XXVI FPFF w Gdyni - Dzień drugi

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/XXVI+FPFF+w+Gdyni+-+Dzie%C5%84+drugi-15473
DZIEŃ DRUGI


"REALITY SHOW" ZAMIAST "ARCHE"

Drugi dzień festiwalu, jak na razie przebiega niezwykle spokojnie. Zdecydowana większość pokazywanych dziś filmów miała już swoje premiery, czy to w kinie, czy w telewizji, a dwa z nich: "Inferno" Macieja Pieprzycy oraz "Bellissima" Artura Urbańskiego, zostały już przez TVP nawet powtórzone.
Najciekawszym punktem dnia jest więc wieczorny pokaz najnowszego obrazu Andrzeja Kondratiuka "Córa marnotrawna", absurdalnej komedii ukazującej w krzywym zwierciadle polską kapitalistyczną rzeczywistość. Do tego seansu pozostało jednak sporo czasu, który postanowiłem wykorzystać na odwiedzenie odbywającego się w tym samym czasie co FPFF OFF - Festiwalu, na którym pokazywane są filmy niezależne i awangardowe. Dziś swój pierwszy pokaz miał mieć od dawna zapowiadany obraz Grzegorza Auguścika "Arche", jeden z najbardziej oczekiwanych niezależnych tytułów ostatnich lat. Niestety, kopia filmu nie dotarła na czas do Gdyni (i nie wiadomo, czy w ogóle dotrze) zatem zamiast "Arche" obejrzałem całkiem sympatyczny "Reality Show" w reżyserii Jakuba Nieścierowa.

Krótki, bo trwający zaledwie 22 minuty film opowiada historię młodego człowieka, który pod wpływem obecnych praktycznie w każdej stacji telewizyjnej programów typu "reality show" popada w paranoję, co w konsekwencji doprowadza do tragedii.
Obraz, choć nie wolny od błędów, ogląda się bardzo dobrze. Na szczególną uwagę zasługuje doskonała muzyka Sławomira Nakoniecznego oraz ciekawe zdjęcia, które niekiedy w niekonwencjonalny sposób przedstawiają opisywane wydarzenia.

Sam OFF - Festiwal bardzo różni się od Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Na OFF-ie przeważają ludzie młodzi (a nawet bardzo młodzi), którzy do filmów podchodzą w sposób swobodny a OFF jest dla nich doskonałą okazją do obejrzenia wielu niezależnych obrazów i osobistego poznania twórców, z którymi łączy ich ogromna miłość do kina.


"BOŻE SKRAWKI" KANDYDATEM DO ZŁOTEGO KLAKIERA

Tymczasem w kuluarach mówi się, iż pokazywane wczoraj "Boże skrawki" Yurka Bogayevicza są bardzo poważnym kandydatem do nagrody "Złotego Klakiera", specjalnego wyróżnienia przyznawanego przez Rado Gdańsk najdłużej oklaskiwanemu filmowi. "Boże skrawki" otrzymały wczoraj owację, która trwała 4 minuty i 25 sekund, co jak na gdyński festiwal jest wynikiem rzadko spotykanym. Dla porównania powiem, że inne filmy konkursowe: "6 dni Strusia" Jarosława Żamojdy oraz "Świąteczna przygoda" Dariusza Zawiślaka zostały nagrodzone brawami, które trwały kolejno: 48 sekund i 27 sekund.



TWÓRCY "REICH" NIE PRZYJECHALI

Niestety nie odbyła się konferencja prasowa poświęcona jednemu z najgorszych polskich filmów ostatniego czasu, czyli "Reich", kolejnej produkcji Władysława Pasikowskiego, którego bohaterami są twardzi mężczyźni z wielkimi pistoletami. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom do Gdyni nie przyjechali Władysław Pasikowski, Mirosław Baka, Bogusław Linda, Krzysztof Pieczyński, Aleksandra Nieśpielak i Julia Rzepecka.
Czyżby artyści przestraszyli się spotkania z dziennikarzami?



FESTIWAL W CIENIU AMERYKAŃSKIEJ TRAGEDII

Już kilka minut po tym, jak pierwszy z samolotów uderzył w nowojorski World Trade Center dziennikarze przebywający w Gdyni zostali poinformowani o tragedii. Od tego czasu uwaga wszystkich koncentruje się na wydarzeniach w Ameryce.
To co dzieje się na festiwalu nagle przestało być istotne. Podczas rozmów z przyjaciółmi, spotkań z twórcami, jedyny temat jaki się pojawia to tragedia po drugiej stronie oceanu.
Wszyscy są głęboko wstrząśnięci tym, czego dowiedzieli się w przeciągu kilku ostatnich godzin.
Organizatorzy zaapelowali do festiwalowych gości o zachowanie powagi.
Dyrektor Maciej Karpiński w specjalnym wystąpieniu powiedział, że organizatorzy zastanawiali się nawet nad przerwaniem festiwalu, ale ostatecznie zdecydowano się na jego kontynuację z zastrzeżeniem, iż w jego trakcie nie odbędzie się już żaden bankiet.



