Specjalnie dla FilmWebu - wywiad z Szymonem Kobylińskim

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Specjalnie+dla+FilmWebu+-+wywiad+z+Szymonem+Kobyli%C5%84skim-15370

FilmWeb: Na czym dokładnie będzie polegała Pana praca przy realizacji "Krzyżaków"?
Pojęcie - specjalista do spraw realiów - jest niezwykle pojemne a wiemy,że w pańskim przypadku nie Szymon Kobylińskiogranicza się ono jedynie do militariów, czy strojów, ale obejmuje również wygląd niektórych bohaterów, czego dowodem są narysowane przez Pana portrety głównych bohaterów powieści.
Szymon Kobyliński: Nie jestem urzędowym konsultantem, ale raczej stałym rozmówcą Jarosława Żamojdy i moim zadaniem jest wprowadzenie reżysera w nastrój Średniowiecza, epoki, w której rozgrywa się akcja filmu. Mówię mu jak wtedy ludzie wyglądali, jak się zachowywali i jak się ubierali. Natomiast te 4 portrety to są moje typy bohaterów, które stworzyłem w oparciu o wnikliwą lekturę dzieła Sienkiewicza. Muszę przyznać że praca nad tymi rysunkami przyniosła mi kilka niespodzianek. "Krzyżaków" czytałem wielokrotnie, ale dopiero teraz dostrzegłem, ku własnemu zaskoczeniu, iż Maćko z Bogdańca jest brodaty a Danusia ma zadarty nos. Takie szczegóły umykają przy pobieżnym czytaniu i dopiero po wczytaniu się w książkę zaczynamy je dostrzegać.
Swoją funkcję przy filmie "Krzyżacy" okreslam jako "dogadywacz" lub "sugestywnik".
Spełniam rolę podpowiadacza, człowieka, który swobodnie czuje się w różnych epokach histotycznych i wie jak je przedstawić a to wszystko dzięki półwieczu ilustrowania książek.

FilmWeb: Wspomniał Pan, iż umknął panu opis brody Maćka. A czy nie jest tak, że ekranizacja "Krzyżaków" dokonana przez Aleksandra Forda, w której Maćko nie ma brody, tak mocno wryła się nam w pamięć, że po prostu nie jesteśmy wyobrazić sobie bohaterów wyglądających zupełnie inaczej niż ci pokazani w filmie?
Zbyszko z Bogdańca
Sz. K.: Oczywiście, że tak i na tym polega niezwykła szkodliwość filmów sugestywnych, które niosą ze sobą cała masę błędów. Do takich filmów zalicza się niestety również obraz Aleksandra Forda. Dokumentacja militarna, która została pokazana w tym filmie jest upiorna i w wielu miejscach niezgodna z prawdą historoczną i literacką a to się niestety utrwaliło. Podobnego błędu dopuścił się równiez Jerzy Hoffman realizując "Ogniem i mieczem" - a mianowicie pozbawił Zagłobę brody. Nie mogę mu tego wybaczyć, ponieważ w pewnym momencie utworu imć Onufry przebiera sie za "dida" a w tym przebraniu bez brody nie da rady.
W przypadku "Krzyżaków" broda Maćka na szczęście nic nie znaczy, ale Ford dopuścił się innych wykroczeń. Na przykład w jednej ze scen Maćko pojawia się w stroju kupca weneckiego, co jest oczywistą brednią. Niestety, pierwsza ekranizacja powieści Sienkiewicza niesie ze sobą mnóstwo pomyłek kostiumologicznych i militarnych a tym samym ukazuje nam fałszywy obraz tamtych czasów, rekwizytów i realiów. Moim zadaniem jest zapobiec tego rodzaju błędom.
W realizowanym właśnie "Przedwiośniu" Filipa Bajona w jednej ze scen z roku 1920 pojawiają się riksze. Jest to olbrzymie nieporozumienie, ponieważ pierwsze riksze pojawiły się prawie 25 lat póżniej podczas okupacji. Nie możemy beztrosko traktować realiów historycznych, poniewaz na treść, przesłanie a nawet ideę utworu składają się te drobne, realne autentyki.
Pod tym względem "Krzyżacy" są jeszcze ciekawsi, przecież ich akcja rozgrywa się w momencie przechodzenia ¦redniowiecza w Renesans. Ten przełom genialnie ukazał Sienkiewicz, u którego to ścieranie się średniowiecznego "prymitywizmu" ze światem Renesansu wyraża się w rzeczach i przedmiotach i pan Żamojda bardzo to podkreśla.

Jagienka FilmWeb: Czy w takim razie fakt, iż ekranizacja Forda tak mocno zakorzeniła sie w naszej pamięci nie stanowi dodatkowego utrudnienia dla pańskiej pracy?
Sz. K.: Oczywiście, że tak. Przecież ubieranie wszystkich krzyżaków w identyczne zbroje, jak to miało miejsce u Forda, jest ewidentnym kłamstwem historycznym. Ówczesna armia wyglądła tak, że każdy nosił to co mógł a najczęściej były to zbroje i oręż zdobyte na przeciwniku. Zatem armia nigdy nie wyględała tak jak na filmie, ale była różnorodna. Zresztą różnorodność jest charakterystyczna, lub wręcz typowa dla mentalności średniowiecznej.

