino? Pomysłodawca internetowej wypożyczalni jeszcze się zastanawia.
W przyszłości Przełęcki chce udostępniać w serwisie elektroniczne kopie płyt DVD, które można by ściągnąć na dysk i wypalać w domu na czystych płytach.
Ale szef Akson-Net ma plany, aby Netino było nie tylko wypożyczalnią filmów. W serwisie będą dostępne materiały edukacyjne - np. wykłady z marketingu czy ekonomii.
- Chcę też stworzyć taki wirtualny DKF, gdzie miałyby miejsce dyskusje o kinie, o tworzeniu filmów - mówi Przełęcki. Chce on zachęcić początkujących adeptów sztuki reżyserskiej, aby za darmo udostępnili w Netino swoje produkcje, a te mieliby oceniać już mistrzowie kina (Andrzej Wajda, Wojciech Marczewski).
Czy Netino może zagrozić tradycyjnym wypożyczalniom? W końcu po film nie trzeba będzie nigdzie jechać, a po obejrzeniu - oddawać do wypożyczalni.
- To fakt. Najmniej przyjemną czynnością jest oddawanie - przyznaje Krzysztof Wiśniewski, wiceprezes Beverly Hills Video, jednej z największych w kraju sieci wypożyczalni filmów. - Internetowe wypożyczalnie to ciekawy pomysł, ale naszego segmentu nie uszczkną. Raczej poszerzą rynek o nowych konsumentów, którym do tej pory nie chciało się przyjeżdżać po film. Poza tym mamy o wiele bogatszą ofertę.
W sieci Beverly Hills Video można wybierać spośród ok. 5,5 tys. tytułów (na 160 tys. nośników). W 2005 r. wypożyczono tu prawie 4,4 mln filmów.
- Jeśli chodzi o ofertę, to nie będziemy mocno konkurencyjni. Ale jeśli chodzi o dostępność, tu mamy już mocny plus. Ja liczę na tych klientów, którzy dziś mają 15-17 lat - mówi Przełęcki.
Netino to niejedyny gracz, który wchodzi w segment dotąd dla Polaków niedostępny - czyli wideo na żądanie. Własny portal z filmami jeszcze w tym roku chce stworzyć warszawska spółka ATM i dystrybutor filmów Monolith. - Domykamy sprawę powołania spółki - mówi Marek Montoya z ATM. Usługa być może ruszy już w październiku.
Filmy - podobnie jak w Netino - będą dostępne i w streamingu, i w wersji do ściągnięcia. Montoya zapewnia, że będzie można też zapłacić (odpowiednio więcej) i ściągnięty plik mieć na własność. Pliki będą także zabezpieczone DRM.
Żadna ze spółek nie chce zdradzić na razie ani cen, ani tytułów, które znajdą się w ofercie. Wiadomo jedynie, że będą to filmy, które dystrybuuje Monolith (w katalogu ma m.in. filmy:
"Kumple na zabój",
"Czego pragną kobiety",
"Kill Bill" czy
"Arizona Dream").
Ale ATM zachęca też innych dystrybutorów do współpracy. I chce wyjść poza portal z filmami i stworzyć platformę, z której mogłyby korzystać i sieci kablowe, i operatorzy telekomunikacyjni.
Do wprowadzenia wideo na żądanie przymierza się też sieć kablowa Multimedia. Spółka ma już abonentów telewizji cyfrowej w Mielcu, Brzesku, Dębicy i Kutnie. Do nich w pierwszej kolejności trafi oferta. Na co mogą liczyć? - Rozmowy są w toku - ucina Anna Ziętek z biura prasowego Multimedia.
Tajemnicza jest TP SA, która w czerwcu ruszyła z internetową telewizją Videostrada. Usługa dostępna jest na razie na terenie Warszawy. Usługi wideo na żądanie wprowadzi jeszcze przed Gwiazdką. Podobne plany - choć na razie szczegóły trzyma w tajemnicy - ma ITI, które jesienią startuje z nową platformą satelitarną.