BOLĄ NAS TE SAME PROBLEMY - SPOTKANIE Z TWÓRCAMI FILMÓW "INFERNO" I "BELLISSIMA"

Ekipa filmu BellissimaDziś swoje pokazy miały dwa debiutanckie filmy, które powstały w ramach programu Pokolenie 2000. Były to emitowane już przez TVP "Inferno" Macieja Pieprzycy oraz "Bellissima" Artura Urbańskiego.
Pierwszy z tytułów, którego fabuła oparta jest na autentycznych wydarzeniach, opowiada o morderstwie dokonanym przez dwie licealistki na swojej koleżance podczas balu maturalnego. Drugi, to przejmująca opowieść o matce, która za wszelką cenę chce aby jej córka zyskała sławę i stała się popularną modelką.
Zapewne wszyscy kinomaniacy doskonale znają obie pozycje, ponieważ ich telewizyjne premiery były wydarzeniami kulturalnymi zatem nie na temat samych filmów nie będę się teraz rozpisywał. Sporo miejsca poświęcę natomiast relacji z konferencji prasowej, na której obecni byli twórcy obu filmów.

Na spotkanie z artystami stawiło się mnóstwo osób. Dla większości z nich zabrakło miejsc siedzących. Już sam ten fakt jest dowodem na to, że zarówno "Inferno", jak i "Bellissima" zostały z zainteresowaniem przyjęte przez widzów.

Konferencja rozpoczęła się od pytań dotyczących pojęcia Pokolenie 2000, dziennikarze chcieli wiedzieć, czy twórcy identyfikują się z tą nazwą, czy niesie ona ze sobą jakiś konkretny program artystyczny. Wpierw na pytanie odpowiedział Artur Urbański mówiąc, iż "Pokolenie 2000 to tytuł cyklu debiutów. Tak się złożyło, że ja, jak i moi koledzy mniej więcej w tym samym czasie zrobiliśmy nasze pierwsze filmy i tak powstało Pokolenie 2000. To producenci stworzyli to pojęcie i ten cykl bowiem to oni wyłożyli pieniądze potrzebne na sfinansowanie naszych obrazów". Innego zdania był Marcin Pieprzyca, który stwierdził, że "można mówić o czymś takim, jak Pokolenie 2000. Jest to pokolenie ludzi, których łączy tematyka, mówią bowiem o podobnych problemach." "Bolą nas te same problemy związane z rzeczywistością" - dodał Pieprzyca.

Ekipa filmu InfernoNastępnie uwaga dziennikarzy skupiła się na osobie Artura Urbańskiego, którego zapytano o to, czy realizując swój film inspirował się identycznie zatytułowanym obrazem Lucino Viscontiego opowiadającego historię podobną do tej przedstawionej w "Bellissima". Urbański odparł, że owszem zna ten film, ale nie miał on żadnego wpływu na jego prace. "Obraz Viscontiego obejrzałem już po napisaniu scenariusza" - dodał Urbański. "Scenariusz zresztą powstawał bardzo długo. Pracowałem nad nim ponad 2 lata, ale jestem zadowolony z efektów. W jego tworzeniu bardzo pomógł mi fakt, iż zanim rozpocząłem studia na wydziale reżyserii ukończyłem studia aktorskie. Wiedziałem zatem, w jaki sposób napisać scenariusz aby był on jak najlepszy dla aktora" - mówił reżyser "Bellissimy".

Mnóstwo pochwał zebrała obecna również na konferencji Ewa Kasprzyk, odtwórczyni roli matki. Zdaniem dziennikarzy w "Bellissima" stworzyła ona jedną ze swoich najlepszych kreacji a w kuluarach przebąkuje się już, iż Ewa Kasprzyk jest jedną z najpoważniejszych kandydatek do nagrody za najlepszą rolę kobiecą. Ku zaskoczeniu wielu gości aktorka powiedziała, że reżyser długo nie mógł zdecydować się na obsadzenie jej w tej roli. "Zostałam zaproszona na zdjęcia próbne, wzięłam udział w olbrzymim castingu, ale to Artura nie zadowoliło. Ja jednak po przeczytaniu scenariusza sama zaczęłam zabiegać, po raz pierwszy w życiu, o rolę, bowiem uznałam, że jest ona tego warta. O tym, że ją otrzymała zadecydował przypadek. Podczas wizyty u mnie w domu Artur zobaczył jedno z moich zdjęć, takie, na które przedstawiało mnie po 9 godzinach prób, zmęczoną, bez makijażu. - To ty możesz tak wyglądać? - zapytał i powiedział - Masz tę rolę."

