Wywiad z reżyserem filmu "Noi Albinoi"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Wywiad+z+re%C5%BCyserem+filmu+%22Noi+Albinoi%22-18451
FilmWeb: Czy Noi jest wyłącznie wytworem Twojej wyobraźni czy może inspirowałeś się przy jego tworzeniu realnymi postaciami?
Dagur Kári: Noi powstał w wyniku pracy mojego umysłu, jest w 100% tworem mojej wyobraźni. To postać którą wymyśliłem ponad 10 lat temu, jeszcze będąc nastolatkiem. Dla mnie było to uosobienia trochę dziwnego chłopca, który jest zupełnie inny od wszystkich, którzy go otaczają. Od tamtej pory postać ta tkwiła we mnie, ewoluowała, nadawałem jej coraz to nowe cechy. I wreszcie usiadłem do napisania scenariusza, w efekcie którego ożyła.

FilmWeb: Największym marzeniem Noia jest ucieczka. Czy to częsta postawa wśród Islandczyków?
Dagur Kári: Islandia to mały kraj, jego społeczność jest bardzo zamknięta. Naturalną koleją rzeczy jest więc to, że każdy w jakimś momencie życia ma ochotę, przynajmniej na chwilę wyrwać się z tego zamkniętego kręgu. Moim zamierzeniem było jednak to, by Noi nie reprezentował typowego Islandczyka, by nie był odzwierciedleniem jakiegoś stereotypu. Chęć ucieczki wynika w jego przypadku z jego własnej osobowości, nie chcę by było to postrzegane jako jakiś ogólny pęd społeczny.

FilmWeb: A więc jest to film uniwersalny?
Dagur Kári: Nie było moim zamiarem robienie filmu typowo islandzkiego. Jednocześnie nie próbowałem jakoś specjalnie nastawiać się na uniwersalizm. Starałem się po prostu jak najlepiej opowiadać historię, która kształtowała się w mojej głowie przez wiele lat. Nigdy nie rozmyślam zresztą w kategoriach podziału na zamkniętą społeczność czy też cech, które można przypisać każdemu. Nie staram się jakoś nadmiernie przeceniać intelektualnie mojej pracy. Nigdy jej pod tym kątem nie analizuję. Po prostu zdaję się na instynkt, na wewnętrzne przekonanie na temat tego, co jest dobre a co złe. I… staram się unikać robienia złych filmów.

FilmWeb: W "Noi Albinoi" nie ma konkretnej fabuły, film ma bardzo płynną strukturę. Nie bałeś się, że ludziom, przyzwyczajonym do klasycznej narracji, twój obraz będzie sprawiał trudności w odbiorze?
Dagur Kári: Fabuła w swojej klasycznej postaci budzi we mnie obrzydzenie. Nie lubię typowych historii, nie lubię być manipulowany podczas oglądania filmu. W swoich własnych produkcjach staram się stworzyć widzowi dużo przestrzeni. Zamieszczam wskazówki, podpowiadam, naprowadzam ale to zadaniem widza jest poskładać informacje w pewną całość i wyciągnięcie wniosków. Zdaje sobie sprawę, że są ludzie, którym nie chce się myśleć, którzy lubią mieć wszystko podane na tacy. Oni z pewnością nie będą zachwyceni moim filmem.

FilmWeb: Czy trudno było połączyć dramat z humorem?
Dagur Kári: Na pewno było to zadanie interesujące i stanowiło dla mnie duże wyzwanie. Uważam, że połączenie tych dwóch elementów daje naprawdę wspaniałą mieszankę, nadaje filmowi dynamizmu i niezwykle go wzbogaca. Najlepsze filmy to te, na których można i śmiać się i płakać. Czasem rzeczywiście trudno jest wypośrodkować emocje, znaleźć umiejętną, trafioną równowagę pomiędzy humorem a tragedią. Jest to jednak element pewnej zabawy związanej z moim zawodem.

