Pierwowzorem pierwszej dziewczyny Bonda w powieści Iana Fleminga
"Casino Royale", której ekranizacja pojawi się w kinach już listopadzie, jest piękna Polka Krystyna Skarbek. Do serialu o jej losach przymierza się TVP
O planach nakręcenia opartego na faktach serialu o Bondzie w spódnicy mówił kilka miesięcy temu w wywiadach
Bronisław Wildstein, nowy wówczas prezes telewizji publicznej. Miałaby to być odtrutka na nasycone PRL-owską propagandą seriale
"Czterej pancerni i pies", czy
"Stawka większa niż życie". Ale gdy chciałem się dowiedzieć czegoś więcej o tym projekcie, w Agencji Filmowej TVP powiedziano mi, że nie jest jeszcze na tyle zaawansowany, bym mógł poznać choćby nazwiska autorów scenariusza.
Michał Komar, pisarz, scenarzysta, wielki znawca losów Skarbek, mówi z kolei: - Dwa lata temu złożyłem w TVP projekt takiego tekstu. Ale do dziś nie dostałem odpowiedzi.
Postać Krystyny Skarbek zawsze spowijała aura tajemnicy. Jednak z tego, co o niej wiadomo, wynika jedno - jej dzieje to materiał na szlagier kinowy czy telewizyjny za grube pieniądze w międzynarodowej koprodukcji.
Krystyna Skarbek (1908-52) podczas II wojny światowej pracowała dla brytyjskiego wywiadu - Special Operations Executive (SOE). Dokładnie nie wiadomo, jak tam trafiła. Winston Churchill odznaczył ją jako swego "ukochanego szpiega". Dostała m.in. Order Imperium Brytyjskiego i francuski Krzyż Wojenny.
Była piękną kobietą - w 1932 r. zdobyła tytuł Wicemiss Polonia. Była córką hrabiego Jerzego Skarbka, który dla ratowania upadającej rodzinnej fortuny poślubił pod koniec XIX wieku Stefanię Goldfeder z rodziny żydowskich bankierów. Krystyna wychowywała się w Trzepnicy, majątku, który ojciec utracjusz kupił za posag żony.
Na wojnie Skarbek robiła rzeczy niewiarygodne. W lipcu 1944 r. została zrzucona (uwielbiała skoki spadochronowe) na terytorium południowo-wschodniej Francji, by jako Pauline Armand - mówiła po francusku równie dobrze, jak po polsku - wspierać szefa tamtejszego ruchu oporu, pół-Belga, pół-Anglika Francisa Cammaertsa. 11 sierpnia Cammaerts razem z dwoma kompanami wpadł w ręce Niemców.
Co na to Skarbek? Skontaktowała się z Alzatczykiem Albertem Schenckiem, który był w Digne łącznikiem między francuską prefekturą i gestapo. Ten za 2 mln franków doprowadził ją do Maksa Waema, belgijskiego szefa lokalnego wywiadu gestapo. Waemowi Skarbek powiedziała, że jest siostrzenicą generała Montgomery'ego. Posłużyła się szantażem: jeśli nie wypuści Cammaertsa, to alianci, którzy wylądowali już we Francji, nie darują mu tego. Waem uwolnił trzech więźniów i zawiózł ich, razem ze Skarbek, do najbliższej brytyjskiej bazy.
Siebie Skarbek uratować nie umiała. 15 czerwca 1952 r. w londyńskim hotelu Shellbourne, gdzie się zatrzymywała, dźgnął ją nożem w serce odtrącony kochanek, Irlandczyk Dennis George Muldowney. Niosła właśnie bieliznę odebraną z pralni. Zdjęcie martwego ciała Skarbek można zobaczyć w filmie dokumentalnym, jaki w 2003 r. nakręciła o niej angielska Polka Mieczysława Wazacz.
Czyż taka melodramatyczna śmierć połączona ze szpiegowską przeszłością to nie jest idealny kąsek dla mediów? Owszem, tyle że hałas wokół Skarbek wyciszyli czterej jej współpracownicy - Cammaerts, John Roper, Patrick Howarth i Andrzej Kowerski, którzy przysięgli sobie, że do końca życia będą strzec jej dobrego imienia.
Jak to robili? Uniemożliwili np. wydanie dwóch książek (podobno straszyli wydawców), wstrzymywali artykuły prasowe. Pod ich dyktando powstała jedyna biografia Skarbek "A Search for Christine Granville" (1975) Madeleine Masson.
- To sprzysiężenie to idealny punkt wyjścia dla filmu o Skarbek - mówi Michał Komar, który interesuje się niezwykłą agentką od 20 lat.
Jeżeli ktokolwiek pracuje bądź będzie pracował nad scenariuszem o Skarbek, nie da sobie rady, jeśli nie rozstrzygnie, co z dostępnej wiedzy na jej temat jest prawdziwe, a co tylko wątpliwe.
Co wydaje się prawdziwe? To, że w grudniu 1939 r. SOE wysłało Skarbek do Budapesztu jako dziennikarkę. Pomagała polskim żołnierzom internowanym w uciecze do tworzącej się we Francji armii. Współpracował z nią wtedy wspomniany już Andrzej Kowerski (1912-1988) - świetny kierowca i spadochroniarz, mimo że miał drewnianą nogę (to skutek postrzału na polowaniu). Z kurierem Jerzym Marusarzem Skarbek przechodziła przez Tatry do okupowanej Polski.
Skarbek i Kowerski przekazali Brytyjczykom informacje o ruchu wojsk niemieckich zapowiadającym inwazję na ZSRR. W 1941 r. aresztowało ich w Budapeszcie gestapo. Podczas przesłuchania Skarbek celowo ugryzła się w język i kaszląc, pluła krwią. Niemcy pomyśleli, że jest chora na gruźlicę. Skarbek pamiętała, że pracując przed wojną w biurze Fiata, które mieściło się nad garażem, zatruła się spalinami, miała wyraźne zmiany w płucach. Dlatego węgierski lekarz, zrobiwszy jej na polecenie Niemców prześwietlenie, uznał, że Skarbek stoi nad grobem. Gestapo wypuściło ją i Kowerskiego.
Z Węgier wydostała się w bagażniku chryslera brytyjskiego ambasadora. Kowerski jechał za nimi swoim oplem. Para agentów (ona jako Christine Granville, on jako Andrew Kennedy) dotarła później aż do Egiptu.
A co budzi wątpliwości? Np. ich związek z Muszkieterami, czyli tajną organizacją zawiązaną w Polsce jesienią 1939 r. przez Stefana Witkowskiego zwanego Inżynierem. Skarbek znała Witkowskiego z przedwojennego z Paryża. Problem w tym, że Muszkieterów posądzano o grę na dwa fronty. W 1942 r. generał Grot Rowecki (dowódca ZWZ, a potem AK) wydał na Inżyniera wyrok śmierci.
Skarbek i Kowerski też budzili podejrzenia - polski wywiad zastanawiał się m.in., jak zdobyli wizę pozwalającą im przejechać przez Syrię pozostającą pod kuratelą Francuzów z Vichy. W książce Masson Kowerski przedstawia to tak: zawiózł Skarbek pod francuski konsulat w Stambule, zaś ona upierała się, że konsul, choć jest z Vichy, pozostaje przecież Francuzem i mężczyzną. Szybko wróciła z dwiema wizami.