"Pierwsze filmowe cudo XXI wieku, arcydzieło epickie i barokowe, lepsze niż
'Harry Potter', godny sukcesor
'Gwiezdnych Wojen'" - tak pisali brytyjscy krytycy po poniedziałkowej londyńskiej premierze
"Władcy pierścieni" Petera Jacksona, wg pierwszego tomu trylogii Tolkiena.
Przed londyńskim kinem Odeon zebrało się 2 tys. osób czekających na przybycie gwiazd. Pojawili się m.in.
Liv Tyler i
Christopher Lee. "Myślę, że ten film, jak i dwie następne części, wejdzie do historii kina, bo nikt nie widział jeszcze niczego podobnego" - powiedział ten ostatni, filmowy zły czarownik.
"Times" napisał, że film "honoruje należycie tekst książki, nie będąc jej niewolnikiem", "Daily Mail" dorzucił, że to "arcydzieło kina, imponujący popis brawury i wyobraźni". "The Sun" dał
"Władcy" notę 10 (najwyższą z możliwych),
"Harry Potter" dostał od nich ósemkę. Film nie podoba się za to synowi Tolkiena - Christopherowi, który nie podważa samej idei adaptacji, ale sądzi, że
"Władca pierścieni" jest nieprzekładalny na obraz filmowy. Biograf Tolkien Michael White posunął się nawet do stwierdzenia, że pisarzowi, zmarłemu w 1973, film by się nie podobał.
Film trwa trzy godziny, kosztował 109 mln dol. Następne części będą gotowe na Gwiazdkę 2002 i 2003 r.