FilmWeb: Jedno z haseł użyte przy promocji "Noi Albinoi", przynajmniej w Polsce, mówi: "To film, przy którym pracowała cała Islandia". To prawda?
Dagur Kári: Zdecydowanie nie! To wielkie kłamstwo! W sumie pracowało nad nim może ze 25 osób.

FilmWeb: Twój film ma prostą formę i styl, które przypominają trochę obrazy realizowane w konwencji Dogmy. Czy myślisz, że kiedykolwiek mógłbyś nakręcić film totalnie zgodny z tymi zasadami?
Dagur Kári: Nie. Niewątpliwie Dogma i jej twórcy zrobili naprawdę wiele dobrego dla kina. Podoba mi się naturalizm tych filmów, bliskość życiu takie jakim ono naprawdę jest. Ale czas Dogmy przeminął, trzeba rozwijać się, szukać nowych możliwości.

FilmWeb: Co możesz powiedzieć o swoim podejściu do filmu jako reżyser? Czy na planie twardo trzymasz się scenariusza czy może masz skłonności do improwizacji?
Dagur Kári: Zazwyczaj trzymam się scenariusza. Ale staram się być otwarty na to, co niespodziewane I jeśli coś mnie zainteresuje, dodaję to po prostu do swojego filmu.

FilmWeb: W jednym z wywiadów, które znalazłam powiedziałeś, że starasz się nad każdą sceną pracować tak, jakby od niej miał zależeć cały film. To musi być wyczerpujące…
Dagur Kári: Owszem. Uważam, że każda scena musi być tak dobra, jak film, który chciałoby się otrzymać w efekcie końcowym. To trudne zadanie ale chyba jeszcze bardziej wyczerpujące jest robienie złych filmów. To naprawdę może cię zabić.

FilmWeb: Skąd czerpiesz inspiracje dla swoich filmów?
Dagur Kári: Skąd tylko się da. Inspiracja to coś, czego nie da się za bardzo kontrolować. Czasami długimi miesiącami nie mam żadnych pomysłów, nic nie zachęca mnie do pracy a czasem jednego dnia mam tyle pomysłów, że starczyłoby na cały film. Chciałbym tak naprawdę wiedzieć skąd pomysły rodzą się w mojej głowie, co je pobudza. To by mi znacznie ułatwiło działanie.

FilmWeb: Film nie jest twoją jedyną pasją. Tworzysz także muzykę. Czy udaje się te dwa zainteresowania zgodnie połączyć?
Dagur Kári: Udaje mi się to znakomicie, bo traktuję je zupełnie inaczej. Robienie filmów jest dla mnie jak praca, coś z czego żyję, a muzyka jest jak wyjazd na wakacje - stanowi niebywałą przyjemność, z którą nic innego nie może się równać.

FilmWeb: Jesteś właśnie w trakcie produkcji swojego kolejnego filmu. Co to za historia?
Dagur Kári: To opowieść, która założenia miała totalnie różnić się od "Noi Albinoi". Jest bardziej komediowa i frywolna. Kręcę ją w czarno-białej konwencji. Bohaterowie to grupa młodych, zabieganych, rozrywkowych mieszkańców Kopenhagi.

FilmWeb: "Noi Albinoi" odniósł poważny międzynarodowy sukces. Spodziewasz się, że teraz będzie ci łatwiej robić filmy?
Dagur Kári: I tak i nie. Zdecydowanie łatwiej jest teraz zainteresować kogoś moimi nowymi projektami i zdobyć pieniądze na produkcję. Ale z drugiej strony oczekiwania wobec mojej osoby poważnie wzrosły i ciężko będzie im sprostać.

FilmWeb: Islandzkie i skandynawskie kino cieszy się w ostatnich latach dużym zainteresowaniem widzów na całym świecie. Co twoim zdaniem stanowi o tym sukcesie?
Dagur Kári: Doprawdy nie wiem. Sądzę, że dobre kino obroni się wszędzie, obojętnie na to, z jakiego kraju pochodzi.