Bardzo pochlebne opinie zebrali również młodzi aktorzy, a szczególnie Maria Górlaczyk odtwórczyni roli Marysi Bielak. Artystka przyznała, że do filmu trafiła przypadkiem, ale rola ta nie była dla niej zbyt dużym problemem. "To było tak, jakbym grała samą siebie. Od 14. roku życia jestem modelką i moje życie niekiedy przypominało życie bohaterki filmu" - powiedziała Górlaczyk. "Były jednak sceny, w których nie chciałam zagrać. Po przeczytaniu scenariusza powiedziałam reżyserowi, że nie będę uprawiała seksu i całowała się z obcymi facetami. Stanęło na tym, że musiałam pocałować dziewczynę" - śmieje się aktorka.

Pod koniec konferencji rozpętała się dyskusja na temat kondycji młodego kina polskiego. Producent Dariusz Jabłoński mówił, że filmy wyprodukowane w cyklu Pokolenie 2000 są wyjątkowe i zupełnie inne, niż inne debiuty pokazywane na tegorocznym festiwalu. "Scenariusze do tych dwóch obrazów zostały wybrane z 80 różnych tekstów, samo to świadczy o tym, że wybrane zostały te najlepsze, te najbardziej wartościowe" - mówił Jabłoński.
Z kolei Janusz Kijowski, jeden z producentów filmów mówił, że "mówienie o Pokoleniu 2000 w momencie kiedy powstały dopiero dwa filmy jest bzdurą. Należałoby raczej mówić o Pokoleniu 2". Dyskusja była zatem zacięta, ale zakończyła się pokojowym stwierdzeniem, iż liczba filmów realizowanych przez młodych twórców świadczy o tym, że polskie kino się rozwija i stabilizuje.



W OPARACH KAPITALISTYCZNEGO ABSURDU - "Córa marnotrawna" Andrzeja Kondratiuka

Drugi dzień festiwalu zakończył się projekcją ostatniego filmu Andrzeja Kondratiuka zatytułowanego "Córa marnotrawna". Reżyser ten po serii obrazów gzowskich, autobiograficznych postanowił zrealizować absurdalną komedię, w której w krzywym zwierciadle przedstawił naszą współczesną rzeczywistość i rodzący się, młody kapitalizm.
Na pokaz filmu wszyscy oczekiwali z ogromną niecierpliwością. Wiele osób, które widziały już "Córę..." podczas Ińskiego Lata Filmowego, gdzie obraz ten otrzymał Złotą Rybkę - nagrodę przew. Komitetu Kinematografii dla najlepszego filmu, mówiło o nim, jako o najlepszej polskiej komedii ostatnich lat. Niestety, publika przyjęła film raczej chłodno. Po jego zakończeniu rozległy się zaledwie 18-sekundowe brawa, czyli krótsze niż po "Reich", który oklaskiwano 29 sekund. Przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi jednak nie tylko w jakości filmu, ale w nastroju, jaki po zamachach w Ameryce zapanował na festiwalu.
Obecna w Gdyni Iga Cembrzyńska podczas konferencji prasowej wspomniała, że na wieść o tragedii w USA Andrzej Kondratiuk chciał odwołać pokaz "Córy..." twierdząc, że jest to film zbyt zwariowany, żeby pokazywać go w tak smutnym dniu. Organizatorzy jednak zdecydowali, że festiwal będzie kontynuowany. Odwołano jedynie wszystkie imprezy mające charakter rozrywkowy.

Nie było więc do śmiechu ani widzom, ani twórcom filmu i tym chyba należy tłumaczyć takie, a nie inne przyjęcie "Córy marnotrawnej". Nie jest to z całą pewnością najlepszy obraz Kondratiuka, ale jak każdy projekt tego reżysera charakteryzuje się on specyficznym humorem i klimatem doskonale znanym z innych projektów twórcy "Hydrozagadki".
"Córa marnotrawna" jest filmem bardzo nierównym. Sceny bardzo śmieszne sąsiadują w nim z potwornymi dłużyznami, wysoki humor z dowcipem raczej niskich lotów. Również sama fabuła opowiedziana jest w dość niezręczny sposób. Akcja dłuży się a w miarę upływu czasu projekcja coraz mniej nas bawi a coraz bardziej męczy.