FilmWeb: Jak wygląda pana współpraca z reżyserem. Kilka dni temu miałem przyjemność przeprowadzić wywiad z Jarosławem Żamojdą i dowiedziałem się, że od dłuższego czasu studiuje on historię i kulturę ¦redniowiecza. Czy zatem Pana uwagi są traktowane, jak wyrocznia, czy też współpraca Panów opiera się bardziej na dyskusji i wymianie pomysłów?
Sz. K.: Dokładnie tak. Pan Żamojda jest doskonale przygotowany do swojej pracy. Studiuje on nie tylko ¦redniowiecze, ale również Renesans oraz Sienkiewicza - jego dorobek i biografię. Bardzo poważnie podchodzi do tego filmu a ja jestem zaledwie jedną z jego "pomocy", "pomocą", która mu opowiada o tamtych czasach.
Do stworzenia tego filmu potrzeba jedynie dobrze wczytać się w Sienkiewicza. Mamy fabułę, mamy epokę i należy to jedynie odpowiednio opracować. Tu nie ma miejsca na powierzchowność ani na własne pomysły.Maćko z Bogdańca Historia oraz literatura to bogate i wystarczające zródła dostarczające potrzebnych do ekranizacji informacji.

Film Web: W ekranizacji dokonanej przez Aleksandra Forda ¦redniowiecze ukazane jest w pewnej konwencji, która moim zdaniem najbardziej pasuje do młodzieżowych książek przygodowych - błyszczące zbroje, rycerze bez skazy. Rzeczywistość była przecież zupełnie inna - ciężka, brutalna i niekiedy odrażająca. Jak zatem Panowie chcecie przedstawić tą epokę, uciekając się do konwencji, czy też zgodnie z realiami historycznymi?
Sz. K.: Jarosław Żamojda powiedział mi kiedyś, że oglądając pierwszą ekranizację "Krzyżaków" czuł się jakby oglądał "Historię żółtej ciżemki" i ma rację. Ford zrobił film, w którym wizerunek epoki pochodzi niemalże z teatrzyku dla dzieci, my chcemy pokazać prawdziwe realia tamtych czasów. Chcemy pokazać panujące wtedy smród i brud, pewną siermiężność i trud zycia, które u Sienkiewicza były doskonale widoczne.

FilmWeb: A czy nie obawia się Pan, że skoro rzeczywistość pokazana w filmie Forda jest tak dobrze znana to jakakolwiek próba jej zmiany może zniechęcić widzów do obejrzenia nowej ekranizacji "Krzyżaków"?
Sz. K.: W ogóle się nie obawiam. Spójrzmy na Kawalerowicza i jego "Quo Vadis". Wszak ekranizacji tej powieści było już kilkanaście, ale wiem, że widzowie chętnie obejrzą jeszcze jedną, ponieważ film Kawalerowicza będzie zupełnie inny niż wcześniejsze adaptacje. Kawalerowicz jest w stanie przekazać w filmie więcej wartości intelektualnych i emocjonalnych niż jakikolwiek wcześniejszy filmowiec i podobnie jest z Żamojdą, który w swoich "Krzyżakach" przekaże widzom więcej prawdy niż Aleksander Ford.

FilmWeb: Wspomniał Pan, że czytając jeszcze raz powieść Sienkiewicza dopatrzył się Pan kilkuDanuśka ważnych szczegółów, które umknęły Panu podczas wcześniejszej lektury. Czy oprócz brody Maćka i zadartego nosa Danusi doczytał się Pan jeszcze jakiś "nowości"?
Sz. K.: "Krzyżaków" czytałem już grubo ponad 50 razy zatem ich treść znam fragmentami na pamięć, ale podczas ostatniej lektury zwróciła moją uwagę postać kupca Sanderusa, a dokładnie relikwii, którymi ów bohater handlował. Człowiek ¦redniowiecza żywił przesadny lęk i szacunek do relikwii. Wykorzystali to krzyżacy, którzy na pancerzach wieszali sobie pudełka z relikwiami. Tym samym podczas bitwy walczący z nimi rycerze niejednokrotnie wahali się uderzyć wroga aby nie zniszczyć przy okazji tego "świętego" puzdra. Był to bardzo ciekawy chwyt psychlogiczny, który Żamojda mógłby pokazać w swoim filmie. Na przykład Wielki Mistrz zakonu walczy z jednym z polskich rycerzy i kiedy ten ma zadać mu śmiertelny cios zatrzymuje się widząc relikwiarz. Mistrz zabija go, ale wtedy podbiega do niego jeden z odzianych w skórę Litwinów, dla kórych owe relikwie nic nie znaczyły i zabija Mistrza. Jest to moim zdaniem ciekawy pomysł na jedną ze scen w filmie.

FilmWeb: Za około dwa tygodnie poznamy oficjalnie nazwiska aktorów występujących w "Krzyżakach". Czy ma Pan prywatnie jakiś swoich kandydatów, aktorów, których widziałby Pan jako konkretnych bohaterów filmu?
Sz. K.: Tak. Najchętniej zobaczyłbym na ekranie Piotra Fronczewskiego jako rycerza Fulko de Lorche. Moim zdaniem zagrałby tą postać supergenialnie. Fronczewski potrafi w swojej grze łączyć elementy heroiczne i satyryczne a taka właśnie jest postać Fulko de Lorche'a. Bohater ten niczego się nie bał, ale w swoim zachowaniu był niezwykle komiczny. Dodatkowo uroda Fronczewskiego, jego szczupła twarz z długim nosem, dokładnie odpowiada opisowi Fulkona przedstawionemu przez Sienkiewicza.


FilmWeb: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę sukcesów w pracy nad "Krzyżakami"




wywiad autoryzowany