Na pochwałę zasługują aktorzy. Iga Cembrzyńska, Artur Barciś, Zbigniew Buczkowski stworzyli w filmie ciekawe kreacje, które są zdecydowanie najmocniejszą stroną najnowszej komedii Kondratiuka. Jednak, muszę to ze smutkiem przyznać, nie są one wystarczającym powodem do obejrzenia filmu. "Córa marnotrawna" na pewno znajdzie swoich wielbicieli, zdaniem Igi Cembrzyńskiej ten obraz wręcz wyprzedza swoje czasy, ale moim zdaniem daleko mu do najlepszych dzieł Kondratiuka - "Hydrozagadki", czy "Wniebowziętych".



TEN FILM BĘDZIE FILMEM KULTOWYM - spotkanie z twórcami "Córy marnotrawnej"

Iga CembrzyńskaPóźnym wieczorem, po projekcji "Córy marnotrawnej" odbyła się konferencja prasowa z twórcami komedii. Przybyli na nią m.in.: Iga Cembrzyńska, Artur Barciś i Zbigniew Buczkowski. Zabrakło niestety Andrzeja Kondratiuka, którego, jak powiedziała Iga Cembrzyńska, zatrzymały w domu sprawy ważne i smutne.
Spotkanie z artystami, podobnie jak wcześniejsza projekcja, były jednak 'zgaszone' wydarzeniami w USA. Iga Cembrzyńska powiedziała, że kiedy Andrzej Kondratiuk zdecydował się na realizację "Córy marnotrawnej" powiedział: "dość już marudzenia w krzakach, mam nowy pomysł. Żyjemy w szalonych czasach, pokażmy je w kinie". "Dzisiejsze wydarzenia potwierdzają jedynie słowa Andrzeja" - dodała Cembrzyńska.

Prace nad "Córą marnotrawną" trwały bardzo długo. Pierwsze zdjęcia nakręcono jeszcze w roku 1997, ale niedługo po tym poważnie zachorował Andrzej Kondratiuk i prace na planie przerwano. Później, kiedy tylko reżyser czuł się na siłach do projektu wracano.
Całość zdjęć nakręcono w prywatnym atelier mieszczącym się w piwnicy domu Cembrzyńskiej i Kondratiuka. "To był pomysł Andrzeja" - powiedziała aktorka. "Chciał odejść od tego, co robił wcześniej i pragnął nakręcić cały obraz w studio. Nasze atelier jest jednak niewielkie. Jest co prawda wyposażone w profesjonalny sprzęt, ale jego powierzchnia nie przekracza 80 metrów kwadratowych. Nakręcenie filmu na tak małej przestrzeni było nie lada wyzwaniem" - dodała Cembrzyńska. "Nie mieliśmy jednak pieniędzy na to, żeby wynająć duże studio. Musieliśmy sobie jakoś radzić".
"Film powstawał w dużej mierze za nasze pieniądze" - powiedziała Iga Cembrzyńska. "Zaczynaliśmy samodzielnie, pierwsze zdjęcia nakręcono na naszej prywatnej taśmie filmowej, sami też ową taśmę wywoływaliśmy, dopiero później zaczęła nam pomagać Agencja Produkcji Filmowej oraz warszawska WFDiF. Również wszystkie modele, wykorzystane w komedii są dziełem Andrzeja i jego przyjaciół" - dodała artystka.

Ekipa filmu Córa marnotrawnaObecni na konferencji aktorzy mówili, że takiego filmu, jak "Córa marnotrawna" jeszcze w Polsce nie było. "To fajna zabawa" - mówił Zbigniew Buczkowski, który dodał - "Praca z Andrzejem jest czymś wyjątkowym, to wielki luksus. Nikt nas do niczego nie zmuszał, nie poganiał. Mieliśmy czas na omówienie niemalże każdej sceny. Życzę każdemu aktorowi takiego komfortu pracy, jaki mi towarzyszył podczas realizacji "Córy marnotrawnej"".

"Kocham ten film i nie dam mu zginąć. Sądzę, że ten film będzie kiedyś filmem kultowym" - powiedziała na zakończenie Iga Cembrzyńska.






"Dzień pierwszy"
"Dzień drugi"
"Dzień trzeci"
"Dzień czwarty"
"Dzień piąty"
"Dzień szósty"

"Info o festiwalu"